zoja81
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Październik 2019
- Postów
- 4 499
Ja jestem na l4 od czerwca. W poprzedniej chcialam byc fer i normalna a skonczylo sie tragedia. Ja mam stresujaca prace z lydxmi, dlugo dojezdzam i pociagiem i autobusami...Już po wizycie. Bez usg bo miałam w zeszłym tygodniu.
I znowu czuję się jak leń i naciągaczka. Wypisał mi zwolnienie na kolejny miesiąc ale tyle się przy tym nasłuchałam,że właściwie powinnam pracować bo nie stwierdza żadnej choroby. Że w Polsce ciężarne nadużywają zwolnień, a w Stanach pracują do końca...ehhh. Któraś z Was mieszka chyba w Stanach? Rzeczywiście tak jest? Wiem że niektóre mamy jeszcze pracują, niektóre mają własne firmy i szczerze podziwiam. Naprawdę. W poprzednich ciążach pracowałam do 7 miesiąca i było bardzo ciężko. Nie miałam żadnej taryfy ulgowej. Teraz chciałam się skupić w 100% na dziecku i sobie. A za każdym razem słyszę że to naciągane zwolnienie
Ogarnelam co mogla w maju i poprosilam gin o l4. Kierowniczka na wiesc o ciazy kazala mi zajac sie tym co teraz najwazniejsze i nie miec wurzutow sumienia.
Szczerze, nie wyobrazam sobie chodzenia do pracy gdy do konca 4 miesiaca rzygalam jak kot, chudlam i w ogole mialam problem z czarnymi myslami. Potem wcale nie bylo lepiej, bo bolaly mnie zebra i ta przepuklina.
Ja mam swiadomosc, ze gdyby nie zwolnienie to raczej ciazy z Mala by juz nie bylo.
Fakt chodze na wizyty prywatnie to nic zlego nie uslyszalam. Ale u mnie ciaza jest zagrozona z definicji z racji na wiek /38/ wiec kto by mial sie czepiac?
Ciaza nie choroba ale... Kazda jest inna i wymaga pewnych wzgledow zwlaszcza, ze panstwo jest niby prorodzinne ostatnio.