Hej dziewczynki.
I my mamy za sobą ciężki dzień. Wczesna pobudka, mleczko, karmienie i usypianie. I po 9 pojechaliśmy z M zarejestrować małą, bo jakoś do tej pory nie było kiedy. Zostawiłam Natalię z mamą a my ruszyliśmy. Najpierw do biura, tam okazało się, że musimy przetłumaczyć akt małżeński, na gwałt szukaliśmy tłumacza w pobliżu, zanim ogarnęliśmy tego tłumacza i ten akt, to minęła godzina, potem spowrotem do biura, tam ludziów jak mrówków normalnie. Ale jakoś dosyć szybko nas przyjęli. Zarejestrowaliśmy małą, daliśmy jej dwa imiona Natalia Agnieszka. Później musieliśmy jeszcze zajechać na pocztę, szybkie zakupy po coś do chleba, w domu byliśmy przed 14 a na 14.15 mieliśmy szczepienie. Szybkie ubieranie małej, w między czasie wybuchł mi nad głową halogen w kuchni, wywaliło przełączniki, na szczęście nic mi się nie stało i fruuu do przychodni. Zaszczepiliśmy małą, troszkę płakała, ale w drodze do domu zasnęła. Później w domu była niespokojna, pielęgniarka uprzedzała nas o tym. Jak udało się ją uśpić to za kilka chwil się budziła, miała lekki sen, no a wieczorem to już było apogeum, nie wiem czy to przez to szczepienie, czy może miała kolkę bo do jednego karmienia nie dałam jej kropelek, ale myślałam, że się wykończę, jak widziałam jak ona cierpi, jak placze bidulka moja. Ale zjadła i zasnęła. Śpi już twardo tak więc mam nadzieję, że kryzys zażegnany. Ufff co to był za dzień!
Agagsm trzymam kciuki za Syneczka, będzie dobrze!!!
I my mamy za sobą ciężki dzień. Wczesna pobudka, mleczko, karmienie i usypianie. I po 9 pojechaliśmy z M zarejestrować małą, bo jakoś do tej pory nie było kiedy. Zostawiłam Natalię z mamą a my ruszyliśmy. Najpierw do biura, tam okazało się, że musimy przetłumaczyć akt małżeński, na gwałt szukaliśmy tłumacza w pobliżu, zanim ogarnęliśmy tego tłumacza i ten akt, to minęła godzina, potem spowrotem do biura, tam ludziów jak mrówków normalnie. Ale jakoś dosyć szybko nas przyjęli. Zarejestrowaliśmy małą, daliśmy jej dwa imiona Natalia Agnieszka. Później musieliśmy jeszcze zajechać na pocztę, szybkie zakupy po coś do chleba, w domu byliśmy przed 14 a na 14.15 mieliśmy szczepienie. Szybkie ubieranie małej, w między czasie wybuchł mi nad głową halogen w kuchni, wywaliło przełączniki, na szczęście nic mi się nie stało i fruuu do przychodni. Zaszczepiliśmy małą, troszkę płakała, ale w drodze do domu zasnęła. Później w domu była niespokojna, pielęgniarka uprzedzała nas o tym. Jak udało się ją uśpić to za kilka chwil się budziła, miała lekki sen, no a wieczorem to już było apogeum, nie wiem czy to przez to szczepienie, czy może miała kolkę bo do jednego karmienia nie dałam jej kropelek, ale myślałam, że się wykończę, jak widziałam jak ona cierpi, jak placze bidulka moja. Ale zjadła i zasnęła. Śpi już twardo tak więc mam nadzieję, że kryzys zażegnany. Ufff co to był za dzień!
Agagsm trzymam kciuki za Syneczka, będzie dobrze!!!