O rany, ale walka
Ja chyba też zostałam uznana za umoralniająco-linczującą, więc spróbuję się do tego odnieść.
W żadnej ze swoich wypowiedzi nie zlinczowałam autorki postu, zwłaszcza, że zrobiła to nieświadomie i jest świadoma swojego błędu. I koleżanka, która jest teraz atakowana również takiego linczu w kierunku autorki nie zastosowała.
Nasze "umoralniające" wypowiedzi są raczej odpowiedzią na komentarze innych w stylu "dzidziusiowi na pewno nic nie jest, wyluzuj, moja mama/babcia/teściowa wypiły piwko, winko i nic się nie stało, jesteśmy zdrowi itp". Niestety tego nie jesteśmy pewne. Wiadomo kiedyś czasy były inne, inna wiedza, zalecenia, teraz jesteśmy w innych czasach i stosujemy się do tego co aktualnie jest zalecane i odradzane.
Czy uważam się za świętą i panikarę bo sprawdzam etykiety? No nie. Czy unikam chleba, jogurtów i kiszonek - nie, gdyby faktycznie były szkodliwe to każde dziecko rodziłoby się z FASem, czy unikam kupowania wędlin bo ekspedientka na krajalnicy mogła kroić salami albo inną surową wędline - nie. We wszystkim trzeba mieć zdrowy rozsądek, ale czy czytam etykiety napojów piwopodobnych? - tak, czy jak będę zamawiać torta to poproszę o opcję bez nasączania alkoholem (skoro jest taka możliwość)? - tak, czy nie jem surowizny i sprawdzam czy mięso jest dosmażone? tak, bo takie są zalecenia, a ja nie chcę dokładać sobie stresu.
Odnośnie wysyłania do lekarza, napisałam tak bo uważam, że to jest najlepsze źródło informacji, osoba która jest naszym przewodnikiem w trakcie ciąży i sama mam ginekologa, który oprócz tego, że jest świetnym specjalistą, to też super człowiekiem i wiem, że nawet w takiej trudnej sytuacji jest to pierwsza osoba, do której bym z tym przyszła. Forum niestety takie jest, że jest zbiorowiskiem osób o różnej wiedzy i różnych poglądach i podejściu i nie zawsze jest dobrą opcją, zwłaszcza w tematach... kontrowersyjnych, takich jak ten czy rodzaj karmienia, CC itp.
Chodzi tutaj po prostu o to, że niesłuszne jest powiedzenie, że na pewno nic się nie stało, kiedy nie mamy takiej pewności i chodziło tutaj tylko o to, a nie o linczowanie autorki, a mam wrażenie, że to właśnie osoby, które odniosły się do tego na zasadzie "słuchaj, no trudna sytuacja, ale na spokojnie skonsultuj to najlepiej z lekarzem, bo niestety nie ma nigdy 100% pewności" są najbardziej linczowane przez osoby, które mówią "na pewno nic się nie stało".
Każdy ma swoje zdanie i swoje podejście, każdy jest odpowiedzialny za siebie i swoje dziecko, a najlepszym źródłem wiedzy jest dobry lekarz, a nie fora internetowe.
Autorce posta ponownie życzę dużo spokoju, wiemy, że był to jedynie wypadek i żadna z Nas Cię nie potępia. Naprawdę.