idę sobie chyba kawke strzelic drugą bo mnie głowa pobolewa lekko przyłączy sie ktoś??
a moze jeszcze mi raz pomożecie bo martwi mnie to ze nie wiem kiedy tą owulkę będę miała bo po tym CLO a brałam od 5 do 9 dc to nie wiem czy mi sie skróci ten cykl czy jak?? a od 16 do 25 dc mam luteinę brac to moze jednak @ wcześniej przyjdzie?? wiem ze marudzę ale się pogubiłam w tym juz.
ja na kawe sie pisze!!!
kochanie-moim zdaniem powinnas sprawdzic owulacje testami, bo luteine -duphaston-bierze sie po owulacji, i jak wezmiesz za wczesnie to ja zablokujesz-i moze nie byc wcale owulki.
Lekarze mowia zeby brac od 16 dc bo przyjmuja cykle 28 dni-typowe- wiec owulacja w 14ym, i od 16dc jest sie juz po....ale u Ciebie moze po clo...byc inaczej...
Oczywiście nie wiem jak to jest w malżeństwie bo nie jetem ani nie byłam. Dlatego się śmieje.
Ale powiem wam, że wszyscy nasi znajomi co się pohajtali to całkiem inaczej teraz mają. Po ślubie zniknął luz, kłócą się o pierdoły, poważni jak jasna cholera, i jak tak patrzymy z boku to u większości się pierdzieli w związku.
My mamy najdłuższy staż z nich wszystkich.
Ci co się pohajtali w wieku 20/21 lat to większość jest teraz na etapie rozwodu a ci co niby w dojrzałym wieku sie pohajtali to szykują się do rozwodu albo każde robi swoje osobno.
Na pewno to nie jest regóła bo nic w życiu nie jest regółą. Ale ja się cieszę, że za młodu się wyszalałam i nie dałam się wciągnąć w małżeństwo.
Teraz jestem gotowa i nawet kilka ornitologów może mnie dopaść
hania-ja uwazam, ze jak ludzie do zwiazku i malzenstwa dojrzeli to dlaczego nie....
i np powiem na swoim przykladzie-wychodzilam 2 lata temu (a jestem rocznik 78, moj m 77) wiec nie bylismy dzieciakami-i nic sie nie zmienilo po slubie we wspolnych relacjach...jest czasem nawet fajniej, bo taka jakas wiez dodatkowa jest teraz i taka magia sie tworzy...przez dzien slubu, wspomnienia itd...
najgorzej jest jak sie malolaty zaobraczkuja, bo wielce "chca", rodzice wywala kase na weselicho "bo tak musza" (dla mnie to paranoja-to placenie rodzicow za wesela...smiech na sali jakis ale wiem ze tak sie robi w 99%.....my sami placilismy za wszystko, czlowiek jak dojrzeje, podejmie decyzje i sam za nia zaplaci i poniesie skutki to inaczej na to patrzy tak przed ceremonia-bo jak nie jest pewnien na 100% to sie wlasnymi pieniedzmi bawil w berka nie bedzie....jak i potem))...a potem zwykle zaczyna sie szare zycie i czasem-fakt -sa schody i te dzieciaki -co niedorosly - sie glubia w tym wszystkim i stad te klotnie i rozwody....
ja czlowiek jest dojrzaly i dorosly i traktuje malzenstwo na powaznie...a nie jako mus spoleczny-to wszystko gra...
ale do tego trzeba dojrzec...jedni dojrzewaja majac 25 inni 30 lat, hehe a jeszcze inni maja po 40 i dalej pstro we lbie:-)
a klotnie-tak w wolnym zwiazku jak i w malzenstwie sie przeciez zdarzaja....wazne by wyciagac wnioski i umiec sie godzic...
Co do rozwodow-plaga teraz tego w kraju, wiem...i czasem mysle ze polowe z nich jest usprawiedliwonych i na miejscu, ale polowa tych par idzie poprostu na latwizne, cos sie pieprzy, chocby byle co....wdala sie rutyna, jakis klopot....najlatwiej sie rozwiezc...nie probuja wlaczyc o milosc, uczucie, zwiazek...tylko szkoda jak sa wtedy dzeici bo sie je rani! BARDZO!
sie wymadrzylam...
A Ty planujesz obraczkowanie ze swoim???