reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

milek86 bardzo Ci współczuję, Twoja córeczka jest teraz pewnie z naszymi innymi Aniołkami w niebie i czuwa nad Wami... (*)
Ja swojego syneczka straciłam w 18 tyg. zaczeliośmy sie starac tak naprawde po trzech miesiacach a po pół roku od odejścia mojego Skarbu udało mi sie ponownie zajsc w ciążę... wiele zalezy od psychiki ja tez byłam gotowa niemalże od razu - tak strasznie brakowało mi dziecka... choc spotkałam sie z opiniami lekarzy ze powinniśmy poczekac 10 miesiecy lub nawet rok ze staraniami, ale ja nawet nie brałam takiej opcji pod uwagę;););) no i dobrze bo dzięki temu (i Bogu oczywiście:tak:) za niecałe trzy miesiące ponownie zostanę mamą;)
Trzymaj sie Mała i wierz ze wszystko bedzie jeszcze dobrze a Twoja córeczka caly czas jest przy Tobie;-)

Kochajaca mamo faktycznie moze lepiej jak zrezygnujesz już z pracy ja sobie nie wyobrażam teraz pracować , męcze sie tak szybko a dodatkowo te moje twardnienia daja o sobie znac po przejściu zaledwie paruset metrów, ale nie ma co narzekać jest dobrze;););)

Wklejam zdjęcie różnica miesięczna;) choc na zdjęciu jej nie dostrzegam;) ale centymetr nie kłamie kolejne + 4 cm:-D
pozdrawiam goraco i całuje Was wszystkie;)
Zobacz załącznik 469775Zobacz załącznik 469774
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ewelka - bardzo ładny brzusio :) mam do Ciebie pytanie (mam nadzieję, że cię nim nie urażę - nie mam takiego zamiaru) Co się stało z Twoim 18 tygodniowym synusiem-aniołkiem?, Czy u Ciebie również było podwyższone nt (przezierność karkowa)? Bardzo dziękuje za odp.

Ja się bardzo pochorowałam - przeziębienie na maksa i tak mnie trzyma już tydzień (w aptece kupiłam witaminy dla kobiet planujących ciążę). Prawdopodobnie odporność straciłam wraz z moją Kalinką i stąd to przeziębienie.
Trzymam się z dala od wszelkich leków, syropów itp. stosuję "babcine metody". Moja awersja do leków wynika z poczucia winy - obwiniam się, że może ten obrzek wynikał z mieszanki różnych leków. (kilka lat temu leczyłam się izotekiem na cerę, później leki na owulację, na pękanie pęcheżyka, dodatkowe wspomagacze-mam już serdecznie dość). Mam 2 siostry, które również nie miały regularnych cykli jednak obie maja dwoje zdrowe dzieci - ja kombinowałam i same wiecie. Nie było też poronień ani w mojej rodzinie, ani w rodzinie męża.


Jeszcze tak mnie trapi kwestia okresu.. plamiłam po przedwczesnym porodzie jakieś 3 tyg (bardzo skąpo, ale jednak) później przerwa (3dni) i znowu ale to już bardziej brunatnie. Teraz od tygodnia nic sie nie dzieje. Przytulaliśmy się kilka razy (ale to tak na marginesie). Mam stwierdzone PCO-policystyczne jajniki. Poza tym przed ciążą miałam problemy z licznymi migrenami, jednak w trakcie trwania ciąży nie bolała mnie głowa, co dziwne po zakończeniu ciąży też nie... tylko się z tego cieszyć - bo przy migrenie przeważnie wymiotowałam, całymi dniami spałam - to był koszmar. Jeszcze wspomne, że po zakończeniu ciąży miałam problem z laktacją - pokarm sam leciał - obwiązywałam się bandażem, brałam bromergon po tyg przestało.
NA wizycie u lekarza dowiedziałam się również, że mam założony szew - nie dostałam takiej info od lekarza ze szpitala na Karowej (Warszawa) - miałyście taką sytuację. Tak się zastanawiam po co jest ten szew, przecież nie rozcinali mnie. Owszem miałam łyżeczkowanie, może podczas tego zabiegu uszkodzili mi szyjkę.

