reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczen 2011

cześć dziewczynki:-)

mimblusia ja przez kilka pierwszych miesięcy tak się czułam,choć czasem i teraz mnie dopada ,także nie martw się,napewno bedziemy Cię wspierać:tak:

monciaa-uważaj na siebie ,dobrze ze juz po strachu

zielona-wszystkiego naj najlepszego

martuś-ja niedawno kurowałam się heomopatią.oscillum,tantum verde do psikania ,mleko z miodem i jakos przeszło

a ja dziś juz jakoś funkcjonuje,choć pół nocy nie spałm tylko wymiotowałam:(
dziś jeszcze sobie poleżałam a jutro juz szykowanie w kuchni obiadku na niedzielne urodzinki.

 
reklama
Mimblusia-Ja też mam czasem gorszy dzień,jak każdy pewnie:), wtedy wchodzę sobie na nasze Styczniówki i piszę z dziewczynami.....i od razu Mi lepiej i lżej:).I od razu Mi się humor poprawia:) Bo tutaj są same Pozytywnie zakręcone i fajowe babeczki:) (mam nadzieję ze nie obraźicie się Dziewczynki za slowo -zakręcone-Ale to w pozytywnym sensie:)-Nakręcacie Mnie i mam Powera )


Ach Te Babcie:) Mojego męża babcia jeszcze powtarzała ,ze życie mig i jej zleciało,nawet się nie spostrzegla......ech ...prawda zauwazylam ze im człowiek starszy tym szybciej czas leci.
Zaraz dzieciaczki będą z Nami:)

Moniaivoy-coś w tym jest,moja teściowa też coraz bardziej do swojej mamy sie upodabnia i zaczyna zrzędzić i gada w kółko to samo.....Ale też co ma mówić,jak najlepiej jej się w domu siedzi,a między ludzi to jak musi.
 
Ostatnia edycja:
witam nową mamusię- nic sie kochana nie martw, każda z nas miała lub ma dołki, chwile załamania- ale to raczej hormony!! dziewczyny stycznióweczki są super- przekonasz sie sama juz Ci nie bedzie smutno.. masz problem pisz, co 2 glowy (u nas chyba ze 80) to nie jedna.. glowa do góry!!
witam nową mamuśkę:) przeczytaj regulamin żebyś wiedziała jak się pooruszać po forum

blodni chyba faktycznie coś mi się na oczy rzuciło,albo sobie dopowiedziałam :)

Ja już kończę gotować kapuśniaczek....robię taką treściwą tą zupkę:) aż łyżka stoi:)
Później chce zrobić ciasto z jabłkami:)i dużo dużo cynamonu....uwielbiam cynamon

zielona wszystkiego najlepszego:)

Dziewczyny odąd jestem w ciąży nie piłam ani grama alkocholu,ale zaczyna za mną chodzić wino....takie dobre....ale będę się trzymała i nie dam się skusić....chociaż zima idzie i w zimie uwielbiałam pić grzane wino....
Słońce ja przed ciązą kilka lat nie pilam alkoholu a jesli pilam to moze 1-2 razy do roku, zawsze bylam kierowca i staralismy sie caly czas wiec psychicznie nie chcilam pic, bo zawsze mialam objawy ciazowe;) a odkad zaszlam w ciaze chce mi sie piwa!!!! lekarz pow ze zamiast pepsi i sokow mam pic bezalkoholowe, no coz bezalkohole juz nie ma tego smaku co zwykle z podwojnym sokiem!! ach... ale sie rozmarzylam, jeszcze kilka miesiecy i zjem tatar i wypije piwo;D

oj a ja niestety dziadków już od dawna nie mam a szkoda bo uwielbiałam ich. I byliśmy z bratem tacy bezdziadkowi od małego :/

Właśnie robię papryki faszerowane i będzie mega wyżerka:D
ale mi Kochanieńka smaku narobilas, ja zawsze robie faszerowane z miesem mielonym na to plasterek maly sera, obdtłuścic papryke oliwa z oliwek i do piekarnika- hmmm palce lizac, moze w niedziele zrobie..
 
witajcie,
monciaa-współczuję szpitalnych przeżyć, chyba bym ze strachu umarła :-(
mimblusia-mi też czasem hormony szaleją-aż sama zła na siebie jestem, robię na złość mężowi, a czasem nawet samej sobie i się nakręcam niepotrzebnie.
ale trzeba to na karb hormonów zrzucić.
u mnie nadal remont, Ala ruchliwa posiedzieć na kompie nie daje to ciężko mi poczytywać.
zimno się zrobiło, dobrze że chociaż nie pada bo jeszcze deszczu brakowało.
pozdrowienia
 
ja też mam smaka na piwko i nawet pięknego dnia wypiłam troszkę bezalkoholowego.mój lekarz zalecił mi czerwone wino z wodą mineralną:)kieliszek wina wypiłam ale wody nie popijałam.

