reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Styczniówki 2010 !!

No i poryczałam się przez te sny, nie potrafię sobie przetłumaczyć, że to nieprawda, do tego maluszek dziś nie kopie.... jestem załamana... chyba zwariuję do poniedzialku

Ja tez nie czuje od wczoraj ruchow ale teraz po zjedzonych plackach ziemniaczanych zaczynaja sie bulgoty wiec chyba dzidziolek sie rusza:-)


PASIBRZUCH ja się zgadzam zadnych surowych czy wędzonych rzeczy;-)ps.ja i tak za bardzo nie lubie no chyba że makrela wdzona ale w ciąży nie jem;-)

Ja tez slyszalam ze nie powinno sie takich jadac choc wiem ze sledzie i makrela maja duzo witaminy omega3.Ja osobiscie makreli w ciazy nie jadam.
 
reklama
a ja musiałam wyeksmitować swojego ukochanego króliczka :-( bo wszyscy mówili,że moge sie zarazić.. oczywiscie wykłócałam się,że to mało prawdopodobne i żeby nie robili wielkiego halo,ale musiałam dać za wygraną i go oddać na jakiś czas. A królik to przecież zwierze,które prawie cały dzień siedzi grzecznie w klatce. Jak wyprowadzałam go na podwórko,to też siedziałam przy nim,więc żadne inne zwierzę nawet sie do niego nie zbliżyło. Mówią,że lepiej dmuchać na zimne,ale jakoś mi nieswojo bez niego,bo strasznie się przyzwyczaiłam :confused: postanowiłam,że nawet się Wam nim pochwalę.. :-)

jaki slodziak:)
Dobrze ze mi nikt nie narzuca zebym sie pozbyla zwierzakow, a mam 2 koty typowo domowe i psiaka jeszcze szczeniaka, ale gdybym mieszkala z rodzicami to bym sobie mogla pomarzyc o zwierzetach co najwyzej, bo oni nie sa zwolennikami trzymania zwierzakow, bo uwarzaja ze one wolą wolnosc, jesli chodzi o koty,
a psy, to oczywiscie twierdza ze glupota miec je w bloku.
 
a ja musiałam wyeksmitować swojego ukochanego króliczka :-( bo wszyscy mówili,że moge sie zarazić.. oczywiscie wykłócałam się,że to mało prawdopodobne i żeby nie robili wielkiego halo,ale musiałam dać za wygraną i go oddać na jakiś czas. A królik to przecież zwierze,które prawie cały dzień siedzi grzecznie w klatce. Jak wyprowadzałam go na podwórko,to też siedziałam przy nim,więc żadne inne zwierzę nawet sie do niego nie zbliżyło. Mówią,że lepiej dmuchać na zimne,ale jakoś mi nieswojo bez niego,bo strasznie się przyzwyczaiłam :confused: postanowiłam,że nawet się Wam nim pochwalę.. :-)

Śliczny ten króliczek. Niedługo go odzyskasz :-)

jaki slodziak:)
Dobrze ze mi nikt nie narzuca zebym sie pozbyla zwierzakow, a mam 2 koty typowo domowe i psiaka jeszcze szczeniaka, ale gdybym mieszkala z rodzicami to bym sobie mogla pomarzyc o zwierzetach co najwyzej, bo oni nie sa zwolennikami trzymania zwierzakow, bo uwarzaja ze one wolą wolnosc, jesli chodzi o koty,
a psy, to oczywiscie twierdza ze glupota mieć je w bloku.

Ja zawsze chciałam mieć psa.. ale rodzice nie chcieli... Teraz mam kota... Też mieszkam w bloku.
 
Dzień dobry dziewczyny
Ja już po urlopie ;-) pewnie tego co napisałyście przez 3 tyg, nie dam rady przeczytać. Ale postaram się.
Miłego dzionka dla wszystkich. Idę rozpakować rzeczy.
 
Paula, królik prześliczny :-)

Ja tez nasłuchałam się o tym, że mamy pozbyc się zwierzakó, a mamy psa i kota. Aż się pewnego dnia wkurzyłam i powiedziałam wszystkim, że zwierzaki są nasze i nie mam zamiaru o nich dyskutować z kimkolwiek, koniec tematu. Ja się przebadałam, zwierzaki tez przebadane i poleczone i nie ma sensu wkręcać sobie niestworzonych rzeczy.

kopciuszek, mnie straaaasznie smakują teraz śledzie w occie. Makrelę też bardzo lubię, ale nie jem, bo ciężko dostać u nas nie wędzoną. Ostatnio koleżanka przywiozła znad morza wędzonego łososia i zjadłam kawałek, bo dopiero jak zjadłam to przypomniałam sobie, że był wędzony :-D ale co tam, co zjedzone to moje ;-)
 
Mi szwagier wędzi rybki na gorąco, a nie na zimno, a jakby zacząć szukać to okaże się że 90% produktów może w ciąży zaszkodzić, więc uważam że nie ma co przesadzać, w pierwszej ciązy jadłam większość rzeczy i mój syn ma się świetnie.

A toksoplazmozą to można się zarazić chyba bez kontaktu z kotem, ja kota nie posiadam, wręcz ich nie lubię i unikam kontaktu, a chorowałam na toksoplazmozę, no chyba że psy też mogą być nosicielami, a często się bawię z moją Korą.
 
No jasne, że nie ma co przesadzać. Tylko już przerabiałam gronkowca i paciorkowca i nie mam ochoty na żadne dodatkowe świństwa, więc unikam pewnych rzeczy, jak surowego mięsa (M się nim zajmuje), czyszczenia kuwety, serów pleśniowych. Ale poza tym dietę mam taką, jak przed ciążą, z tą różnicą, że teraz nie wypijam kawy na pusty żołądek i nie piję alkoholu (choć mam już straszną ochotę na piwko ;-) )
 
No jasne, że nie ma co przesadzać. Tylko już przerabiałam gronkowca i paciorkowca i nie mam ochoty na żadne dodatkowe świństwa, więc unikam pewnych rzeczy, jak surowego mięsa (M się nim zajmuje), czyszczenia kuwety, serów pleśniowych. Ale poza tym dietę mam taką, jak przed ciążą, z tą różnicą, że teraz nie wypijam kawy na pusty żołądek i nie piję alkoholu (choć mam już straszną ochotę na piwko ;-) )

Ja również nie piję już kawy na pusty żołądek, przerzuciłam się na bezkofeinowa, a ostatnią napilam się od męża łyka piwa i stwierdziłam że mi nie smakuje, za to imprezowo popijam Karmi.
 
reklama
No i poryczałam się przez te sny, nie potrafię sobie przetłumaczyć, że to nieprawda, do tego maluszek dziś nie kopie.... jestem załamana... chyba zwariuję do poniedziałkowego usg.....

Kaja10, dziękuję za wsparcie... dla mnie to istna tragedia...

Nikki jestem pewna, że z maluszkiem wszystko dobrze, ale wiem, że takie sny potrafią narobić strachu...:no:

HEJ

Nie bylo mnie chwile bo jestem w Poznaniu i co chwile cos zalatwiam...

Ja juz czuje sie duze lepiej ostatanie kilka dni, mdlosci prawie calkowicie zniknely, teraz bardziej mecza mnie zmienne nastroje i mega mega dziwne sny.. to jest mistrzostwo swiata co potrafi mi sie snic, mowie Wam a najgorsze jest to,ze czasem te sny mnie sama denerwuja i ja sie stresuje przez sen..



Nie bylo mnie bo zalatwialismy sprawy zwiazn ze slubme, tzn probowalismy podjac jakies decyzje i w koncu doszlimsy do wniosku i ustalilismym,ze teraz wezmiemy slub cywilny - ale tylko dla siebie bez zbednych przyjec czy gosci a termin slubu koscielnego mamy na 29.05.2010!!
Mam nadzieje,ze do tego czasu zdaze schudnac po maluszku i bede juz w miare wyspana... no coz zobaczymy.



Wczoraj z kolezanka wybralam sie juz powoli wybrac suknie slubne , bo wiadomo za miesiac to juz bede miala spory brzuch a pozniej po porodzie pewnie czasu nie bedzie za bardzo.. i powiem Wam,ze tragedia nic prawie mi sie nie podobalo a te wszytkie,ktore wygladaly slicznie na zdjeciach w rzeczywistosci fatalnie i w koncu wybralam wtsepnie 2 suknienki, ktore najlpiej mi lezaly... ale mam zamiar jechac jeszcze z mama bo wiadomo - najlepiej doradzi :)




.



Ja jutro dostawiam luteine , troche sie boje no ale w koncu musze,zreszta lekarz chyba wie co mowi.. brzuszek juz mi troche urosl, wkleje zdjecie w temacie z brzuszkami i usg... ale blada jestem strasznie wiec sie nie smiejcie

Poza tym bylam jescze zobaczyc u innego lekarza po znajomosci mnie wcisnal, ginekolog, poloznik,anestazjolog, odbiera porody u nas w szpitalu ale nie chce mi sie juz opisywac bo w sumie nic nowgeo, tylko "zjebke" dostalam,ze nie przynioslam wczesniejszych usg .....

A ja dopiero wizyta teraz 2 wrzesnia ... wiec jeszcze HoHo.............

Ja nie czuje jeszcze ruchow :) ale czekam z niecierpliwoscia!

Sukienki piękne :-D ehhh tylko pozazdrościć tych przygotowań i w ogóle samej uroczystości. Ja pamiętam, że bardzo się cieszyłam z przygotowań, choć było to męczące, bo były wtedy największe upały w ja byłam w 5-tym miesiącu ciąży, ale pomimo tego było to takie ekscytujące :-p a potem ten piękny dzień :-D :-D

a ja musiałam wyeksmitować swojego ukochanego króliczka :-( bo wszyscy mówili,że moge sie zarazić.. oczywiscie wykłócałam się,że to mało prawdopodobne i żeby nie robili wielkiego halo,ale musiałam dać za wygraną i go oddać na jakiś czas. A królik to przecież zwierze,które prawie cały dzień siedzi grzecznie w klatce. Jak wyprowadzałam go na podwórko,to też siedziałam przy nim,więc żadne inne zwierzę nawet sie do niego nie zbliżyło. Mówią,że lepiej dmuchać na zimne,ale jakoś mi nieswojo bez niego,bo strasznie się przyzwyczaiłam :confused: postanowiłam,że nawet się Wam nim pochwalę.. :-)

Świetny królik, ja bardzo lubię zwierzęta, ale obecnie w domu, mam tylko kilka rybek w akwarium. No i u mojej mamy zostały dwa moje psy, więc widzę je praktycznie codziennie :-)

Tak w ogóle to dziś jestem w lepszym nastroju. Wczoraj to miałam taki żal to tego głupka, bo jak zwykle nic o dzidziusiu nie wiedziałam...:-( a mi smutno, bo przecież po to idę na wizytę, żeby dowiedzieć się czegoś o moim maluszku. Dowiedziałam się tylko, że waga ciągle stoi w miejscu, ale nic o tym nie mówił. To znaczy moja waga stoi w miejscu. Wagi dziecka nigdy by nie zbadał...na pewno nie wiedziałby jak...Zbadał mnie i powiedział, że niepotrzebne są leki bo szyjka jest długa a brzuch bardzo miękki...no fakt, w tym momencie był miękki, ale codziennie nawet kilka razy dziennie twardnieje mi i boli mnie...eee tam, jakoś wytrzymam, a jak będzie coś się działo niedobrego to pojadę do tego innego gina. Na razie jest dobrze, więc będę czekać.
no a poszłam do tego głupka, bo bardzo bym chciała rodzić u siebie w szpitalu...ciocia mojego męża jest położną i jak byłam tam z córką to bardzo mi pomagała, no i mąż i mama mogli być przy mnie praktycznie cały dzień, a tak to tylko u nas jest od 13 do 14 wizyta i koniec, nigdy w życiu nie wpuszczą w innych godzinach. No chyba, że akurat kobieta urodzi to na chwilę wpuszczą zobaczyć dziecko i wynocha.
A mama i mąż wczoraj to dak mnie zdołowali, że pomyslałam, że ja w nich w ogóle nie mam oparcia, na prawdę miałam straszny dzień...:-(
 
Do góry