No to i ja w ty wątku wtrącę swoje 4 grosze...
Zaznaczyć pragnę już na początku, że: Szanuję poglądy religijne różnych wyznań, choć nie ze wszystkimi się zgadzam. Rozumiem, że osoba należąca do danej wspólnoty religijnej będzie bronić swoich poglądów i racji, gdyż jest o nich przekonana, z tego tez powodu daną religię wyznaje. Nie widzę również nic złego w dzieleniu się swoimi poglądami.
Ja sama chociaz miałam to zostawić dla siebie wypowiem się: należałam do "Świadków Jehowy" (zaznaczam, że jest to związem wyznaniowy zarejstrowany u nas w kraju, nie sekta, jak wiele osób w niewiedzy zarzuca). W duchu tej religii zostałam wychowana, długi czas silnie byłam z nią związana. Ludzie wierzący kierują się pięknymi zasadami, nawet to co wydaje się stereotypowe jest dla mnie jasno uzasadnione: Mąż ma przewodzić żonie, co wcale nie oznacza, że ona ma być służebnicą, wręcz przeciwnie, wspólne ich harmonijne działanie, oparte na WZAJEMNYM szacunku, buduje w rodzinie miłość i zrozumienie. Wychowanie: i tutaj zachęca się do poświęcania czasu dziecku, rozmów z nim, wspólnych rozrywek, dziecko powinno rodzicom okazywać szacunek, a oni powinni o nie dbać w należyty sposób i z miłością. Karcenie? Oparte na miłości, nie gniewie, ma pomóc dziecku zrozumieć błedy i wyciągać wnioski. Praktykowanie religii? Wspólne spotkania ok 2- 3 razy w tygodniu poświęcone studiowaniu Biblii i to właśnie uważam za podwaliny i najmocniejszy punkt tego wyznania: ŻE KAŻDY WYZNAWCA powinien znać Pismo Święte, bo to wedle zasad religii słowo od Boga, (nota bene imię Jahwe - wymienione kilka razy conajmniej, nawet w przekładach w których w większości je usuwano, np Księga Psalmów) a znajomosć jego słowa pozwala zrozumieć zasady jakimi należy się kierować. Dzięki temu można uniknąć sytuacji, że ten punkt wydaje mi się dziwny i neizrozumiały więc nie będę się do niego stosować. Dla mnie to piękne, do tej pory mimo, iż z wspólnoty wystapiłam( o czym później) Biblię czytam, przeczytałam kilkanaście razy. Modliłam się również codziennie ( teraz nie robię tego z szacunku do Boga, gdyż wiem, że świadomie grzeszę, ale o tym też później), pozwala to poczuć bliską więź z Bogiem. Również dzielenia się swoją wiarą z innymi nie uważam za coś złego, chociaż część osób do denerwuje, jednak, jak ktoś nie chce może podziękować, zamknąć drzwi itp.
Dlaczego o tym piszę? Bo moim skromnym zdaniem, z całym szacunkiem dla wszystkich wyznań, wszyscy jesteśmy niedoskonali, i zarówno wśród muzułmanów, katolików, buddystów jak iŚwiadków jehowy można znaleźć ludzi którzy zmagają się bardziej niż inni ze słąbościami, jak i takich, którzy świadomie nie zgadzają się z pewnymi zasadami, nie stosując się do nich, jak i osoby kompletnie zdeprawowane, które przynoszą ujmę danej organizacji. Dlatego też powinny być z niej w uzasadnionych przypadkach usuwane. Tak jest w przypadku SJ co do innych religii nie wiem więc się nie wypowiadam. A teraz mój stosunek do kościoła katolickego... nei zamierzam atakować (odnoszę się z persektywy osoby, która sama od lat kilku do żadnej wspólnoty nie należy, nie praktykuje religii, jednak wierzy w Boga, a katolicką ma praktycznie całą rodzinę A. jak i częśc swojej. tak więc i zasady kościoła nie są mi obce.
