reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Starania po straconej ciąży

reklama
Wracając jeszcze do tematu endokrynologów i ginekologów, zauważyłam że endo często przepisują zbyt dużą dawkę leku, zastanawia mnie tylko dlaczego tak jest? I ciężko trafić na takiego co "nie oleje tematu".
Co do ginekologa, zgadzam się - żyjemy w czasach gdzie rządzi pieniądz, kilka lat szukałam zanim znalazłam "odpowiedniego" gina. Jednego to miałam nawet profesora do którego jeździłam 100km, ale jak zaszłam w pierwszą ciążę to stwierdziłam, że w ciąży przecież nie będę tyle jeździć za swoim lekarzem i że muszę znaleźć kogoś w swojej miejscowości - zaryzykowałam, poszłam do młodego lekarza który nie ma jeszcze "wieloletniej" praktyki - i bardzo się z tego cieszę, ponieważ nie przesiąkł on jeszcze tą rutyną, olewawstwem, parciem na pieniądza, zależy mu na pacjentkach i ma dużą wiedzę.
Nana85 jak dobrze pamiętam, na początku staranek sprawdziłam TSH (i właśnie wykryłam niedoczynność), a reszte to takie klasyczne: morfologia, mocz, OB, i chyba jeszcze toxo dla pewności.
Ja też dużo czytałam, czasami miałam wrażenie że to jest nawet "nienormalne" bo potrafiłam czytać codziennie po 2-3 godziny, ale widocznie tego potrzebowała moja psychika, bo po jakimś czasie mi przeszło. Każdy sposób na poradzenie sobie "ze sobą" wg mnie jest dobry, jeżeli nie robimy przy tym krzywdy innym ;-)
Myszka2829 a żebyś wiedziała że się nagimnastykowałam nad mężem jak spał, żeby mu nogę zmierzyć od wewnętrznej strony ale go nie obudzić :tak:
Co do porodu, nie planuję rodzić jeszcze teraz - moim marzeniem jest, aby Ninka przyszła na świat miedzy 15 a 20 września. Termin porodu z @ mam na 23 września, ale z owulki 30 września. A przeczucie moje jest takie, że mała będzie się chciała ujawnić dopiero w październiku.
Co do "urodzenia przed terminem", owijać w bawełnę nie będę, chciałabym urodzić w tym czasie, ponieważ tak mi będzie najbardziej pasować ze względu na pracę. Wiem jak to samolubnie brzmi i że zaraz mogę zostać za to zjechana, ale ja cały czas pracuję, i 2 dni po porodzie jak mi się oczywiście uda tak wyjść ze szpitala, wracam od razu do pracy. Takie realia. Gdy ktoś pracuje sam dla siebie, nie ma tak dobrze jak pracownik "kogoś", nie mogę wziąć sobie urlopu, nie da się mnie też zastąpić w pracy - wiem bo już próbowałam. Gdybym miała czekać na "odpowiedni czas" dla dzieciątka, to nie miałabym go chyba nigdy... przykre, ale wolę się pogodzić z realiami niż załamywać nad sobą ręce. Kredyty trzeba spłacać, nikt tego za mnie nie zrobi. Wypłata męża nie starczy na opłacenie, musimy pracować oboje.
Kochająca_mama30 brzusio masz prześliczny! Z tego co opisujesz, ja także obstawiam e poród nastąpi w ciągu kilku najbliższych dni. Będę zatem za Was zaciskać kciuki aby wszystko potoczyło się szybko i jak najmniej boleśnie, aby dzidzi była zdrowa i nie było komplikacji !!
Ciężko mi jest tylko kiedy się obeżrę - a niestety potrafię - najgorsza jest dla mnie gzika - uwielbiam ziemniaki w mundurkach, wyobraź sobie wczoraj na obiad o 16tej zjadałam 6 ziemniaków i gzikę z małej śmietany i połowy krówki, no i przez całe popołudnie nie mogłam zjeść nic więcej i co chwilę miałam "cofki" blee:baffled:. Wiem że nie mogę zjeść za dużo, na szczęście rzadko mi się to zdarza, ale ziemniaki w mundurkach z gziką nie wiadomo czemu zawsze były moim najlepszym daniem, nawet gdy w ciąży nie byłam, zawsze wtedy jem za dużo. A jak jestem obżarta, to i noc ciężka. Wiem jak to brzmi, ale wyobraźcie sobie że nadal jestem najedzona po wczorajszym obiedzie - tak mam, gdy zjem za dużo.
Lenka21 dzięki za wskazówki, dzisiaj wieczorem podejmę jeszcze jedną próbę!
Co do sprawdzania w ciąży, pomimo że brzusio mam już ten konkretny, nie jest problemem samo badanie, bo palec wskazujący cały dałam radę, tylko nic tam nie czułam, jakbym nie sięgała do końca. Może mam za krótkie palce hihi, albo szyjka jest tak wysoko, tak to jest jak się wcześniej nie próbowało to nie mam do czego porównać.
Fifka marzy mi się urodzić 15-20 września, termin prawidłowy 30 września, więc gdybym urodziła 15-go to byłby to skończony 38 tydzień. Pytam się już teraz, ponieważ lubię mieć wiedzę "w przód". Mała ostatnio ważyła ok 2400, jak będzie dalej rosła w tym tempie, to ok 15-go będzie ważyć gdzieś 3300, a dużo dzieci w terminie porodu jest mniejszych.
Mój M się ucieszy jak będziemy przytulać na okrągło :tak:
Co do szyjki, jak byłam na badaniu półtorej tygodnia temu, to ginek mi badał i mówił że jest wysoko i zamknięta, przypominam sobie że też się musiał nagimnastykować aby ją dotknąć, a przecież męskie palce są trochę dłuższe? Więc ciekawe jak to jest. Podejmę dzisiaj jeszcze jedną próbę, ale jak znów nic nie wyczuję, to dam sobie spokój.

