reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Przywitam się i opiszę swoją historię na tyle, na ile jestem w stanie.
Mój Synek to dziecko upragnione i wyczekane. Staraliśmy się 4 miesiące - ktoś może powiedzieć, że niedługo, ale tak naprawdę to zanim zaczęliśmy się starać to musiałam wyrównać moje tsh, które od kilku lat było już bardZo wyrównane, a w chwili starań postanowiło się zbuntować. 12 grudnia mam termin porodu - ale mam go już za sobą.
Moja historia to nie jest kiepski żart - chociaż czuje się oszukana, okradziona i czuje jakby ktoś ze mnie zakpił. Dodam jeszcze, ze to moja pierwsza ciąża. To moja historia...
16 października ukończyłam szkole rodzenia - mam nawet dyplom
17 października szukałam naklejek do pokoju mojego synka i stwierdziłam, że coś mój Łobuz po kolejnych nocnych szaleństwach znowu sobie odsypia - tak często się zdarza, ale pierwszy raz czuje dziwny niepokój. Słodkie poszło w ruch, kąpiel i nic. Zadzwoniłam do lekarza powiedział żebym przyjechała na 16 i ze napewno wszystko ok. Zapytacie, w którym 17 października jestem tc? W 32...
jestem u lekarza na ktg - brak tętna, usg - serduszko nie bije. Przyjechałam sama, mąż w pracy... urwę tu bo to bez znaczenia. Szpital - potwierdzenie diagnozy, wywoływanie porodu, noc pełna skurczy i krwotok.
18.10 - oksyt. przyspieszenie podania - krwotok, wezwany lekarz i natychmiast przewiezienie na blok operacyjny, cesarka, już po... i wtedy zobaczyłam mojego Synka - spał , przyczyna - pępowina.
19.10 - usłyszałam ze moje życie to była kwestia kilku minut.

Zaraz po tym wszystkim pytałam wszystkich, czy ja będę mogła mieć dzieci. Dzisiaj patrząc na pokoik mojego synka - nie wierze ze to się wydarzyło i tylko to niedowierzanie każe mi oddychać. Słyszę męża, który mówi, ze nasz Syn wróci niedługo, a ja zwyczajnie nie umiem dzisiaj rozmawiać o kolejnej ciąży, chociaż posiadanie dzidziusia to moje największe marzenie.
Witaj, strasznie mi przykro...
Jak masz ochotę, pisz-to naprawdę pomaga.
Na myślenie i mówienie o kolejnej ciąży jeszcze przyjdzie czas, pewnego dnia po prostu poczujesz że jesteś na to gotowa.
Ja po ostatniej stracie mimo ogromnej chęci posiadania dziecka zablokowałam się całkowicie, nawet myślałam że nigdy już nie będę mieć dzieci-ze strachu przed powtórką, tym stresem w ciąży... ale pewnego dnia poczułam, że jestem gotowa, żeby spróbować...
 
reklama
Przywitam się i opiszę swoją historię na tyle, na ile jestem w stanie.
Mój Synek to dziecko upragnione i wyczekane. Staraliśmy się 4 miesiące - ktoś może powiedzieć, że niedługo, ale tak naprawdę to zanim zaczęliśmy się starać to musiałam wyrównać moje tsh, które od kilku lat było już bardZo wyrównane, a w chwili starań postanowiło się zbuntować. 12 grudnia mam termin porodu - ale mam go już za sobą.
Moja historia to nie jest kiepski żart - chociaż czuje się oszukana, okradziona i czuje jakby ktoś ze mnie zakpił. Dodam jeszcze, ze to moja pierwsza ciąża. To moja historia...
16 października ukończyłam szkole rodzenia - mam nawet dyplom
17 października szukałam naklejek do pokoju mojego synka i stwierdziłam, że coś mój Łobuz po kolejnych nocnych szaleństwach znowu sobie odsypia - tak często się zdarza, ale pierwszy raz czuje dziwny niepokój. Słodkie poszło w ruch, kąpiel i nic. Zadzwoniłam do lekarza powiedział żebym przyjechała na 16 i ze napewno wszystko ok. Zapytacie, w którym 17 października jestem tc? W 32...
jestem u lekarza na ktg - brak tętna, usg - serduszko nie bije. Przyjechałam sama, mąż w pracy... urwę tu bo to bez znaczenia. Szpital - potwierdzenie diagnozy, wywoływanie porodu, noc pełna skurczy i krwotok.
18.10 - oksyt. przyspieszenie podania - krwotok, wezwany lekarz i natychmiast przewiezienie na blok operacyjny, cesarka, już po... i wtedy zobaczyłam mojego Synka - spał , przyczyna - pępowina.
19.10 - usłyszałam ze moje życie to była kwestia kilku minut.

