reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Styczeń 2009

O Boże....poród...szpital...:dry::hmm::confused2:
U nas było jeszcze inaczej...poród wyskoczył nagle w 37 tygodniu...dokładnie w jego ostatnim dniu bo jak sie okazało te dziwne twardnienia brzucha to była akcja porodowa...Ktg wykazało że normalnie powinnam sie zwijać z bólu...a ja nic nie czułam..rozwarcie postępowało wiec nie było na co czekać tylko od razu na cc...Młody ułożył sie pośladkowo a do tego nóżki miał nad swoją twarza (jak scyzoryk) nie było szans na poród sn na którym bardzo mi zależało...
Nagła cc,niesamowita fobia przed szpitalami i przedłużający sie pobyt spowodowany żółtaczką Zarazka i naświetlaniami...mój biedny mąż codziennie siedział u mnie od 8 do 20...a ja wyłam jak dzika bo chciałam do domu...zostawili mnie z małym samą a ja nie wiem co z nim robić...pokarmu niet do 3 doby a potem mleczko jak marzenie :-)...i jeszcze depresja poporodowa i zoobojętnienie na widok dziecka...ojjj...swoje przeżyłam...ale na pewno nie z powodu bólu...nie bolało mnie nic poza wkładaniem cewnika...jak sie później okazało nie musiało boleć tylko trafiłam na taką pielęgniarke...:confused2:
Brakowało mi sn...nie nawiązała sie ta więź między nami i musiałam troszke poczekać aż sie wytworzyła....aż zajmowanie sie nim stalo sie moim ukochanym obowiązkiem....ojjj psychicznie sie nacierpiałam...i pewnie dlatego dłuuuugo sie nad drugim zastanowie...
W sumie w szpitalu byłam 7 dni...wszyscy byli dla mnie cudowni-lekarze,pielęgniarki...ha nawet kobitki od sprzątania:-)..widzieli co sie dzieje i pomagali jak mogli...a ja wyłam na wszystko...na słowa pociechy,na słowa krytyki,nawet jak nikt nic nie mówił...obok mnie był pokoj lekarzy....wieczorami gdy było już cichutko słyszałam w tv programy które lubią oglądać moi bliscy i docierało do mnie że ja jestem tu sama a oni siedzą razem w domu....dom...to była moja obsesja...
 
reklama
U mnie prawdopodobnie towszystko była wina oksytocyny i okropnych bóli. Po trzech godzinach rozwarcie ciągle stało na 7 cm. Ja się napinałam jak głupia i zapominałam oddychac. Dostałam głupiego jasia i przez dwie godziny trwałam w półśnie przerywanym skurczami. A potem znowu rozwarcie utknęło na 2 godz na 9 cm. W końcu przyszła nowa zmiana położnych i naciągnęły mi szyjkę na pełne rozwarcie.:-D Ja już tak szybko chciałam to wszystko skąńczyć że klusek wylazł na piątym skurczu :-) I tak naprawdę nie pamiętam żeby mnie bóle parte bolały:confused2: A pierwsze co usłyszałam przez telefon od męża to pretensje że pół dnia nie odbieram
 
A ja poród od początku wspominałam baaardzo miło :tak:;-) Tylko bóle krzyżowe były straszne, ale mąż masował i jakoś dało się przeżyć. Pamiętam moje zdziwienie jak przyszła położna z ordynatorką, badają mnie i mówią "jak się postarasz to za 15 min urodzisz" a ja do nich "jak to? Już?:eek:" :-D No i faktycznie po 13 minutach na świat przyszła Julka, jak ją zobaczyłam taką całą we krwi to pierwsze moje słowa brzmiały "ale paskuda" :-D:-D:-D. Cały personel szpitala się ze mnie nabijał ;-). No i zlecieli się wszyscy lekarze obecni na porodówce bo nie mogli się nadziwić, że taka kruszynka jak ja urodziła tak sprawnie takiego giganta :-)
 
cała ciąża super, zleciała mi bardzo, nie zdążyłam się nią nacieszyć. Poród jeszcze szybszy. Nie zapomnę słów położnej na izbie z pytaniem czy mamy torbę bo jest prawie pełne rozwarcie i mała zaraz będzie z nami (jechaliśmy tylko na kontrolne ktg i ja torby nie chciałam brać hi hi) Na porodówce tylko hyc na łóżko, przebicie wód 3 parcia i Blania jest z nami. Łzy szczęścia, położono mi ją na brzuchu, była taka cieplutka. Zero lekarzy tylko my w trójkę i nasza położna, światło przygaszone. Dopiero po jakimś czasie przyszedł lekarz, neonatolog do Blani. Po porodzie też ok, pomimo szycia usiadłam zaraz na pupie i normalnie funkcjonowałam. Jedynie brakowało mi potem męża non stop ale siła wyższa Oliwia. 3 dni w szpitalu szybko zleciały. Opieka szpitalna ok.
 
