reklama
Dziewczyny was też tak męczą zapachy? U mnie nawet własny pot sprawia, że odrazu mnie mdli... Mam tak od 2 tygodni i normalnie wszystko mi śmierdzi... do supermarketu nie ma szans nie pojade, bo zwymiotuje. W domu mi śmierdzi, nakupowałam odświeżaczy, brise decore... itp. Wczoraj go postawilam (w sklepie mi pachniał), a w domu jak poczułam poszłam zwymiotować... Miałam 2 tygodnie spokoju, na samym początku zapachy mnie nie drażniły, tylko mnie po prostu mdliło, a teraz 11 tydzień się kończy, a u mnie jakby gorzej Zalożyłam sukienke ooo i proszę zaraz ją ściągne bo mi śmierdziii olejem.... no czujecie
Ja też nie mam żadnych rewelacji z zapachami, może parę razy na początku odrzuciło mnie od zapachu mięsa i papryczek marynowanych, ale już zaczął się lepszy czas i tylko wilczy apetyt mnie męczy. Za chwilkę zrobię jajecznicę ze szczypiorkiem i spokój do 16 do obiadu będzie :-)
czesc! ja tez mam problemy z zapachami,jestem bardzo wrazliwa szczegolnie jesli chodzi o ryby,smazone mieso,a takze pot jest bardzo uciazliwy.zaraz mi sie cofa jak od kogos poczuje.dlatego w upaly nie lubie jezdzic komunikacja miejska;-)
ale za to poranne mdlosci mi przeszly. brzusio rosnie jak na drozdzach,ale ruchow jeszcze zadnych nie czuje.ale powoli dociera do mnie,ze mam mala istotke w brzusiu.juz nie moge sie doczekac kiedy poczuje jakies ruchy,czekam tez z niecierpliwoscia az bedzie widac plec dzidziusia,bo juz po imieniu chcemy sie zwracac do malenstwa:-)
ale za to poranne mdlosci mi przeszly. brzusio rosnie jak na drozdzach,ale ruchow jeszcze zadnych nie czuje.ale powoli dociera do mnie,ze mam mala istotke w brzusiu.juz nie moge sie doczekac kiedy poczuje jakies ruchy,czekam tez z niecierpliwoscia az bedzie widac plec dzidziusia,bo juz po imieniu chcemy sie zwracac do malenstwa:-)
Czarni
matka wariatka :D
Hej dziewczyny. A ja jakaś zdechła jestem. Nie mam na nic siły z cięcia bym schowała sie pod kołdra. Do tego moje dziecko ma jakiś bunt czy co i idzie oszalec cały czas beczy tupie wrzeszczy z niewiadomego powodu i przede wszystkim wszystko sama ja jestem bezsilna i nie mam pojęcia jak na to reagować :-(
Czarni u mnie na pokładzie też jest bunt, i to jaki!! momentami jestem w takim szoku, bo był spokój, czasem się buntował ale to bardziej dla jaj i śmiechu niż na poważnie, a teraz? chcesz jesc? nie. podnieś to-nie. daj ręke-nie. a jak ja mu czegoś odmówie, o losie, zaczęłam go sadzać za kare na pufkę która stoi w kącie, o jaka bieda jest, wyje jak syrena. albo jak juz mu włącze bajke a on sobie gdzies idzie i robi co innego, wtedy ja bajke wyłączam to szybko przybiega i awantura, spać-nie. założyć majtki-nie. idziemy na dwór, chodź się ubrać-nie, chcesz isc na dwor? tak, to chodz założe Ci buty-nie, to zostajemy-nie! musze byc bardzij stanowcza bo niedługo oszaleje, mąż pracuje to jeszcze go znosi, ale ja po całym dniu mam go normalnie dość. wcześniej działało "licze do trzech" teraz lipa.
dobrze że nie bije, nie gryzie i nie tupie bo bym go chyba z domu wyprowadziła.
chyba najważniejsze zasady to nie ulegać, kiedy chce cos cczego nie moze i się zaczyna szał, nie zwracać za mocno uwagi na te akcje i konsekwencja-jak nie to nie. ale ciężko walczyć, po połowie dnia słuchania wycia i wymuszania, dla świętego spokoju, zwłaszcza teraz gdy samemu się ledwo chodzi, ciężko.
właśnie mnie oświeciło mały chyba wyczuł że nie mam tyle siły co wcześniej, tak sie zastanawiałam co się takiego wydażyło, przeprowadzilismy się 2 miesiące temu-to nie, smoka nie ma tez od 2 miesięcy-to też nie, to ze zaczął sikać sam na nocnik to nie wielka zmiana, innych nie widziałam, zwaliłam to na "bunt dwulatka" a to się zaczęło z moim brakiem sił, że też wczesniej na to nie wpadłam mama z sił opadła, zaczęła pozwalać na więcej by mieć spokój. i masz babo placek.
no nic, trzeba się będzie pomęczyć kilka dni i wyprostować dziecię. echhh
czarni popatrz na siebie-nie pozwalasz jej na więcej niż wcześniej?
dzieciaki są kumate, wyczuły że mogą więcej i chcą jeszcze więcej.
