reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Styczen 2011

cześć dziewczynki,
Ja też w domku. na szczęście. Bo jak dziś wstałam wyspana i wypoczęta (spaliśmy osobno, żeby mnie nie zaraził), to mąż miał gorączkę ponad 38. Jak jeszcze powiedział, że w takim razie jedzie do swoich rodziców, to normalnie pękłam.
Że zostaję sama, że będę musiała sama rodzić, że muszę się sama jeszcze mamą zająć. Nie mogłam się uspokoić.
Natalia jakby wyczuła moje nerwy i od razu zaczęła mnie torpedować, jakby już teraz chciała wyskakiwać.
Próbuję ją uprosić, żeby sobie grzecznie siedziała i czekała aż tatuś wyzdrowieje, mam nadzieję, że posłucha.
Na szczęście Waldek pojechał tylko po antybiotyk i obiad od teściów i jest juz w domu. leży w drugim pokoju. Doszliśmy do wniosku, że i tak zarażał od kilku dni, więc teraz to już bez sensu. Tu jest mi bardziej potrzebny. Przynajmniej psychicznie.
Siostra się jeszcze zaoferowała, że przyjedzie dziś do mnie a jak będę chciała, to może nawet ze mną rodzić. Ale ja nie chcę. Albo z mężem, albo sama.
Chcą mnie wziąć dziś na ktg, ale wolę chyba zostać w domu i odpocząć, a nie stresować się czy mam skurcze czy nie. A jak będą chcieli mnie zostawić, to już w ogóle się nie zobaczę z Waldkiem, aż wyjdziemy ;( Pierniczę. Nie pisze się na to.
Właśnie druga siostra mnie namawiała, żebym pojechała na oddział i tam czekała...

Ale jak tylko nie możecie się doczekać, to trzymam kciuki, żeby już ruszyło - za długa lista, żeby was wszystkie wymieniać ;)
 
reklama
Witam się oczywiście 2w1, dziś to już mnie nic nie boli, jedynie głowa, ale to nie ma nic do rzeczy. Płacz mam od samego rana na końcu nosa, ale widze że nie tylko ja w takim nastroju:(
Ewcia co do telefonów to mam takie samo nastawienie, zwłaszcza do osób które dopiero teraz sobie o mnie przypomniały:wściekła/y:

Siedzę i czekam i czekam i noc:(
 
Dzięki za info, jakoś sobie poradzę. Najgorsze, że nie wiem co mnie czeka bo gin kazał stawić mi się we wtorek o 8 już na oddział. Więc raczej już tam zostanę ale chyba raczej w ten sam dzień nie będą wywoływać, chociaż kto wie.:-)
Czytam, że wam dziewczynki dzieci się mało ruszają. A ja od wczoraj mam na odwrót. Rano spokojna a po południu daje czadu jak nigdy. Przed chwilą prawie złapałam ją za nogę tak się wypina :-) Jakby chciała wyjść przez środek brzucha. I tak już od ponad godziny a wczoraj aż trzy.
Czytałam gdzieś, że jak kobieta ma dużo wody (ja mam) to dziecko przed porodem szaleje, więc mam nadzieję, że to zapowiedź i urodzę bez wywołania.
A wasze maluchy przed porodem były spokojne czy szalone ;-)
 
Dziewczyny mam pytanie. Jak któraś leżała z was w szpitalu to ubierała od razu koszulę czy piżamę czy mogę sobie ubrać getry i koszulkę. Bo sama zgłupiałam i nie wiem. Mam w sumie tylko trzy koszule do karmienia i nie wiem czy mogę ją ubrać jak już mnie wpiszą do szpitala i w niej chodzić, czy czasem taka koszula nie przeszkadza w badaniach, poradźcie jak wy robicie. :zawstydzona/y:


Ja jak zgłosiłam się sama i jeszcze nic się nie działo to spokojnie w piżamie się przebrałam. Dopiero na porodówce mi kazali ubrać koszule, na patologii jest to bez znaczenia czy koszula czy piżama. A z wywoływaniem to nie wiem mi w ten sam dzień nie zaczęli, ale ja pojechałam na wieczór w sobotę i pewnie jakby samo się nie zaczęło to dopiero w poniedziałek pewnie by zaczęli coś działać.

Iwi swietnie cie rozumiem JA tak mialam przy pierwszym dziecku maz 10 dni po narodzinach synka wyjechal do uk do pracy.Tylko ze Ja do niego dolaczylam dopiero po poltora roku ale odwiedzal nas jak tylko mogl.Pamietam jak jechal do nas 27 godzin autokarem na 3 dni zeby zrobic mi niespodzianke.Wlasnie sie poryczalam nie wiedziec czemu ale jestem beznadziejna dobrze ze maz wizal syna i poszli po zakupy to nikt nie widzi.Przeciez to bylo dawno jak bylismy osobno i juz dawno minelo,Chyba koncowka ciazy zle na mnie wplywa nawet czekolada nie pomaga na pocieszenie.

No to jest straszne myśmy tak żyli przed narodzinami syna, ale stwierdziliśmy że to nie jest dobre dlatego jest już termin mąż wziął już moje ciuchy trochę małego i rzeczy które są mi na razie tutaj nie potrzebne. Samochód cały obładowany i to jest pocieszające, aby młody był tylko zdrowy.

Przeraszam za post pod postem ale nie potrafie cytować dwóch wypowiedzi:zawstydzona/y:
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
kate bardzo możliwe ze skoro kazali ci byc już o 8.00 rano to bedą od razu wywoływac. Mi tez gin kazał byc tak na 8.00 jak tylko zaczyna dyżur, żeby nie tracic czasu i będziemy od razu wywoływac, bo stwerdził że nie ma sensu zebym sie kładła na oddziale i niepotrzebnie stresowała.

A tak wogóle to ja nadal sie trzymam, dzisiaj rano odeszło mi troche czopa takiego z krwią, ale myśle ze to efekt wczorajszego badania.
 
cześć mamcie i brzuchatki:-)

widzę ze już tylko niewiele zostało do rozpakowania się... to dobrze bo lutówki nas gonią :-D
moje maleństwo własnie spiocha - pojadł cyca i śpi juz godzinkę... a ja właśnie wypiłam sok z buraczków i walczę z anemia...

musze się zabrać za moja opowieść z porodówki... ale to jak będę miała więcej czasu...

pozdrawiam
 
..moge to pisze :)
Jestesmy w lesniczowce - dziadki maja zajecie a my z tatusiem wolne :) Maz wygniata kanape a ja w pokoiku obok dopadlam laptopa tescia i odrazu na BB :)
mialam nadzieje, ze beda jakies nowosci na goroacej, no ale skoro tak... to mam nadzieje, ze do wieczora to juz cos bedzie!!!!!
musze konczyc wpadne jeszcze do was.. moze napisze jak bylo na porodowce.. to bedzie najkrotsza historia na BB :)
 
już jestem, byliśmy na obiadku i zjadłam pstrąga....później poszliśmy jeszcze na deser i tak zeszło. Coś mnie brzuch boli i jeszcze ta szyjka macicy...takie nieprzyjemne naciskanie...masakra! Widzę, że dziś spokój...cisza przed burzą?:)
 
Mnie odszedł czop popoludniu, ale taki przezroczysty, jakies 2 smużki krwi tylko były. Mam co jakiś czas bardzo bolesne skurcze, ale nie są regularne. Zobaczymy co będzie dalej... Mąż zabrał Anię na spacer i na lody, a ja odpoczywam, nie miałam siły iść z nimi.
 
reklama
Do góry