Rzeczywiście, zostawić Was na kilka godzin nie można, bo później trzeba nadrabiać zaległości.;-)
My też po spacerku. Tutaj całkiem niezła pogoda. Jest pochmurno, ale ciepło - można wyskoczyć w sandałach i nie marznąć.
Co do przepuszczania w kolejce kobiet w ciąży... Raz mnie ta przyjemność spotkała w tramwaju, a podniósł się strarszy człowiek. Jak juz jeździłam później z małym, bardzo często się ktoś podnosił, więc generalnie nie miałam powodów na narzenia. Z tym otwieraniem drzwi
Gosia_k23 to rzeczywiście niektórym się wydaje, że Ty stoisz z tym wózkiem, bo w domu nie masz co robić i się w otwieranie drzwi bawisz - bezczelność ludzka nie ma granic.
A teraz ja wystąpię z apelem do narodu! Jako, że mówią mądry Polak po szkodzie, bądźmy mądre i przed szkodą!
Jakiś czas temu pisałam Wam, że mam wysypkę na brzuchu i panicznie bałam się, że to różyczka. Na szczęście okazało się, że to różyczka nie jest, tylko jakieś uczulenie. Ale ile się strachu najadłam i oczekiwania, wiem tylko ja. Moja wina, że przed zajściem w ciążę nie zbadałam sobie poziomu przeciwciał na różyczkę, o tym jednym zapomniałam i się zemściło. W pierwszej ciąży też mi takiego badania nikt nie zaproponował, chociaż w karcie ciąży wyraźnie jest na to miejsce. Wiem, że w Polsce obowiązkowe jest szczepienie dziewczynek w wieku lat 13, ale wyczytałam, że szczepienie może działać ok. 10-15 lat, więc u mnie mogło się nie łapać. Swoją drogą, dlaczego barany nie szczepią dziewczyn w wieku lat 17 czy 18 - zawsze pięć lat do przodu.
Więc dziewczyny! Jeśli nie miałyście w dzieciństwie różyczki (lub przechodziłyście bezobjawowo, jak to czasami bywa), zróbcie sobie badania na poziom przeciwciał różyczki. Wymagajcie od swoich ginekologów pełnej opieki, bo się Wam to należy. Po co później macie się martwić, że miałyście styczność z chorymi na różyczkę ludźmi. Warto wiedzieć, że jest się bezpiecznym lub nie, a nie martwić się po fakcie, czy nie zaszkodzi to naszym fasolkom!
Tyle orędzia do narodu.
Mam nadzieję, że chociaż jedna skorzysta. ;-)