Dziewczyny, właśnie wylądowałam w szpitalu. Poszedł mi skrzep z krwią, tak dosyć dużo. Obdzwoniłam wszystkich co wiedzą o ciąży, że właśnie poroniłam i poszłam do szpitala. Położne mnie pocieszały, a ja posłałam narzeczonego po podpaski na krew poronną, wiem ile to leci tego. On aż blady, rodzina w stresie. Czekałam godzinę na usg, już mi niedobrze było na samą myśl co mi zaraz powie. No i lekarz mówi, że widzi jak serce bije
, prawidłowe tętno, a jak fajnie machało nóżkami i rączkami no cudowna wiadomość
Powiedzieli, że to może kosmowka coś tam coś tam, nie wiem o co im chodziło, nie znam się, ważne, że kompletnie nic złego się nie dzieje. Zbadali mnie z każdej strony. Dali tabletkę do pochwy i poleżę na obserwację i do domu. Uff okropnie się przestraszyłam.