Pozdrawiam Wszystkie mamusie Ziemskie i Aniołkowe. (Mój mąż tak mnie wzruszył 26maja - tak bałam się tego dnia przyniósł mi białą różę i powiedział, że Kalinka pewnie chciałaby abym ją dostała-oczywiście się popłakałam ale to było takie piękne i czyste)
 
Macie rację kobiety,
pracować do 7 miesiąca( bo się zaczyna) to już i tak jest długo.
Rozmawiałam wczoraj z bliskimi o moim przejściu na zwolnienie i wszyscy jednogłośnie stwierdzili że już dawno na to czas....
Tak więc przemyślałam temat, dziś już rozmawiałam nawet ze swoją kierowniczką i jutro pracuję ostatni dzień. Uff, w końcu odpocznę....

Ewelka, brzuchol znacznie większy- różnica widoczna.

Buziaki
 
Ewelka slodki brzusio, co prawda drugie zdjecie zrobione jest z blizsza niz poprzednie, ale jednak da sie zauwazyc roznice:happy2:

Milek, miej cierpliwosc kobieto:tak:zanim organizm sie zorientuje o co poszlo, to musi minac troche czasu...ja po poronieniu plamilam w kratke ponad miesiac! a nie bylam lyzeczkowana. Organizm za jakis czas sie zorientuje co i jak i zacznie dzialac normalnie. W razie jakichkolwiek boli i dziwnych wydzielin (glownie smierdzacych) wal do ginka jak w dym! Poki co obserwuj i cierpliwosci.
Twoj maz mial piekny gest (moj nie wpadl na nic, ale ja tez jakos przeoczylam fakt:eek:)
 
Witam.
Jestem braneta i mam nadzieję, że moge do was dołączyć:-) 16 stycznia 2010 roku poroniłam 13 tygodniową ciążę i od tamtej pory staramy się z moim M. Niestety nie jest to łatwe, gdyż mój M pracuje w delegacjach i często go nie ma w domu nawet przez miesięc. Obecnie nie ma go w domu półtora miesiąca, ale mam nadzieję, że wróci w tym tygodniu.
Ostatni @ miałam 20 maja (37dc), a wcześniej miałamregularne cykle (co 29dni). Do lekarza idę 13 czerwca (dopiero wtedy ma wolne terminy) i myślę, że da mi coś na regulację cyklu.
Mój M robił badania nasienia i ma lepiej niż dobre wyniki. U mnie też jest dobrze, jedynie choruję na niedoczynność tarczycy-biore euthyrox 75- i od 3 miesięcy biorę leki na nadciśnienie-concord 5.
Wiem, że najlepiej jest odpuścić i nie myśleć, ale ja nie potrafię:no:

Do tego nie pracuję, bo nie mogę znaleźć pracy-mam magistra z zarządzania, licencjat z turystyki.
Gdy nie jestem w domu, to jestem u moich rodziców na wsi, gdzie pomagam rodzicom i zajmuje się moimi dwoma ukochanymi psamii kotami.

Nie czytałam całego wątku od początku, więc może przedstawicie się i krótko coś o sobie napiszecie?
 
Marta- moje gratulacje ,wchodzę po dłuższym czasie ,a tu takie super wieści no trzymam mocno kciuki za Was&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
a u mnie po staremu szukam pracy i siedzę w domu , miałam ostatnio trochę zajęć bo robiliśmy sobie garaż i byłam też na dniu mamy u chrześniaka bo jego mamusia wyjechała do niemiec , a w piątek jadę na dzień dziecka do niego :-)
Pozdrawiam wszystkie dziewczynki
 
