Nic więcej, nooo oprócz tego że już brak apetytu i potrafił zwymiotować przy kaszlu.
Czyli długo się nie nacieszylam jego apetytem. Kurcze jak jest już fajnie to zawsze coś musi się spierdzielić.
To dopiero pół roku a ja już jestem tak zmęczona tym jedzeniem że płakać mi się chce z bezradności. Żeby chociaż to mleko chciał chętnie to nie byłoby problemu bo jakąś alternatywa najedzenia jest a tak..... Cała ciąże w mojej głowie nie było nic innego tylko to żeby chociaż jedno moje dziecko było bezproblemowe i co? Chyba temat jedzenia musi mnie dobić i przy 3dziecku. (ten kto nie przechodził niechęci do jedzenia u dziecka ten nie wie co czuje, ja niestety przerabiałam to 2razy, tak mi utklo w psychice że nawet nie wiecie jak może to zrzera człowieka od środka)