Tak więc nie twierdzę że nie ma księży z powołania i nie ma ludzi z mocną wiara, co jest piękne i godne pochwały.
1. Jednak niech mi ktoś wyjaśni na chłopski rozum kwestię: Księża żyją w celibacie, bo są naśladowacami Jezusa: jednakże chyba wszyscy chrześcijanie nimi powinni być? Gdzie w Biblii jest konkretnie podane iż kapłani powinni pozostawać bezżenni? Bo przecież podstawą religii powinno być Pismo Święte? Logicznie rzecz biorąc, kapłani wygłaszający kazania dotyczące rodziny itp znacznie lepiej odnaleźli by się w tym temacie, gdyby mieli jakąkolwiek praktyczną wiedzę. Druga sprawa, skoro sam Bóg zaszczepił ludziom pociąg seksualny (wedle Biblii realizowany powinien być w małżeństwie), w księdze Rodzaju nakazał przylgnąć meżowi do żony tworzyć rodzinę, a także "cieszyć się żoną młodości swojej, (w sensie współżycia cielesnego, które dla małżonków ma być źródłem radości), a jak widać po liczbie zaludnienia na planecie pociąg ten jest bardzo silny, to celibat wygląda na niezgodny z naturą człowieka ( tak wiem, że można ćwiczyć silną wolę i się pohamować, np czekając z seksem do ślubu), ale jednak mężyzna, który rezygnuje całkowicie ze współżycia, w tym przypadku nawet nie biorąc pod uwagę zawarcia małżeństwa, wydaje mi się to... hmm conajmniej niezdrowe tym bardziej w przypadku młodego mężczyzny, zapewne w niektórych przypadkach prowadzi to do dewiacji, o których później trąbią media. (zaznaczam, że nie oceniam tutaj wszystkich księży! Ale jesli mam podać konkrety: W moim mieście ksiądz "żył" z matką mojego znajomego lat kilka, moją mamę w dzieciństwie NA LEKCJI religii ksiądz sadzał na kolanach i całował po szyi:| Tak rozumiem, że to nie tylko w kk takie "cuda", niemniej jednak nie całe środowisko jest czyste i chwalebne...
2. Gdzie W Biblii mowa jest o Trójcy? (nie pytam po to żeby się wymądrząć czy kłoćić, ale po to by zrozumieć dogmaty którymi kościół się kieruje)
3. Skoro odejście z Kościoła jest grzechem śmiertelnym, to jak można chrzcić maleńkie nieświadome dzieci i obarczać je w dniu narodzin tak olbrzymią odpowiedzialnością, tym samym skazywać je na wieczne potępienie, w przyapdku wątpliwości i np odejścia z KK? Uważam, że chrzczone powinny być dorosłe świadome osoby ( tak wiem, że można mi wypomnieć chrzest dziecka, na któy jednak zgodziłam się, jednakże decyzję podjął A. on też wybrał chrzestnych, ja podczas ustalania chrztu powiedziałm księdzu, że: ja w wierze katolickej nie będę wychowywać, ani też rodzinie katolickiej w tym przeszkadzać, uważam, że jak dziekco dorośnie i będzie na tyle świadome i ukształtowane to samo obierze swoją drogę w zgodzie ze sobą. JA również nie podpisałam żadnego oświadczenia, na pytanie o swoją własną wiarę powiedziałąm, że wierzę w Boga, i to chciałabym zaszczepić dziecku.
