Dopiero teraz mogę napisać bo Dominik dziś trochę marudny. Zdaje się, że właśnie przebija mu się przez dziąsełko drugi ząbek.
Lekarz rodzinny wysłał mnie wczoraj na izbę przyjęć szpitala zakaźnego ponieważ sam nie był pewien czy to na pewno borelioza bo rumień nietypowy a uznała, że tam mogą mi zrobić badania krwi. Badań tych oczywiście nie zrobili (z tego co wiem to chyba i tak za wcześnie, żeby cokolwiek w nich wyszło), lekarz tylko spojrzał wypisał receptę na antybiotyk i stwierdził, że to borelioza do zdiagnozowania. Kontrola w poradni po leczeniu. Wysłał mnie jeszcze na izbę dermatologiczną (w drugim budynku) gdzie lekarka się zdziwiła po co mnie do niej jeszcze przysłał ale dopisała jedną maść i tyle. Antybiotyk dostałam taki przy którym mogę karmić bo lekarz stwierdził, że nie przeniesie się to na dziecko.
Potem poszłam jeszcze do pediatry i ona się przeraziła bo uważa, że wszystko przechodzi z mlekiem. Najpierw stwierdziła, że lepiej odstawić Dominika od piersi ale jak ją zapytałam czy nie lepiej jeśli będę go karmić i dostanie w mleku też antybiotyk bo może już się zaraził, uznała, że może faktycznie zdać się na naturę. Potem jednak stwierdziła, że może jednak spróbować go karmić mlekiem modyfikowanym chyba, że nie będzie chciał go pić (bo powiedziałam, ze on nie toleruje butelki zupełnie) to wtedy karmić. I spróbować utrzymać laktację na czas po antybiotykoterapi chociaż to aż 3 tygodnie. Ona się boi neuroboreliozy.
Na razie go karmię i modlę o zdrowie dla niego. Boję się ale wydaje mi się, że tak jest jednak lepiej dla niego. Na razie wzięłam dwie dawki antybiotyku. Po pierwszej poprawy nie widzę. Rumień większy niż wczoraj ale powiększył się przez noc a antybiotyk wzięłam pierwszy raz dopiero rano więc liczę na to, że zacznie znikać. Boli mnie dziś też szyja tak jakby mnie zawiało. Mam nadzieję, że to nie ma związku z boreliozą a tym bardziej neuroboreliozą bo trochę by to za szybko postępowało a te krętki borelii ponoć tak szybko się nie namnażają. Ale oczywiście mam straszne schizy, że trafię do szpitala i co wtedy? Mój mąż sam sobie nie da rady tym bardziej, że wtedy już niestety trzeba by było Dominika przestawić na mleko modyfikowane a to jak sądzę nie byłoby proste.
Na pewno w przyszłości trzeba będzie Dominikowi zrobić badanie krwi pod kątem boreliozy ale to dopiero jak przestanę karmić i będzie miał tylko swoją odporność a nie wyssaną ode mnie, bo podobno wcześniej nie ma sensu.