Kurcze, przy pierwszej ciąży (2010/2011) mój gin tylko stwierdzał, że wszystko ok i do domu, a prenatalne miałam tylko raz, te pierwsze i też nie pamiętam, żeby skupiali się na nóżkach i rączkach. Pamiętam, że miałam zjeść coś słodkiego i przyjść za pół godziny, bo mała nie chciała się obrócić. Nawet nikt nie przyglądał się zbytnio czaszce, która już miała rozszczep. Wróciłam do domu zapewniona, że wszystko jest w porządku.
Teraz, 9 lat później bardzo zwracam uwagę na wszystkie szczegóły, zrobiłam się bardzo troskliwa i wrażliwa. Wtedy nawet nie obchodziły mnie żadne wyniki badań. Lekarz powiedział ok, to było ok. A teraz szaleję jak widzę na granicy niedokrwistość i inne nie takie wartosci. Też tak macie?