Ja zaszłam w ciążę w październiku, termin na wakacje, czyli całą ciążę chodziłam na studia, codziennie jeździłam tramwajem. Dla mnie najgorsza była nie końcówka z dużym brzuchem, ale pierwszy trymestr, a ja w kurtce, z płaskim brzuchem i nikt nie domyśliłby się wtedy, że jestem w ciąży. Wtedy miałam najgorsze mdłości, parę razy myślałam, że wyjdę z tego zatłoczonego tramwaju. Dokładnie w dniu, gdy zaczął się trzeci trymestr (kwiecień) i można już było chodzić bez kurtki, to ludzie ustępowali mi miejsca. Czasem było tak, że wołali mnie z drugiego końca tramwaju :] Było mi trochę głupio, ale korzystałam z tego, że ktoś ustępuje mi miejsca. I fakt, częściej byli to starsi ludzie i częściej kobiety. Za to na uczelni na przerwach stałam na korytarzu, może z raz mi ktoś ustąpił miejsca. Mam 20 lat i raczej trudno rówieśnikom wyobrazić sobie sytuację kobiety w ciąży. Ale ogólnie to dobrze wspominam moje podróże środkami komunikacji miejskiej, ale dopiero, gdy brzuszek był już widoczny. Za to teraz, gdy trzeba gdzieś jechać z wózkiem, to jest o wiele gorzej :]
A, i jeszcze coś. Codziennie nosiłam przy sobie kartę ciąży ;-) Wiadomo jakie kobieta w ciąży ma nastroje i gdyby mi wtedy jakaś baba zwróciła uwagę, że siedzę, a nie widać, że mam brzuch (1 trymestr) to nie zawahałabym się tej karty ciąży wyjąć i pokazać. To jej by było głupio.
Co do kolejek, to mi się najbardziej podobał zwyczaj, jaki panował u mojego ginekologa. Zapisywało się na wizytę, jak się przychodziło to się wyjmowało kartę u położnej, ona zanosiła te kart do gabinetu i gin wyczytywał kto ma wejść, nie było żadnych przepychanek. A jak już byłam w końcówce ciąży i po terminie, to wchodziłam poza kolejnością. Pamiętam jak raz byłam państwowo na usg, przychodzę na 9:30, tak jak miałam być, a tu się okazuje, że godzina opóźnienia, a potem przychodzi jakaś inna babka do kolejki i ona mówi, że była zapisana na 9 i kurna, ja z brzuchem czekam od godziny, a ona sobie przychodzi i jeszcze mówi,że była wcześniej. Każdy sobie tak może przyjść i powiedzieć, więc najlepiej, jak to lekarz wyczytuje kolejność.