Witajcie!
Ale się napisałyście... Jak tu Was nadrobić... A nie było mnie tylko jeden dzień...
Początek tygodnia witałam płaczem... Od nocy do nocy... :-(
Przepraszam, ale muszę się wygadać!!
Sytuacja w domu jest masakryczna! Mama jakby mogła, to oczy by wydłubała tacie!! Wcale się nie dziwię, bo też bym pewnie chciała to zrobić na jej miejscu, ale ta kobieta naprawdę nad sobą nie panuje! To co gada, robi... Tragedia!! Wczoraj o 23 poszła do sklepu, bo musiała się napić, bo jak twierdzi przerasta ją wszystko... A moja mama NIGDY nie piła!! NIGDY!! Kupiła sobie wódkę... A ja całą noc nie spałam... :-(
Mama i tak chodziła struta, bo wiele ją kosztuje tyle 'straconych' lat... Ale wczoraj dobiło ją jeszcze coś...
Moja Bratowa w niedzielę wieczorem pojechała do innego miasta, bo w poniedziałek miała spotkania tam i musiała być od rana... A mój brat ciesząc się z wolności zaprosił kolegę na piwko... Niestety pech chciał, że Oli - córcia brata- dostała gorączki, a w domu nie było nic co by jej pomogło... Więc brat poszedł do apteki... Nie jechał samochodem, bo przecież był po dwóch piwach... Jak wychodził z domu chciał schować psy, a jak chował, to zobaczył rower... Pomyślał, że rowerem będzie szybciej... Niestety pech mojego brata jest niemożliwie wielki... Jechał już z apteki i zatrzymała go policja... Kazali mu dmuchać w balonik... Dziś ma iść na komisariat, zabiorą mu prawo jazdy... Najlepsze jest to, że on wcale nie był pijany... No, ale dmuchanie pokazało inaczej...
Ciul z tym prawkiem... Zabiorą mu na rok, jakoś damy radę... Dziecko z przedszkola będą odbierać dziadki, ciocia, wujek... Brata też się z pracy odbierze... Najgorsze było, to co mogło czekać brata za to od bratowej... Ona jest osobą taką, która musi mieć zawsze tak jak chce... Zabrania się piwa napić, wyjść z kolegami... Po pracy od razu do domu obiad gotować, sprzątać, dzieci kąpać... Takie jest życie mojego brata... Ona sobie jeździ, spędza czas z ludźmi, a brat no niestety... Więc jak ona jedzie, to zaprasza kolegę na piwko... Zero wyrozumiałości... Zero zrozumienia... Ciągłe i wieczne fochy za pierdoły... A tu takie coś...
Wczoraj Tomek musiał jej powiedzieć, bo dziś już do samochodem jechać nie mógł, a musiał się jakoś dostać do innej miejscowości do pracy, więc no musiał powiedzieć... A bratowa zareagowała na to wszystko płaczem... Żadnego krzyku... Obwiniała siebie... Mówi, że to jej wina... Że jakby była inna dla męża, to by sobie piwko wypił w sobotę, bo kolega dzwonił i pytał czy może wpaść, a ona nie pozwoliła... :-( Także na szczęście jakoś się ułożyło...
Ale co stresu, strachu i łez było, to było...
Wczoraj też był bardzo ciężki dzień dla mnie:-( Rok wcześniej, 9 listopada straciłam dzieciątko- upragnione, kochane...
Wszystko się nałożyło na jedno... Psychika coraz słabsza...
Wiecie, że od czasu kiedy dzieje się co dzieje schudłam 4 kg?
To chyba nie jest normalne na tym etapie ciąży...
Moja dzidzia na szczęście jest bardzo silna, bo tak daje, że hoho

Dziś będę robiła wielkie pranie małych ciuszków!!

Także mam nadzieję trochę zapomnieć...
Trzymajcie kciuki za brata mojego... !!!! O 12 ma być na komisariacie...

:-(
Idę jeść śniadanko! Spaghetii... Mam nadzieję, że zostanie w brzuszku, że nie wyleci żadną z dróg
Miłego dnia Wam życzę i przepraszam, ale musiałam się wygadać...