Ogolnie to tak
Zdolne dziecko to niby fajna rzecz, ludziom czasem wychodza oczy z orbit, jak mlody zaczyna dyskutowac ze mna np. w sklepie. Z drugiej strony, ciezko mi wymagac np. aby szanowal kogos skoro oboje wiemy, ze to polglowek. Moj syn sobie to tlumaczy po dzieciecemu, skoro np. Tomek ma zespol Downa i duzo rzeczy sprawia mu klopot to trzeba mu pomagac i sie nie smiac, wobec tego czy mozemy udawac ze ktos inny tez ma taki zespol Downa ktorego nie widac?
Czesto jego pytania lub wyjasnienia sprawiaja mi klopot, zwlaszcza jesli padaja przy innych osobach. Np gdzies slyszal, o tym, ze ktos sprzedal dziecko i zapytal mnie w goscinie, czy gdybysmy sprzedali naszego dzidziusia moglibysmy kupic dom? I po chwili dodal, ze to jest starsznie glupie bo nigdy wiadomo, gdzie takie dziecko trafi, bo moze trafic do zboczenca albo jakiegos mordercy po czym zajal sie swoja parowka.
Z drugiej strony jego pytania bywaja klopotliwe i krepujace, a kilka razy tez uslyszalam "Jak nie nie wiesz? Myslalem ze mam bardzo madra mamcie". Aj boli prawda?
Z drugiej strony np. bacznie sprawdza co jem i czy stosuje sie do tego, czego sama wymagam oraz bardzo slucha o czym mowie i potrafi to wykorzystac przeciwko mnie.
Tesciow generalnie olewam. Musze przezyc ze od czasu do czasu przyjada i tyle. Moj maz jest jaki jest, byl inny, potem mu sie odmienilo. Zawsze mu mowie ze jak mu zle to moze wracac do mamy i oby mu lepiej bylo (ale jak widac jakos rozpedu nie bierze)