cześć dziewczynki,
Ja też w domku. na szczęście. Bo jak dziś wstałam wyspana i wypoczęta (spaliśmy osobno, żeby mnie nie zaraził), to mąż miał gorączkę ponad 38. Jak jeszcze powiedział, że w takim razie jedzie do swoich rodziców, to normalnie pękłam.
Że zostaję sama, że będę musiała sama rodzić, że muszę się sama jeszcze mamą zająć. Nie mogłam się uspokoić.
Natalia jakby wyczuła moje nerwy i od razu zaczęła mnie torpedować, jakby już teraz chciała wyskakiwać.
Próbuję ją uprosić, żeby sobie grzecznie siedziała i czekała aż tatuś wyzdrowieje, mam nadzieję, że posłucha.
Na szczęście Waldek pojechał tylko po antybiotyk i obiad od teściów i jest juz w domu. leży w drugim pokoju. Doszliśmy do wniosku, że i tak zarażał od kilku dni, więc teraz to już bez sensu. Tu jest mi bardziej potrzebny. Przynajmniej psychicznie.
Siostra się jeszcze zaoferowała, że przyjedzie dziś do mnie a jak będę chciała, to może nawet ze mną rodzić. Ale ja nie chcę. Albo z mężem, albo sama.
Chcą mnie wziąć dziś na ktg, ale wolę chyba zostać w domu i odpocząć, a nie stresować się czy mam skurcze czy nie. A jak będą chcieli mnie zostawić, to już w ogóle się nie zobaczę z Waldkiem, aż wyjdziemy ;( Pierniczę. Nie pisze się na to.
Właśnie druga siostra mnie namawiała, żebym pojechała na oddział i tam czekała...
Ale jak tylko nie możecie się doczekać, to trzymam kciuki, żeby już ruszyło - za długa lista, żeby was wszystkie wymieniać![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Ja też w domku. na szczęście. Bo jak dziś wstałam wyspana i wypoczęta (spaliśmy osobno, żeby mnie nie zaraził), to mąż miał gorączkę ponad 38. Jak jeszcze powiedział, że w takim razie jedzie do swoich rodziców, to normalnie pękłam.
Że zostaję sama, że będę musiała sama rodzić, że muszę się sama jeszcze mamą zająć. Nie mogłam się uspokoić.
Natalia jakby wyczuła moje nerwy i od razu zaczęła mnie torpedować, jakby już teraz chciała wyskakiwać.
Próbuję ją uprosić, żeby sobie grzecznie siedziała i czekała aż tatuś wyzdrowieje, mam nadzieję, że posłucha.
Na szczęście Waldek pojechał tylko po antybiotyk i obiad od teściów i jest juz w domu. leży w drugim pokoju. Doszliśmy do wniosku, że i tak zarażał od kilku dni, więc teraz to już bez sensu. Tu jest mi bardziej potrzebny. Przynajmniej psychicznie.
Siostra się jeszcze zaoferowała, że przyjedzie dziś do mnie a jak będę chciała, to może nawet ze mną rodzić. Ale ja nie chcę. Albo z mężem, albo sama.
Chcą mnie wziąć dziś na ktg, ale wolę chyba zostać w domu i odpocząć, a nie stresować się czy mam skurcze czy nie. A jak będą chcieli mnie zostawić, to już w ogóle się nie zobaczę z Waldkiem, aż wyjdziemy ;( Pierniczę. Nie pisze się na to.
Właśnie druga siostra mnie namawiała, żebym pojechała na oddział i tam czekała...
Ale jak tylko nie możecie się doczekać, to trzymam kciuki, żeby już ruszyło - za długa lista, żeby was wszystkie wymieniać