reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Styczniówki 2021

Co do stresu, ja powiem tak... Straciłam jedna, długo wyczekiwana ciąże, może to dla niektórych to TYLKO nie cały rok starania, a dla mnie cała wieczność, kiedy z miesiąca na miesiąc test pokazywał jedna kreskę. Pamiętam kiedy w końcu pojawiły się dwie, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, lekarz kazał zrobić bete z oznaczeniem również po 48h i od razu coś było nie tak, przyrost od początku był zbyt niski, na USG nic nie było widać nawet w 6 tygodniu wzwyż, beta źle przyrastala, na wizyty chodziłam raz w tygodniu żeby zobaczyć czy może zarodek (czy chociaż pecherzyk) się pojawił, miałam podejrzenie ciąży pozamacicznej, poszłam do szpitala, okazało się że pecherzyk jest w macicy ale beta przyrastala bardzo mało, chciałam wierzyć że będzie dobrze, bralam duphaston, luteinę, ale niestety jeśli zarodek się nie rozwija to nie jesteś w stanie zrobić nic i ta bezsilność była dla mnie najgorsza... później plamienie i tak to się zakończyło.... Szczerze dla mnie to było takie przeżycie że prawie miałam depresję, gdyby nie rodzina to nie wiem jak bym funkcjonowała...
Teraz to już 7+0 na 1 USG (doświadczona pierwszą nieudana ciąża) bardzo się bałam, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na razie wszysrko jest dobrze, ale też się zastanawiam co przyniesie kolejny dzień i tylko myślę o tym żeby maleństwu nie przestało bić serduszko, stres jest ogromny, jak dla mnie - nie da się wyłączyć myślenia jeśli już przeżyło się coś takiego... chociaż staram się nie przejmować, mi pozytywnie myśleć pomagają mdłości. Wiem że może dla wielu z was może to głupie, ale ja przynajmniej czuje się spokojniejsza jak one są :)
Rozumiem dziewczyny was wszystkie.. I pomimo że nie straciłam ciąży to jestem tego świadoma.. Jak mówię w rodzinie że mam dystans bo to początki i różnie może być to wręcz mają do mnie pretensje że myślę negatywnie. A tak nie jest. Ja jestem poprostu świadoma ile kobiet teraz nie może zajść bądź traci ciążę na różnym etapie. Chodźmy tu na forum jak różnie się to kończy.. Może pewne sytuacje w życiu sprawiły że mam takie podejście, nie wiem. Ja ogólnie lubię wiedzieć na czym stoje i być przygotowana w jakiś sposób na każdą opcje.. 🤷‍♀️
 
reklama
Co do stresu, ja powiem tak... Straciłam jedna, długo wyczekiwana ciąże, może to dla niektórych to TYLKO nie cały rok starania, a dla mnie cała wieczność, kiedy z miesiąca na miesiąc test pokazywał jedna kreskę. Pamiętam kiedy w końcu pojawiły się dwie, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, lekarz kazał zrobić bete z oznaczeniem również po 48h i od razu coś było nie tak, przyrost od początku był zbyt niski, na USG nic nie było widać nawet w 6 tygodniu wzwyż, beta źle przyrastala, na wizyty chodziłam raz w tygodniu żeby zobaczyć czy może zarodek (czy chociaż pecherzyk) się pojawił, miałam podejrzenie ciąży pozamacicznej, poszłam do szpitala, okazało się że pecherzyk jest w macicy ale beta przyrastala bardzo mało, chciałam wierzyć że będzie dobrze, bralam duphaston, luteinę, ale niestety jeśli zarodek się nie rozwija to nie jesteś w stanie zrobić nic i ta bezsilność była dla mnie najgorsza... później plamienie i tak to się zakończyło.... Szczerze dla mnie to było takie przeżycie że prawie miałam depresję, gdyby nie rodzina to nie wiem jak bym funkcjonowała...
Teraz to już 7+0 na 1 USG (doświadczona pierwszą nieudana ciąża) bardzo się bałam, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na razie wszysrko jest dobrze, ale też się zastanawiam co przyniesie kolejny dzień i tylko myślę o tym żeby maleństwu nie przestało bić serduszko, stres jest ogromny, jak dla mnie - nie da się wyłączyć myślenia jeśli już przeżyło się coś takiego... chociaż staram się nie przejmować, mi pozytywnie myśleć pomagają mdłości. Wiem że może dla wielu z was może to głupie, ale ja przynajmniej czuje się spokojniejsza jak one są :)
Ja tam całkowicie rozumiem z tymi mdłościami. Mój mąż się śmieje jak mu mówię, że cieszę się kiedy mnie piersi bolą i wie, że się trzęsę kiedy od dłuższej chwili są niewrażliwe.. W pierwszej ciąży byłam mocno przerażona, ale nie robiłam dodatkowych badań, na usg wyczekałam do 10tyg żeby dostać obuchem w głowę, że jest tylko sam pęcherzyk. Wiedziałam, że przy drugiej będę już chciała wiedzieć wszystko wcześniej, żeby nie dać się kolejny raz tyle przetrzymać w nadziei, że jest ok, bo nic złego się nie dzieje.. Może ostatecznie nie mam na nic wpływu, ale przynajmniej czuje się chociaż swiadoma
 