co do mojego samopoczucia w t5recim trymestrze, nie narzekam. Owszem, to nie jest tak że nie mam żadnych dolegliwości, ale spodziewałam się że będzie dużo gorzej. Czuję się źle gdy za dużo zjem, od ok 2 tygodniu gorzej mi się oddycha gdy leżę na płasko, więc śpię z głową lekko w górę. Z nogami nic mi się nie dzieje, nadal latam w szpilkach, nie mam opuchnięć, skurczy, tylko z tą lewą dłonią co mi drętwieje mam problem, ale neurolog powiedział że nie mam uszkodzonych nerwów, to najprawdopodobniej przez ciążę więc muszę przeczekać swoje i zobaczymy po porodzie, jak nie przejdzie, to będziemy robić zdjęcia i szukać. Od wizyty biorę też więcej magnezu, i jest jakby odrobinę trochę lepiej. Jak więc same widzicie, końcówka nie jest dla mnie zbytnio uciążliwa (choć ta prawdziwa końcówka to się dopiero zaczyna ;-)).
 
Ostatnia edycja:
Danutaski jesteś już 100 % nastawiona na powrót do pracy dwa dni po porodzie, nie dałoby rady chociaż z tydz wykrzesać. Ja bym nie dała rady. I mi nie chodzi o dziecko ale fizycznie aż tak szybko do formy się nie wraca, chociaż bywa różnie. Ja po pierwszym przez tydz nie mogłam normalnie usiąść, obrócić się na łózku, przy drugim od razu powróciłam do normalnych zajęć, no ale wtedy nie mogłam sobie pozwolić na nic nierobienie. Dla mnie pierwsze dni to ciężko było psychicznie , jednak hormony szaleją i jest taka huśtawka. Ja Ciebie podziwiam ale też sie marwię. I według mnie dobrze że podjęliście decyzję o dziecku, znam dużo takich , bo praca , bo pieniądze i różne inne wymówki a póżniej zonk. Zyczę dużo siły.A kto będzie się zajmował maleństwem.
Wkurza mnie to że w tych czasach nie można w spokoju dziecka wychować ,non stop pieprzą zeby dzieci rodzić ale pomocy żadnej. Przykre jest to wszystko:-(
 