ja ciążę również bardzo dobrze wspominam - nie miałam żadnych uciążliwych dolegliwości, gdyby nie rosnący brzuch to czułam się jak przed ciążą :-) też uważam, że za szybko mi ten czas zleciał :-( chociaż końcówka dłużyła się niemiłosiernie, zwłaszcza tydzień po planowym terminie ;-)
poród miałam przez cc, więc tak jak to moja mama mówi - nie wiem, co to znaczy rodzić... i jakaś prawda w tym jest. poród nie był bolesny, jedynie na hasło cewnik mam dreszcze - nie było to za fajne!! po cesarce czułam się nawet dobrze, w sumie potrzebowałam tygodnia, żeby dojść do siebie - tylko ja jestem taka bojcora i przeżywałam chwile grozy gdy opatrunek do rany mi się przykleił i musiałam wejść do wanny żeby odmókł :laugh2: bałam się, że mi się cos tam porozrywa, potem długo nie myłam dokładnie brzucha, bo też się bałam :happy:
jedyne co niezbyt miło wspominam to panie zajmujące się dziećmi, nie za wiele pomagały :no: może jedna kobieta tam była taka, że na każdy płacz dziecka przybiegała, a tak to dziecko mogło wyć w nieskończoność :wściekła/y: a wiadomo, że po cc nie dało rady jeszcze tak sprawnie śmigać :-(
natomiast kobietki, które nami się zajmowały były przekochane - często to one nam pomagały przy maluszkach :tak:
 
A ja do dziś się śmieję jak sobie przypomne że przez 9 miesięcy byłam gotowa na cc bo bliźniaki bo zeszłoroczna zakrzepica i zeszłoroczny paraliż kończyn górnych i dolnych a tu nagle 3 godz przed akcją słyszę "Będzie Pani rodziła sn" i szok, jak, ja, dlaczego, o co w ogóle chodzi w porodzie sn :-D i generalnie nie mówie Nigdy więcej heh ale fajnie by było urodzić jedno dziecko bo przy bliźniakach myślałam, że mnie ch... jasny strzeli jak jedno wyszło ja zmęczona na maksa a tu trzeba jeszcze drugie wydusić z siebie :wściekła/y: ale jakoś poszło, no a potem znowy wizja wyparcia 2 łożysk boszzzzz na szczęście się okazało, że było jedno ale wieeeeelkie (choc cały czas mówili, że są dwa - ci lekarze...)Ogólnie rzecz biorąc nigdy nie mówię nigdy i wspominam całość baaaardzo pozytywnie, choć żałuję że córci nie mogłam dłużej potrzymać na sobie bo już musiałm przeć dalej hehe
 
ojj jak się spłakałam czytając wasze wspominki ;-)
przypomniałam sobie swoją wigilię - zawsze razem przy świątecznym stole calutka zgromadzona rodzina - najpiękniejszy dzień w roku a ja w szpitalu sama samiusieńka.....
męża nie wpuścili na długo - bo mała przyszła na świat 23 gru, odgłos koled dobiegający z korytarza, malutkie światełka na choince, i taka cisza za oknem.....
boziu jak mi sie łzy lały po policzkach ..... malutka zabrana na obserwacje....ja sama w pokoju.....i mąż z malutkim przemyconym opłatkiem dosłownie na 5 min :-:)-:)-(
te święta były dziwne, nie zapomnę ich nigdy w życiu, tego bólu po cesarce również, ale co tam - na drugie czekam z niecierpliwością :-) chcę by Karolka miała szybko rodzeństwo ;-) :tak:
 
Ja zaraz po porodzie mowilam,ze nastepne dziecko najwczesniej za 3 lata, no ale czas robi swoje, bol sie zapomina i zaczynamy powazne starania w przyszlym roku. Do tego przed porodem chcialam miec 2 dzieci, a teraz chce miec 3 :-)Z porodu najbardziej pamietam, ze w trakcie partych bylam bardzo skupiona i slyszalam tylko polozne" gosia super ci idzie, jeszcze tylko 2,3 razy i dziecko bedzie na swiecie". Niestety wcinal sie tez Pawel ze swoim glupim gadaniem i glaskaniem mnie po rece. Najpierw mu sie wyrwalam, wiec przestal glaskac, ale niestety gadal i zagluszal mi polozne. Skonczyl sie skurcz,a ja spokojnie do Pawla, jakbym mu cos tlumaczyla" Zamknij sie Pawel" :-D Ciaze wspominam tak sobie. Mialam straszne problemy ze skora, a pod koniec cisnienie mi skoczylo i ostatni miesiac panikowalam, czy z malym jest ok. Jesli chodzi o karmienie piersia, to mialam ochote zabic polozne, jak ja je prosilam,zeby mi pomogly przy karmieniu, bo nie umiem go dostawic, a one na to" tam jest mleko modyfikowane" .
 
reklama
u mnie w szpitalu wlasnie z karmieniem było ok, babeczki były co chwile tłumaczyły i wrecz mowily zeby nie dawac modyfikowanego tylko co chwila przystawiac dzieciaczka do cyca. oj jestem kobietka wdzieczna :tak: bo inaczej pewnie szybko bym sie poddała...
 
Do góry