madziamadzia nie zazdroszczę przeżyć związanych z zakrztuszeniem się. Ważne, że już jest dobrze
Ja przeżyłam coś podobnego trzy razy. Pierwszy raz ciasteczko, biszkopcik. Akcja dokładnie taka sama. Zimna krew zachowana, wyklepałam to z córki. Drugi raz już było gorzej. Skubana połknęła kawałek folii. Wiem z czego, więc wiem też, że było to jednego dnia po południu. Całą noc spokój. Miała wtedy z 8 miesięcy. Rano jadła z tata jajeczko na masełku i zaczęła się dusić i tak dziwnie oddychać. Uderzenie między łopatkowe nie pomogło. Gdzieś tam w tej panice mi się przypomniało o prowokowaniu wymiotów (z zawodu jestem fizjoterapeutką,więc i tego się niby uczyłam) i to pomogło. Dwa paluchy w gardło i zwróciła.
Trzecia akcja pozbawiła mnie trzeźwości myślenia. Córa 1,5 roku. Skakała po materacu, ja podtrzymywałam ją pod pachami. I jak to dziecko przy takiej zabawie głośno się śmiała. Nagle ten śmiech zrobił się taki dziwny. W sekundzie fiolet na twarzy, oczy uciekły, dziecko leje się prze ręce, nie oddycha....Uwierzcie mi, nie sposób zachować w takiej sytuacji zimną krew. Mój mąż nawet nie umiał sobie przypomnieć gdzie ma kluczyki do auta, choć zawsze są w tym samym miejscu. W tej sytuacji nie było mowy o klepaniu. SZOK... Aż w pewnym momencie, nie wiem co mnie tknęło. Położyłam ją na podłodze i gdzieś w tej histerii i panice odchyliłam jej główkę, żeby udrożnić drogi oddechowe....Zaczęła płakać, a ja razem z nią:-( Myślę, że położyłam ją bardziej z bezsilności niż z chęci pomocy jej, ale na szczęście udało się. Połknęła własny język i dlatego przestała oddychać. Dla tych, co nie wiedzą, odchylenie głowy w leżeniu powoduję zwiotczenie mięśni przełyku i tym samym udrożnienie dróg oddechowych przy połknięciu języka. Niby takie proste i uczą o tym zawsze na kursach pierwszej pomocy, ale mnie ta akcja z własną córką przerosła. Bo chodziło o moje dziecko. Teoria bardzo prosta, praktyka okazała się dla mnie cholernie trudna. Moja córka młodsza do dziś nie je żadnych cukierków, nawet winogron jej kroję na pół.Na wszelkie małe części zabawek, folię itp jestem uczulona. Tu w uk, na opakowaniach np. mentosów jest ostrzeżenie o zakazie podawania dla dzieci poniżej 3 roku życia. Ktoś mi powie, że jestem nadopiekuńcza, przewrażliwiona. Ja zawsze mówię: nie, nauczona doświadczeniem;-)
Czarni, Kropka dużo siły Wam życzę! I oczywiście pomyślnego zakończenia spraw.