P.s. Zastanawiam, się, jak to jest, że pomimo iż zadeklarowałam, że: ślubu kościelnego nie wezmę, cywilny owszem, a ja nie miałam żadnych kościelnych sakramentów, chrześni u komuni nie byli, ani A. to chrzest został udzielony. Owszem to porpostu smutne i to właśnie nazwała bym działąniem niezgodnym z zasadami wiary, ja postawiłąm sprawę jasno byłam szczera, dziwie się, że ksiadz nawet okiem nie mrugnał, ale nie mi osądzać, czym się keirował, chrztu tego udzielając. (
3.co do opłat za różne różności, dawnia na tacę: moim zdaniem powinny być DOBROWOLNE datki, kościół by nie zbiedniał, a ludzie no przecież wierzący dawali by coś od serca, wspomagajać wspólnotę w któej żyją, jak to jest, że katolików jest 90%, a trzeba ustalać nie małe kwoty za śluby, chrzty komunie itp. I z tego co widzę, to zasada, a wyjątkiem są księża, nie przykłądający do tego wagi... co zresztą potwierdza teściowa chodząca do kościoła co niedzielę...., czyż nie powinno być tak, że datki powinny wypływać z serca, a nie z poczucia przymusu?
4. Zgadzam się z Happy.., w kwestii symboli itp. Włączam zimą polsat a tam choinka bombki i ramówka "świąteczna" nawet. w wiadomościac pani życzy wesołych świąt. A czemu nie życyz również wesołych świat innym wyznaniom podczas ich szczególnych dni? Dlaczego krzyż jest ( nota bene w Biblii też o krzyżu nie ma wposmniane a o palu),a brak wspomnianej gwiazdy dawida? Czemu w szkole, zamaist religii mogłam wybrać etykę, której w sumei nie było, bo 5 osób chodziło, idlaczego miałam mieć niższą średnią ocen bo religia z której każdy miał 6 liczono do średniej!?!? Czemu jak kiedyś poszłam na religie, to ksiądz mnie najwyaczjenij w świecie wygonił? Bo powiedział mu prosze pana, an ie proszę księdza i bez pochwalony? Czemu wyznający inne religie mają się "nie wypowiadać i zostawić" w spokoju, skoro to ja byłam szykanowana przez niektóre dzieci, swoją drogą zapewne wyniosły to z domu... a ja nigdy nie powiedziałam nikomu , że jest taki siaki czy owaki bo jest katolikiem? Jedynie dyskutoeałam wymieniając poglądy, jak teraz?
Szanuję ludzi którzy mocno wierzą w Boga i zasady katolicyzmu, ale prawo mam z tymi zasadami polemizować, krzywdy nikomu tym nie robię. Ani nikt mi nie zgadzając się ze mną. Może fajnei by było gdyby te 90% katolickiego społeczeństwa uczyło swoje dzieci szacunku dla innych. owszem można uważac, że to moja religia jest prawdziwa, a jej zasady niezłomne, ale nie można zamykać ust komus kto się nie zgadza z tym.
Chciałabym doczekać dnia kiedy to, że dziewczynka nie biega w białej sukince i nie dsotaje na komunię quada, nie jest powodem do pośmiewiska. Wszystko w rękach silnie wierzących, aby uczyć swoje dzieci szacunku i zrozumienia, bo przecież to szacunek jest podstawą dekalogu...
A uprzedzając pytania, czemu żyję w wolnym związku grzechu, a śmiem się wypowiadać na tematy religii, powiem tylko, że owszme wiem, że grzeszę, wiem i boli mnie to, ale jest to kwestia, pewnych doświadczeń w życiu, zachwiania wiary w pewnym momencie życia i sprawach dośc bolesnych i zbyt osobistych by onich mówić. Jednakże świadomość własnych błedów mam, a ze szczerą rozmową jeśli poczuję potrzebę zmiany swojego życia zwrócę się bezpośrednio i z pokorą do Boga, a nie przez równie grzesznego człowieka jak ja, który spowiada. (Kto jest brz grzechu niech pierwszy rzuci kamień - piękny przykład wybaczania i szacunku gdy Jezus bronił cudzołożnicy, którą ludzie w tym faryzeusze chcieli ukamienować)
mogłabym pisać jeszcze wiele na ten temat, ale na dzis brak mi już siły, bo jutro uciekam na uczelnię....
Dziękuje wszystkim tym, które rozwineły ten temat i za kulturalną dyskusję, oraz za ten wątek, jesteście wspaniałe