Witam, proszę o poradę. Staramy się 6mcy o 2 dziecko.Cykle mam 27 dniowe, okres 5-6 dni. Przez 2 przed ostatnie cykle miałam przed okresem plamienia, które sugerowaly, że mam niski progesteron, badania tego nie potwierdziły. Brałam mimo to duphaston. Ostatni cykl wyglądał trochę inaczej. Okres 5 dniowy od 6 września, od 16dc niesamowita bolesność piersi (jakby były jednym wielkim siniakiem), kremowe upławy. Ból piersi ustąpił 21dc, pojawiły się 2 dni brazowe plamienia i w 23dc coś na wzór miesiączki 4-dniowej. Krwawienie średnio obfite, 2x użyłam tampona, były niewielkie skrzepy, (miałam je zawsze). Dwa dni po "okresie", kiedy przez 2 dni było już czysciutko miałam plamienie koloru pudrowego różu, takie ze śluzem i biała wydzielina zarazem, mało tego a potem już nic. Nigdy tak nie miałam. Wczoraj robiłam test, wyszedł neg. W nocy wstawalam do wc i zakręcilo mi się w głowie, upadlam na męża. Poza tym nic innego. Co w takiej sytuacji oznaczałoby wg Was to różowe plamienie po miesiaczce, która była dziwna? Czy test mógł wykazać brak ciąży a jednak w niej mogę być? Proszę o opinie. P.S. Pytam, bo nie mam pojęcia co sądzić o tym rozowym plamieniu. Co może ew oznaczać, może problemy z hormonami? Test powtórzę za kilka dni, a jak będzie nadal zagadka to pójdę na betę. Wizytę u gina mam 13.10