Byłam u lekarza rodzinnego z tym pęcherzem. Dała mi pilne skierowanie do laboratorium na badanie moczu i krwi (od 13 maja to moje 6 pobranie krwi) i musiałam iść do laboratorium w szpitalu, bo tylko te laboratoria robią badania po południu. Tam trafiłam na strasznie niemilą pielęgniarkę. Chciałam jej dać prawą rękę do pobrania krwi, bo z lewej pobierali mi 2 dni temu na prenatalnych, ale powiedziała, że będzie pobierać z tylko z lewej...wredny babsztyl...Nie wbiła mi igły w zgięciu łokciowym tylko gdzieś obok, nie dość, że bolało to jeszcze ręka zaczęła mi puchnąć. Dwa razy zmieniała opatrunek i skwitowała to słowami "no wie pani siniaki robią się przy pobieraniu krwi"...Po dwóch godzinach odebrałam wyniki i znów do rodzinnej...ta powiedziała, że mam leukocytozę, czyli infekcję układu moczowego i dała receptę na antybiotyk MONURAL. Powiedziała, że jest bezpieczny dla dziecka, ale w ulotce jest napisane, że nie jest to właściwy lek dla kobiet w ciąży. Mój M teraz szaleje, wydzwaniał do wszystkich znajomych lekarzy i dostał telefon do pokoju lekarzy w szpitalu na ginekologii. Tylko ciężko się tam dodzwonić, bo wiadomo, że lekarze nie siedzą w pokoju cały czas.
Brała może któraś z was ten MONURAL?