dobrze że nie bije, nie gryzie i nie tupie bo bym go chyba z domu wyprowadziła.
chyba najważniejsze zasady to nie ulegać, kiedy chce cos cczego nie moze i się zaczyna szał, nie zwracać za mocno uwagi na te akcje i konsekwencja-jak nie to nie. ale ciężko walczyć, po połowie dnia słuchania wycia i wymuszania, dla świętego spokoju, zwłaszcza teraz gdy samemu się ledwo chodzi, ciężko.
właśnie mnie oświeciło mały chyba wyczuł że nie mam tyle siły co wcześniej, tak sie zastanawiałam co się takiego wydażyło, przeprowadzilismy się 2 miesiące temu-to nie, smoka nie ma tez od 2 miesięcy-to też nie, to ze zaczął sikać sam na nocnik to nie wielka zmiana, innych nie widziałam, zwaliłam to na "bunt dwulatka" a to się zaczęło z moim brakiem sił, że też wczesniej na to nie wpadłam mama z sił opadła, zaczęła pozwalać na więcej by mieć spokój. i masz babo placek.
no nic, trzeba się będzie pomęczyć kilka dni i wyprostować dziecię. echhh
czarni popatrz na siebie-nie pozwalasz jej na więcej niż wcześniej?
dzieciaki są kumate, wyczuły że mogą więcej i chcą jeszcze więcej.
Czarni
matka wariatka :D
własnie ja mam ciężki charakter i ze mną nie jest tak łatwo. My przechodzimy etap "sama" na to oko przymykam bo to jest akurat w porządku bo sama robi wszystko ale teraz jest ryk wycie tupanie bez powodu. i to dosłownie wyszłyśmy na spacer mineło 10 minut zaczeła histerycznie płakać drzec sie wyc i tupać ja dosłownie zgłupiałam zaprowadziłam ja do domu bo nawet nie było mowy o dalszym spacerze popłakała sie uspokoiła chcesz iść na spacer tak to chodz wyszłysmy tylko przed dom to samo to jest dzwine wkurzające i na prawde nie mam pojecia jak mam to odebrac oczywiscie wróciłysmy do domu bo spaceru i tak by nie było jak coś chce to powie a czasami przylatuje z wykiem i przez płacz mówi ci co chce to jest tak irytujące bo o co jej tak na prawde chodzi dlaczego wyje jak mozna powiedziec to normalnie i tez to dostaje
aaa to ja jeszcze nie przeszłam buntu o nic, ciemna w tym jestem, może któraś mama ze starszakami poradzi, niebieska, mamaaga więcej nie pamiętam ;-)
mój śpi, pokasłuje i katarzysko się przyplątało więc mam dodatkowy powód do jęczenia, ale mimo wszystko, "walkę" muszę podjąć :-)
a w kwesti witamin i wagi, też słyszałam tą teorie że witaminy "powodują" duże dzieci
moja bratowa np od początku łykała femibion czy jakoś tak, synek niecałe 2800 czy jakoś tak, ja natomiast zjadłam nie całe opakowanie feminatalu (juz go chyba nie ma) jakoś na początku, później do końca kwas foliowy, mały 2600, czyli mały. ale mój Gin twierdził że waga urodzeniowa dziecka może być w dużej mierze powiązana z wagą urodzeniową i wielkością obecną rodziców, jeśli rodzice urodzili się mali, teraz też są niewysocy, to urodzenie dużego dziecka jest mało prawdopodobne, a jeśli rodzice urodzili sie duzi (ponad 3500 albo i 4000) i teraz też są wysocy to z kolei prawdopodobieństwo że dziecko urodzi się małe spada a że duże-rośnie. że to geny i juz.
co lekarz/położna to inne opinie.
idę się kimnąć póki mogę.
mój śpi, pokasłuje i katarzysko się przyplątało więc mam dodatkowy powód do jęczenia, ale mimo wszystko, "walkę" muszę podjąć :-)
a w kwesti witamin i wagi, też słyszałam tą teorie że witaminy "powodują" duże dzieci
moja bratowa np od początku łykała femibion czy jakoś tak, synek niecałe 2800 czy jakoś tak, ja natomiast zjadłam nie całe opakowanie feminatalu (juz go chyba nie ma) jakoś na początku, później do końca kwas foliowy, mały 2600, czyli mały. ale mój Gin twierdził że waga urodzeniowa dziecka może być w dużej mierze powiązana z wagą urodzeniową i wielkością obecną rodziców, jeśli rodzice urodzili się mali, teraz też są niewysocy, to urodzenie dużego dziecka jest mało prawdopodobne, a jeśli rodzice urodzili sie duzi (ponad 3500 albo i 4000) i teraz też są wysocy to z kolei prawdopodobieństwo że dziecko urodzi się małe spada a że duże-rośnie. że to geny i juz.
co lekarz/położna to inne opinie.
idę się kimnąć póki mogę.
reklama
Kaja28
Fanka BB :)
Już po USG :-) Idę wklejać fotę i opisać wizytę w odpowiednim wątku.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 319 tys
- Odpowiedzi
- 8
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: