I ja się witam, choć nie aż tak bardzo z rana
Dzisiaj małżon nie musiał wcześnie wstać, więc spaliśmy do 9, ale tłumaczę to sobie tym, że dziś w nocy wstawałam siusiu aż 2 razy, pierwszy raz mi się to zdarzyło... Ciekawe, co będzie dalej...
I oczywiście znowu sobie wkręciłam, że przez sen zrobiłam Małej krzywdę... Już raz tak miałam, że wiercąc się przez sen jakoś przygniotłam brzuchol i budziłam się ze strachem, czy nic się nie stało i od razu czarne myśli, najgorsze scenariusze i wstrzymywanie oddechu w oczekiwaniu na najmniejszy ruch, żeby tylko mieć pewność, że nic się nie stało... Też tak macie czy to ze mną jest coś nie tak?
https://www.babyboom.pl/forum/members/monciaa-80764.htmlmoncia - co do snów, to na początku ciąży (pamiętam, jak by to było wczoraj) śniło mi się, że byłam na porodówce, z mężem i lekarze SIŁĄ kładli mnie na łóżku (moje urojenie - panicznie boję się urodzić na leżąco i ciągle wszystkim wkoło powtarzam, że nie mogą na to pozwolić, bo nie urodzę), przywiązywali pasami, a ja się rzucałam, płakałam, kopałam i nikt mnie nie słuchał, w końcu powiedziałam mężowi, że to jego zabiję, bo nie dotrzymał obietnicy i obudziłam się. To był tragiczny sen, do rana nie usnęłam, byłam tak zdenerwowana, serce mi waliło jak oszalałe...
A dla odmiany ostatnio kilka razy śniło mi się, że rodziłam, ale w miarę szybko i od razu Tosiunię miałam na rękach... I za każdym razem płakałam ze szczęścia
Pogoda za oknem taka, że najchętniej w ogóle bym z łóżka nie wychodziła, ale jakoś bardzo nie lubię leniuchować sama, więc wezmę się wreszcie za pisanie pracy
Też się ratuję kawką z mleczkiem, a właściwie to mleczkiem z kawką i zaraz poszukam jakiejś czekoladki na poprawę nastroju