 
dziewczyny dołek mam już całe siedem miesięcy a może nawet od jakichś 3 lat, ale jest coraz gorzej bo siedzę na zwolnieniu w domu i mam więcej czasu na myślenie o sobie i swoim życiu. mąż mówi że mnie kocha ale ja tego w ogóle nie czuję. uważam że jest zajęcy swoją pracą i sobą samym. nie czuję się zadbana w tej ciąży a już o rozpieszczaniu w ogóle nie ma mowy. nawet mi nie pomaga tyle że ciężkie rzeczy nosi. a powinno chyba być choć trochę inaczej. zaczynam myśleć że to naprawdę depresja co się ze mną dzieje. rozmowy z mężem nic nie dają, bo albo nie słucha, albo jak się zacznie poważna rozmowa to A: krzyczy i wysyła mnie po psychotropy B: mówi że już wszystko rozumie i pomoże i pocieszy bo mnie kocha przecież ale na tym się kończy bo nic się nie zmienia. jestem już na takim etapie, że nie cieszy mnie nic. ani nowa książka (co kiedyś uwielbiałam) ani fajny film (nie chce mi się czytać ani oglądać) ani nowy ciuch. przyjaciólek nie mam niestety. wyprowadziłam się z rodzinnego miasta ponad 3 lata temu i nie udało mi się nawiązać kontaktów nowych zakrawających na coś więcej niż rozmowa w piaskownicy czy jakieś tak klitu bajdu jak akurat się uda zgrać w czasie. a przyjaciół w rodzinnym mieście też w sumie nie mam. jedyna osoba jaką mogłabym tak chyba nazwać już jest mam wrażenie tak znudzona tym że ciągle mam doła, że nie śmię już kolejny raz dzwonić bo mi źle. a niestety nie ma tak, że jest dobrze więc co mogę powiedzieć. poza tym ona chyba mnie nie uważała nigdy za nic więcej niż dobrą koleżankę a do tego nie jest osobą która lubi swoje dołki wylewać komuś. chyba że po prostu nie mnie. jakoś tak mam że zawsze to ja miałam czas dla ludzi ale jak ja potrzebowałam gdzieś wyjść lub pogadać to te osoby nie miały czasu dla mnie. może ze mną coś nie tak, może nie umiem dobierać znajomych a może po prostu mam pecha do ludzi. nie wiem. mam sama siebie dość za ten brak zupełny radości. ale nie umiem już inaczej. chce mi się ryczeć i najchętniej zapadłabym się pod ziemię. koniec:-(

martuś ja biorę od jakichś 3 tyg syrop *spam* i mnie osobiście pomaga bardzo. mam w domu zarazę wirusową gardła ( i mąż i córką na zmianę) a mnie nic nie wzięło, a początkowy ból gardła i katar przeszły jak ręką odjął. mam wrażenie że głównie od tego syropu choć mleko z miodem i jajkiem i masłem też popijałam. leżeć za bardzo nie miałam czasu bo mąż w pracy a poza tym nie umie gotować a córka chora w domu sama się nie naje byle czym
 
Ostatnia edycja:
Mimblusia - więc jeżeli ci z tym żle i chcesz zmienić swój sposób postrzegania siebie i świata - spróbuj poszukać w dobrego psychologa. Bo jeżeli to tylko hormony - to nie zaszkodzi, a jeżeli depresja to pomoc ci jest potrzebna. Psycholog nie straszny a terapia może wnieść dużo do życia.
 
Mimblusia-Z tego co piszesz to Mąż wcale Ci nie pomaga wyjść z dolka ,ani tego nie ułatwia.Może coś by Cię podniosla na duchu rozmowa z psychologiem?? Wiem ze mojej kumpeli bardzo pomogły takie rozmowy,jak miala problemy w domu i z mężem...alkoholikiem....Już było bardzo źle...a po Tym Wszystkim zrobiła się silniejsza,zmieniła Swoje myślenie i Nastawienie na pozytywne:)Teraz wreszcie korzysta z życia,i nie przejmuje się ;)
 
reklama
wiem dziewczyny że psycholog potrafi pomóc i że może powinnam, tyle że średnio mam ochotę wywnętrzniać się w cztery oczy komuś obcemu a poza tym jak mi się wydaje psycholog ma głównie pomóc w dojściu do tzw. sedna problemu a ja już siebie rozpracowałam na drobne, wiem doskonale skąd u mnie depresja, co ją pogłębiło i pogłębia. nawet wiem co najbardziej by mi pomogło, ale niestety na 99% tego nie dostanę. więc po co tak naprawdę wywalać kasę na kogoś kto w efekcie zapewne pójdzie po najmniejszej linii i przepisze psychotropy? a w najlepsze wersji powie mi to co sama dobrze już wiem? może przesadzam bo mam doła ale tak to widzę. czarno hehehe....


zazdroszczę dziewczynom, które mają zdrowy związek z facetem potrafiącym okazać choćby zainteresowanie że już nie wspomnę o adorowaniu swojej kobiety i uważaniu za siódmy cud świata. ja nie wiem co robię w obecnym miejscu swojego życia. dumna jestem z córki i kocham ją nad życie, to jedymy promyk ale nie potrafi jednak przegnać czarnych chmur bo co innego dziecko a co innego życiowy partner, ktoś dorosły. męża kocham i nie potrafię odejść bo mi serce nie pozwala na taki ruch, ale głowa zaczyna podpowiadać że chyba to byłoby dla mnie najrozsądniejsze. skoro rozmowy nic nie dają a ja potrzebuję kogoś kto pomógłby mi odzyskać wiarę w siebie i w to że jeszcze mogę wszystko... mąż podciął mi skutecznie skrzydła, teraz to wiem. on też to wie ale uważa że zawsze w życiu coś za coś, że nie miałabym tego wszystkiego co teraz mam gdybym nie dokonała pewnych wyborów z nim włącznie. nie upiera się że robił dobrze i że był wobec mnie fair, ale trzeba zaakceptować że szedł w stronę naszego dzisiejszego teraz właśnie taką drogą a ja się zdecydowałam iść z nim wiedząc po drodze co decyduję się zostawić. niestety nie do końca ma rację. mam w życiu dosyć dużo, wiem o tym, ale z perspektywy miłość jest ślepa wielu rzeczy nie akceptuje a one nie zmienią się niestety
 
Ostatnia edycja:
Do góry