Dziewczyny takie pytanie czy tu na forum można sobie ustawić taki suwaczek ciążowy jak odlicza się tygodnie i dni ciąży? Jak byłam w poprzednich ciążach na forum na obcasach(później to było tik-tak) to można było mieć coś takiego w podpisie i było łatwiej bo każda widziała na jaki etapie kto jest.
To byłoby duże ułatwienie, bo ja mam problem z zapamiętaniem nawet jeden osoby z forum na którą część stycznia ma termin :)
 
Co do stresu, ja powiem tak... Straciłam jedna, długo wyczekiwana ciąże, może to dla niektórych to TYLKO nie cały rok starania, a dla mnie cała wieczność, kiedy z miesiąca na miesiąc test pokazywał jedna kreskę. Pamiętam kiedy w końcu pojawiły się dwie, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, lekarz kazał zrobić bete z oznaczeniem również po 48h i od razu coś było nie tak, przyrost od początku był zbyt niski, na USG nic nie było widać nawet w 6 tygodniu wzwyż, beta źle przyrastala, na wizyty chodziłam raz w tygodniu żeby zobaczyć czy może zarodek (czy chociaż pecherzyk) się pojawił, miałam podejrzenie ciąży pozamacicznej, poszłam do szpitala, okazało się że pecherzyk jest w macicy ale beta przyrastala bardzo mało, chciałam wierzyć że będzie dobrze, bralam duphaston, luteinę, ale niestety jeśli zarodek się nie rozwija to nie jesteś w stanie zrobić nic i ta bezsilność była dla mnie najgorsza... później plamienie i tak to się zakończyło.... Szczerze dla mnie to było takie przeżycie że prawie miałam depresję, gdyby nie rodzina to nie wiem jak bym funkcjonowała...
Teraz to już 7+0 na 1 USG (doświadczona pierwszą nieudana ciąża) bardzo się bałam, ale jak się okazało niepotrzebnie. Na razie wszysrko jest dobrze, ale też się zastanawiam co przyniesie kolejny dzień i tylko myślę o tym żeby maleństwu nie przestało bić serduszko, stres jest ogromny, jak dla mnie - nie da się wyłączyć myślenia jeśli już przeżyło się coś takiego... chociaż staram się nie przejmować, mi pozytywnie myśleć pomagają mdłości. Wiem że może dla wielu z was może to głupie, ale ja przynajmniej czuje się spokojniejsza jak one są :)
Ja w pierwsze dwie zaszłam w pierwszym cyklu starań. W obu było wszystko ok i biło serce, a na kolejnej wizycie już nie. Ostatnio na wizycie prawie się popłakałam bo sobie przypomniałam straty.
W tą starałam się zajść od 10 msc. Prawdopodobnie w tamtych ciążach miałam farta bo mam owulację tylko z jednego jajnika zawsze i od 4 lat nie zabezpieczamy się z mężem i nie omijamy owu. Więc w dwie pierwsze miałam farta podjęliśmy decyzję że chcemy i wyszło. Ale patrząc na tą ciążę i starania wiem że to był czysty przypadek.
Ja niestety też mam siniaki, teraz akurat 3, nie chcą za bardzo zinkac, wolno to trwa... a też czasem zostają mi takie kropki czerwone po zastrzyku :( mi lekarz powiedział na ostatniej wizycie żeby najlepiej robić ok 5cm od pępka bo tam jest to mniej ukrwione i jest mniejsze prawdopodobieństwo zrobienia się siniakow i na razie mi się siniaki nie zrobiły odkąd się do tego stosuje, jedynie te kropki zostają czasem. A robisz sobie sama te zastrzyki?
Oo dzięki za radę. Spróbuję. A robisz na siedząca czy stojąco?
Tak sama.
 
reklama
Do góry