Lenka21 plan planem, a rzeczywistość może okazać się całkiem inna. Pracuję przy laptopie, na szczęście mam taką podkładkę i mogę pracować nawet leżąc w łóżku (nawiasem mówiąc jak byłam w szpitalu 3 dni jak miałam łyżeczkowanie, nawet tam pracowałam troche na bezprzewodowym necie), wiem że fizycznie może być ciężko, ale tyle będę musiała dać radę. Pracę fizyczną wykona za mnie pracownica, tego robić na szczęście nie muszę. Zaraz po porodzie, mój M dostanie 2 tygodnie wolnego, więc to on będzie w większości zajmował się maleństwem. Po dwóch tygodniach musi niestety wrócić do pracy, więc mam zamiar niestety znaleźć opiekunkę :baffled: na 4 godziny. Przykładowo, ja zaczynam pracę o 5tej, do 8-mej mam przepracowane 3 godziny - wtedy to mąż udaje się do swojej pracy, a opiekę nad dzidzi przejmuje opiekunka na 4 godziny. Gdy ona kończy, ja już powinnam mieć wolne (czyli 7 godzin przepracowanych a resztę za mnie może zrobić pracownica) i powinnam mieć resztę dnia dla Ninki. Takie są założenia, a jak to będzie w praktyce, zobaczymy. Nie boję się porodu, boję się jak cholera jak to będzie gdy mała przyjdzie na świat, ale jakoś damy radę !!
 
hello kochane, ja od 8 na nogach, kuchnia już błyszczy, kawka wypita:)
wczoraj na urodzinowym piwku byliśmy więc olałam dziś mierzenie tempki bo po 2 piwkach z sokiem i 1 drinku to chyba nie miało sensu....

teraz S zmobilizowałam i dokańczamy porządki domowe:) potem piekę muffiny czekoladowe i zabieramy się za projekty:)

pogoda jakaś taka chmurna ale przynajmniej gorąco nie jest:)

buuuziaki!
 
No pewnie że dacie radę, dodatkowo będę trzymać &&&&&.
No i z tego co piszesz będziesz miała dosyć sporo czasu dla Ninki.
Gdybym ja się tak zastanawiała to trzeciego dziecka też by nie było, chyba że za 10 lat bo wtedy chłopcy mogliby mnie zastąpić w moich obowiązkach. Tezraz chodzę nadal i oprzątam ale nie dźwigam ale wiadomo że z brzuchem już nie pójdę między krowy, nawet głupi cielak mógłby przypadkiem mnie uderzyć. Mnie będzie musiał zastąpić M, a jak będzie po porodzie to nie wiem, to wszystko też zależy jakie będzie maleństwo, czy będzie spokojne czy będzie ładnie spało , jadło, ale przez miesiąc chciałabym zając się wyłacznie domem. A tacierzyński jest teraz coraz bardziej " modny".
Znowu troszkę mnie strach ogarnia, sama jestem na siebie zła, oby do 1szej wizyty.Tempkę mierzę nadal żeby się uspokoić.
Trzeba by coś zjeść :-D
 
Czesc kochane, ja jeszcze w łóżku:-p
Wczoraj pojechaliśmy do znajomych na kolacyjkę, postanowiłam pić więc zostawiliśmy samochód.
ok 1 w nocy stwierdziliśmy że wracamy rowerami (w wawie można wypozyczac rowery w jednym miejscu i się oddaje w innym-a stacji jest chyba z 50 w centrum..).
A więc mocno podpici wracaliśmy na rowerach 10 km :-p (oczywiscie jezdzilismy po sciezkach rowerowych).
Bardzo fajnie się bawiliśmy :-p:rofl2:
 
reklama
Danutaski wiesz z tym czytaniem to jest tak, że cały czas mam takie wrażenie, że czegoś jeszcze nie wiem, że o czymś powinnam doczytać, że badania zrobić dodatkowe....bo co czytam, to inne się pojawiają... I tak w kółko...;-) Na jakiś czas mi przeszło, ale teraz zaczęliśmy staranka od nowa od jakiś trzech miesięcy i mi wróciło :rofl2: A co do gzika...to znalazłaś drugą taką fankę :-D Ja to bym mogła górę tego zjeść, a pózniej umieram tak jak Ty :sorry2: Człowiek to dziwne stworzenie :-)
Tego giną to nie masz przypadkiem z Poznania, nie? ;-) Przydałby się. ;-)
Lenka ma rację...dzieci całe mnóstwo, ale pomocy żadnej od Państwa...nie ma się co zresztą denerwować, bo to i tak niczego nie zmieni...
Na pewno wzorowo dacie sobie radę.:-)
 
Do góry