to ja się witam po dwudniowej nieobecności-obecności, bo czytałam Was na bieżąco ale jakoś na pisanie sił i czasu zabrakło. :-)
ja już mam wyprane ciuszki, wczoraj trochę poprasowałam, mam jeszcze sporo więc dziś może jeszcze ogarnę.
mąż skręcił mebelki i pokoik nabiera kształtów, chociaż na początku łóżeczko i tak będzie u nas w sypialni.
dziś zamówiłam naklejki na ścianę i małą wieżę do sypialni, żeby małej puszczać kołyskanki jak tatuś spiewać nie będzie :-)
fajna, bo ma wejście na USB i nie będzie trzeba nagrywać płyt :-)
poza tym jestem mega przeziębiona, biorę rutinoscorbin, pije herbatkę z malinami i sokiem z czarnego bzu ale słabo pomaga.
macie jakieś sprawdzone sposoby?
najgorzej w nocy, bo ciężko mi się oddycha i kaszel łapie, od dwóch dni prawie nie ruszam się z domu, dziś tylko wyszłam na chwilę na zakupki, a jutro mamy urodziny męża chrześniaka i trzeba się z domu ruszyć, jak patrzę za okno to mi się kompletnie odechciewa.
a mąż ma dziś męski wieczór i śpię sama :-( ale jutro z bratem kupią w Ikei szafę, bo sam nie dał rady jej nawet załadować, to już będzie wszystko do pokoju naszej córeczki.
powiem Wam, że jak Was poczytuję, to mam wrażenie, że ja jakoś łagodnie przechodzę tą ciążę.
może też dlatego, że ja to jestem z terminem na szarym końcu i może wszystko przede mną, no i moje dziecko uparte ciągle ma główkę nad pępkiem :-(
póki co oprócz zgagi, na którą pomaga mi mleko, twardnienia brzucha i bólu kręgosłupa jest w miarę dobrze.
powiem Wam też, że odkąd nie pracuję te bóle kręgosłupa nie są już takie uciążliwe - czyli jednak od siedzenia przy biurku.
ja na szczęście mogę Was czytać na bieżąco, bo mam laptopa i bezprzewodową myszkę i czasem po prostu leżę, a laptop na stoliku więc nie jest to bardzo uciążliwe :-)
życzę Wam miłego wieczoru, weekend poza domem więc pewnie odezwę się w poniedziałek.