Zaraz po tym wszystkim pytałam wszystkich, czy ja będę mogła mieć dzieci. Dzisiaj patrząc na pokoik mojego synka - nie wierze ze to się wydarzyło i tylko to niedowierzanie każe mi oddychać. Słyszę męża, który mówi, ze nasz Syn wróci niedługo, a ja zwyczajnie nie umiem dzisiaj rozmawiać o kolejnej ciąży, chociaż posiadanie dzidziusia to moje największe marzenie.
Straszna tragedia [emoji25][emoji25][emoji25] tule mocno, łzy płyną do oczu.
 
Przywitam się i opiszę swoją historię na tyle, na ile jestem w stanie.
Mój Synek to dziecko upragnione i wyczekane. Staraliśmy się 4 miesiące - ktoś może powiedzieć, że niedługo, ale tak naprawdę to zanim zaczęliśmy się starać to musiałam wyrównać moje tsh, które od kilku lat było już bardZo wyrównane, a w chwili starań postanowiło się zbuntować. 12 grudnia mam termin porodu - ale mam go już za sobą.
Moja historia to nie jest kiepski żart - chociaż czuje się oszukana, okradziona i czuje jakby ktoś ze mnie zakpił. Dodam jeszcze, ze to moja pierwsza ciąża. To moja historia...
16 października ukończyłam szkole rodzenia - mam nawet dyplom
17 października szukałam naklejek do pokoju mojego synka i stwierdziłam, że coś mój Łobuz po kolejnych nocnych szaleństwach znowu sobie odsypia - tak często się zdarza, ale pierwszy raz czuje dziwny niepokój. Słodkie poszło w ruch, kąpiel i nic. Zadzwoniłam do lekarza powiedział żebym przyjechała na 16 i ze napewno wszystko ok. Zapytacie, w którym 17 października jestem tc? W 32...
jestem u lekarza na ktg - brak tętna, usg - serduszko nie bije. Przyjechałam sama, mąż w pracy... urwę tu bo to bez znaczenia. Szpital - potwierdzenie diagnozy, wywoływanie porodu, noc pełna skurczy i krwotok.
18.10 - oksyt. przyspieszenie podania - krwotok, wezwany lekarz i natychmiast przewiezienie na blok operacyjny, cesarka, już po... i wtedy zobaczyłam mojego Synka - spał , przyczyna - pępowina.
19.10 - usłyszałam ze moje życie to była kwestia kilku minut.

Zaraz po tym wszystkim pytałam wszystkich, czy ja będę mogła mieć dzieci. Dzisiaj patrząc na pokoik mojego synka - nie wierze ze to się wydarzyło i tylko to niedowierzanie każe mi oddychać. Słyszę męża, który mówi, ze nasz Syn wróci niedługo, a ja zwyczajnie nie umiem dzisiaj rozmawiać o kolejnej ciąży, chociaż posiadanie dzidziusia to moje największe marzenie.

Nie wiem co mogę ci powiedzieć łzy lecą same współczuje ci ogromnie.. ja straciłam w 17 tc i to myślałam ze był cios ale to co ty kochana przeżyłaś to nie wyobrażalny ból [emoji20][emoji20]mocno cie tule [emoji173]️[emoji173]️
 
Dagulina bardzo mi przykro, ja co prawda straciłam dziecko w 11tc- od zabiegu minęło 8 miesięcy a ja nadal mam momenty płaczu w poduszkę- na jakimś forum kiedyś przeczytałam, że Nasze Aniołki nie umieraja, one zmieniaja czas pojawienia się w Naszych rodzinach. Teraz będzie ciężko ,chol...ie ciężko, z czasem nauczymy się wszystkie z tym żyć. My jesteśmy matkami tylko nasze dzieci sa Aniołkami i żyja w Naszych sercach. Moja rodzina, poza mężem niestety bagatelizuje poronienie, tzn twierdza że powinnam jak najszybciej zajść w ciaże, zapomnieć o Aniołku i żyć dalej, zgadzam się musimy żyć dalej, ale nie da się zapomnieć. Jeśli będziesz chciała pogadać to pisz, w tej sytuacji jedyne co możemy zrobić to rozmawiać.

Pięknie napisane ja straciłam mojego synka w styczniu i dalej jeszcze czuje ta tęsknotę ja straciłam w 17 tc zaczęła się akcja porodowa i odeszły mi wody.
Od tego czasu mam problem z zajściem w ciąże
Żyje dalej bo mam dzieci dla których muszę być ale to co czuje w środku jest bardzo ciężkie.
 
Przepraszam jeżeli to nieodpowiednie miejsce, ale może ktoś będzie umiał odpowiedzieć.
Jestem już prawie 5 tygodni po cc, gdy straciłam Synka. Od kilku dni przy wstawaniu i pierwszych krokach po wstaniu czuje ból. To nie szczypanie tylko jakby ból mięśni - nie umiem opisać. Milam wizytę u lekarza tydzień po cc i lekarz stwierdził, że wszystko goi się dobrze. Teraz mam się zgłosić za dwa tygodnie. Czy ten ból jest czymś niepokojącym? Czy tak się właśnie goi po cc? Dziękuje za odpowiedz.
 
