agagsm,w pełni Twój pogląd popieram.
U nas w Polsce lekarze są czasem zbyt nadgorliwi.Ja w szkole(oj,dawno temu...) uczyłam się zupełnie innego postępowania niż potem widziałam na praktykach w szpitalu i słyszałam od znajomych w ciąży.Uczyłam się np,że w zdrowej ,normalnie przebiegającej ciąży powinno się stosować zasadę : "łapy precz od macicy" ,czyli żadnych badań oddolnych jeśli nie ma do nich wskazań lub pacjentka o nie nie prosi.Ciąża to nie choroba a natura tak nas mądrze wyposażyła,że nasze ciało samo daje nam sygnały jeśli coś złego się dzieje.Wystarczy tylko umieć słuchać siebie.Poza tym leki w ciąży-tylko w razie niezbędnej konieczności.Jak to wygląda w praktyce?RUTYNOWO bada się ciężarną wewnętrznie na KAŻDEJ wizycie a to jest zawsze ingerencja...no a leki? dają na prawie każdą dolegliwość,czasem nawet na wyrost,tak jak u
agigsm.
Tu,na Islandii,sam poród mnie trochę przeraża bo oni dążą mocno do natury i nie chcą zbytnio pomagać...nawet czasem jest problem z nacinaniem krocza(a to akurat powinno być rutynowe u pierwiastki i zależne od napinania skóry krocza u wieloródki,bo równo ucięte i równo zszyte miejsce lepiej się goi od poszarpanego,poza tym nigdy nie wiadomo w którą stronę krocze pęknie,czy nie czasem w dół do odbytu) ale muszę przyznać,że prowadzenie ciąży jest wręcz książkowe.
W ZDROWEJ ciąży ciężarna dwa razy widzi się z lekarzem,który ją bada wewnętrznie...na początku,żeby ciążę stwierdzić i po 36 tyg,żeby ocenić warunki do porodu.Poza tym chodzimy do położnej,która zawsze mierzy obwód brzucha,bada mocz na każdej wizycie i krew 3 razy w ciągu całej ciąży,mierzy ciśnienie krwi i sprawdza tony serca dziecka.
Położne tu uczą się w Akademiach Medycznych 6 lat!
Oczywiście jeśli coś złego się dzieje,to zawsze na miejscu jest kontakt z lekarzem i cała pełna nowoczesna diagnostyka.
Piszę o tym,żebyście się,dziewczyny,nie martwiły na zapas każdym drobiazgiem i raczej słuchały siebie i swojego ciała niż przemądrzałych lekarzy,często nie z zamiłowania a z chęci zysku.Lekarze potrafią tak namieszać w głowie i przestraszyć,że głowa mała.
Tu,na Islandii mnożą się ludzie jak króliki przysłowiowe a kobiety bez problemów donaszają ciążę bez tego całego zamieszania i stresów niepotrzebnych...bo czasem lepiej życ w nieświadomości,niż przejąc się i martwic dniem i nocą bo lekarz powiedział,że np dzisiaj szyjka jest bardziej miękka niż ostatni
n wie,że to nie ma większego wpływu na ciążę a taka ciężarna-laik pomyśli...aha,zwrócił mi na to uwagę,czyli coś jest nie tak...co z tą moją szyjką???Po szkole medycznej poszłam na studia(jestem muzykoterapeutką) i przez całe 5 lat na psychologii wpajano nam,że prawie wszystkie choroby i dolegliwości mają początek w naszym umyśle...czyli,jeśli będziemy skupiać uwagę na tej szyjce przykładowej i kierować tam nasza energię,to ona w końcu nas posłucha...
Podsumowując: wiadomo,każda z nas się martwi bo to przecież chodzi o NASZE NAJUKOCHAŃSZE dziecko, ale czasem lepiej wrzucić na luz i pozwolić naturze działać,ciesząc się każdym kolejnym dniem i każdym kopniaczkiem...na pewno nasz relaks i radość wyjdzie na lepsze naszemu dziecku,które przecież dokładnie odbiera nasze lęki i wszystkie inne nastroje...
ale się rozpisałam
golanda,ja też mam termin na 04.01 ale z połówkowego usg,z OM na 06.01