Witam nowe dziewczyny:blink:
zapalam (*) dla Waszych Aniołków:-(

Milek na pewno Twój organizm jeszcze jest rozchwiany poprzez stratę Maleństwa, daj sobie troszke czasu:tak:
Braneto na szczescie Twój M. ma wojowników doskonałych wiec troszkę czasu dobry gin i bedzie git. Molestuj M. ile sie da żeby sie jego zołnierze nie marnowali:happy2:

Ewelka fajowy brzusio taki kształtniutki:-)
;-)Kochajaca mamo najwyższy czas na zasłuzony odpoczynek od pracy
 
Milek moja historia (zanudze nasze dziewczyny ;-)) jest troszke inna niz wszystkie...
Urodzilam martwa coreczke w 29 tyg. ciazy. Ciaza nie byla zagrozona przebiegala prawidlowo. 21.11. bylam na kontrolnym badaniu i wszystko bylo ok, porod odbyl sie 5.12. Pogotowie ktore mnie zabralo z domu nie monitorowalo dziecka w szpitalu rowniez nikt nie sprawdzal czy z mala jest wszystko ok. Urodzilam w sali jeszcze na noszach z pogotowia majac na sobie normalne majtki, plus podpaske i gaze, ktora podlozyl mi sanitariusz z pogotowia. Przed urodzeniem glowki krzyczalam czy ktos mi pomoze, bo w sali bylam sama lekarz i sanitariusze z karetki byli za drzwiami.
Jak urodzilam glowke czulam jaki opor stawialy majtki i w jednej chwili przestalam krzyczec, wiedzialam ze nie ma juz sensu. Wtedy pojawili sie lekarz, polozna i sanitariusz zajrzeli pod przescieradlo i stwierdzili "o *****" (w j.n. ach du scheisse). Po kolejnym parciu powiedzieli mi, ze dziecko jest martwe i ze "to" nie moglo jej zabic. Po 5 minutach od porodu pytali mnie o obdukcje czy maja robic (nikt mi nie pokazal dziecka ani nie zapytal czy chcialabym widziec) opisujac przy tym detale, ze mala byla taka malutka i beda ja kroic i sprawdzac emocje wziely gore, szok i powiedzialam nie chce.
Na wypisie napisali, ze nie stwierdzili konfliktu serologicznego, wad wrodzonych, zadnych bakterii, noworodek bez zmian zewnetrznych, ze masa urodzeniowa byla 670g i 33 cm.
Po paru dniach przyslali rachunek na ktorym podali ze mala byla przerosnieta...
Na zdjeciu, ktore dostalam wyraznie widac zdeformowana glowke. Nie jest to normalna deformacja ktora moglaby powstac w trakcie przeciskania sie przez kanal rodny.
W sali w ktorej rodzilam nie bylo inkubatora czekajacego na mala, nie bylo lozka ginekologicznego pokoj bardziej przypominal zwykla sale, bo w zabiegowym masz wiecej sprzetu.
Wyniki toksykologiczne z lozyska nic nie wykazaly.

Co do krwawienia-plamienia po porodzie... u mnie tez bylo w kratke i jak znikalo to znow pojawialo sie po wspolzyciu, pierwsza @ przyszla w 6-tym tyg po porodzie (nie bylam lyzeczkowana, urodzilam sama lozysko).
Aha po co sobie robisz wyrzuty, ze leki bralas wczesniej, to nie ma zwiazku pewnie z tym co sie stalo, tylko sie dreczysz sama (to bez sensu !).
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziewczyny, dzisiaj złapał mnie straszny ból zęba. Nigdy nie miałam takich problemów a tu wytrzymać nie mogę. Po powrocie z pracy obdzwoniłam wszystkie znane mi przychodnie dentystyczne w mieście i najprędzej 3 września mogę przyjść się zarejestrować na nfz.Nawet z dużym bólem nie ma kto pomóc. Będę zmuszona iść prywatnie chociaż z kasą troszkę krucho w tym miesiącu przez ten remont.Nic przeciwbólowego nie wzięłam bo się boję :( ehhh....
 
Do góry