Dziewczyny dobrze was rozumiem...
Najpierw studia potem mieszanie potem praca malzenstwo itp.. a potem jeszcze cos...I tak czas leci nieublagalnie... A tu by sie chcialo wiecej niz tylko jednego dzidziusia...Natykamy sie wszedzie na ciezarne kobiety , potem nasze koleznaki jedna za druga rodza dzieciatka... A my szlochamy w poduszke bo kolejny cykl skonczyl sie jak zwylke porazka... zaczynamy winic siebie , los zycie i zadawac pytanie - dlaczego mi sie nie udaje?... Dlaczego ja - przeciez to takie proste- dziecko moze miec kazdy !!!! Tak mi sie wydawalo...Przeszlam i przechodze przez to wszystko , wpadlam w apatie, depresje, niechec do staran ktore z cylku na cykl staja sie coraz bardziej ,, robieniem dziecka ,, niz przyjemnoscia...nienawidze @ - kiedy przychodzi mam ochote przestac, poddac sie, a jednak w polowie cylku znowu walcze i znowu czekam... Jak z tym zyc??? Chyba nie ma recepty...Nie myslec o tym, oto co najczesciej slyszymy od naszych bliskich, znajomych... Ale jak????????? Skoro tak bardzo pragniemy i tak dlugo czekamy....Dobrze jest w tym trudnym okresie miec kogos bliskiego ktory nie udzieli na rad tylko przyluli kiedy nam zle i powie ze bedzie dobrze... Czasem takim ukojeniem jest forum dlatego tak czesto tu zagladamy - dobrze jest zrzucic co na sercu lezy - tak jak ja to wlasnie zrobilam...
pozdrawiam