Malutka - ja teoretycznie mogłabym się jeszcze uczyć itp., ale wolałam się wcześnie usamodzielnić. Na rodziców mogę liczyć, wiem, że chętnie by mi pomogli, czy to finansowo (oczywiście, gdyby akurat mogli sobie na to pozwolić), czy wkładem w przygotowania. Ale po pierwsze - wiem, że byłoby to dla nich spore obciążenie (mam jeszcze trójkę rodzeństwa, jeden z braci już pracuje, siostra na studiach, ale najmłodszy dopiero poszedł do szkoły). Po drugie - chciałabym, żeby oni na moim ślubie mogli się bawić, a nie przejmować się czymkolwiek, stać w kuchni, gonić za czymś itp.
"Teściów" mam takich, że żal cokolwiek mówić i wiem, że jeśli tylko się da, zrobię wszystko, żeby na naszym ślubie ich po prostu nie było. Zresztą nie tylko na ślubie - im mniej kontaktu z nimi tym lepiej.
Remik dla odmiany się od wczoraj leni. Kopnie ze dwa trzy razy i potem pó dnia ciszy.
"Teściów" mam takich, że żal cokolwiek mówić i wiem, że jeśli tylko się da, zrobię wszystko, żeby na naszym ślubie ich po prostu nie było. Zresztą nie tylko na ślubie - im mniej kontaktu z nimi tym lepiej.
Remik dla odmiany się od wczoraj leni. Kopnie ze dwa trzy razy i potem pó dnia ciszy.