Hejka wszystkim!
Weszłam na BB i rzuciłam okiem na kilka ostatnich postów, to natychmiast cofnęłam o kilka stron, żeby zobaczyć, co
Pauli się stało i też strasznie współczuję! Trzymam kciuki, byście szybko wydobrzeli wszyscy i dobrze się bawili na jutrzejszym weselichu. No, a z okazji ślubu
składam najgorętsze życzenia dla Ciebie i Pana Młodego, niech Wam się wszystko układa w życiu, żebyście byli szczęśliwi i zawsze się kochali.
Ja tymczasem znowu tylko na chwilę, udało się jakimś cudem młodą do łóżeczka spokojnie położyć. Od trzech dni nie mogę sobie z nią w ogóle poradzić, jest strasznie niespokojna i dużo mi płacze, a co najgorsze, to cały rytm dnia poszedł sobie w las. Cycuś nie uspokaja, wręcz przeciwnie. Nie wiem, może to dlatego, że ja jestem już nerwowa trochę. W środę rozłożyła mnie jakaś grypa jelitowa, na szczęście przeszło za dwa dni, a młodej jakimś cudem nie zaraziłam. Za to mąż się przeziębił w czwartek i nie ma jak mi przy małej pomagać, bo nie chcemy, żeby zaraził. Już jak mi w czwartek wieczorem zaczęła tak ryczeć, to ja już schizy, czy nie chora czasem, ale gorączki nie miała, ani kataru, ani oddechu innego niż zwykle, biegunki też nie... Więc myślę, czy to może być ten cały skok rozwojowy? Płacz jest rozpaczliwy, jakby była strasznie zła na coś, łezki w oczach i się drze wniebogłosy... Ale póki co usnęła wreszcie (dzisiaj była tylko krótka drzemka ok 0,5h na spacerze i druga krótka u babci na rękach), więc nie wywołuję wilka z lasu.
Czy to jest dziwne, że moje dziecko jak jest zdenerwowane, to nie chce w ogóle cyca? Bo już to przy szczepieniu zauważyłam, że pielęgniarka kazała przystawić do piersi, żeby się uspokoiła młoda, a ona jeszcze bardziej w ryk. Żeby się w ogóle chciała przyssać, to trzeba wpierw uspokoić jakkolwiek inaczej.... (czasem smoczek i przytulanie plus tetra w łapki się sprawdza) A zawsze mi się wydawało, że cycuś powinien uspokajać najlepiej...
Idę poczytać, co tam u Was jeszcze ciekawego się działo.