Przepraszam jeżeli to nieodpowiednie miejsce, ale może ktoś będzie umiał odpowiedzieć.
Jestem już prawie 5 tygodni po cc, gdy straciłam Synka. Od kilku dni przy wstawaniu i pierwszych krokach po wstaniu czuje ból. To nie szczypanie tylko jakby ból mięśni - nie umiem opisać. Milam wizytę u lekarza tydzień po cc i lekarz stwierdził, że wszystko goi się dobrze. Teraz mam się zgłosić za dwa tygodnie. Czy ten ból jest czymś niepokojącym? Czy tak się właśnie goi po cc? Dziękuje za odpowiedz.
Ja jestem po 2 CC i nie przypominam sobie takiego bólu, pamiętam że miejsce do około rany długo miałam bez czucia
 
Witam, dołączam do waszego grona. Niedawno straciłam ciążę w 10t, ciąża zatrzymała się na 8t. Bardzo to przeżyłam. Tak bardzo chciałam być znowu w ciąży, że z partnerem nie zabezpieczyliśmy się. Mimo, że nie dostałam jeszcze okresu po zabiegu. Teraz się boję, co będzie jeśli faktycznie znowu zajdę? Czy są tu dziewczyny którym się tak szybko udało i wszystko dobrze się skończyło?
 
Witam, dołączam do waszego grona. Niedawno straciłam ciążę w 10t, ciąża zatrzymała się na 8t. Bardzo to przeżyłam. Tak bardzo chciałam być znowu w ciąży, że z partnerem nie zabezpieczyliśmy się. Mimo, że nie dostałam jeszcze okresu po zabiegu. Teraz się boję, co będzie jeśli faktycznie znowu zajdę? Czy są tu dziewczyny którym się tak szybko udało i wszystko dobrze się skończyło?
Witaj. Przykro mi z powodu Twojej straty. Wiem co czujesz. Ja swoją ciąże straciłam w 12tc. To było pod koniec września 2016r. W kolejna ciąże zaszłam w grudniu 2016 i we wrześniu tulilam swoją córeczkę, która ma już ponad 2 lata. W styczniu tego roku urodziłam kolejna coreczke.

Lekarz zalecal odczekać 2-3 cykle po zabiegu, jednak z Mężem nie zabezpieczalismy wogole od czasu poronienia. Na szczęście udalo się szybko, ale podczas ciąży miałam plamienia i zazywalam duphaston oraz luteine.
 
reklama
Przywitam się i opiszę swoją historię na tyle, na ile jestem w stanie.
Mój Synek to dziecko upragnione i wyczekane. Staraliśmy się 4 miesiące - ktoś może powiedzieć, że niedługo, ale tak naprawdę to zanim zaczęliśmy się starać to musiałam wyrównać moje tsh, które od kilku lat było już bardZo wyrównane, a w chwili starań postanowiło się zbuntować. 12 grudnia mam termin porodu - ale mam go już za sobą.
Moja historia to nie jest kiepski żart - chociaż czuje się oszukana, okradziona i czuje jakby ktoś ze mnie zakpił. Dodam jeszcze, ze to moja pierwsza ciąża. To moja historia...
16 października ukończyłam szkole rodzenia - mam nawet dyplom
17 października szukałam naklejek do pokoju mojego synka i stwierdziłam, że coś mój Łobuz po kolejnych nocnych szaleństwach znowu sobie odsypia - tak często się zdarza, ale pierwszy raz czuje dziwny niepokój. Słodkie poszło w ruch, kąpiel i nic. Zadzwoniłam do lekarza powiedział żebym przyjechała na 16 i ze napewno wszystko ok. Zapytacie, w którym 17 października jestem tc? W 32...
jestem u lekarza na ktg - brak tętna, usg - serduszko nie bije. Przyjechałam sama, mąż w pracy... urwę tu bo to bez znaczenia. Szpital - potwierdzenie diagnozy, wywoływanie porodu, noc pełna skurczy i krwotok.
18.10 - oksyt. przyspieszenie podania - krwotok, wezwany lekarz i natychmiast przewiezienie na blok operacyjny, cesarka, już po... i wtedy zobaczyłam mojego Synka - spał , przyczyna - pępowina.
19.10 - usłyszałam ze moje życie to była kwestia kilku minut.

Zaraz po tym wszystkim pytałam wszystkich, czy ja będę mogła mieć dzieci. Dzisiaj patrząc na pokoik mojego synka - nie wierze ze to się wydarzyło i tylko to niedowierzanie każe mi oddychać. Słyszę męża, który mówi, ze nasz Syn wróci niedługo, a ja zwyczajnie nie umiem dzisiaj rozmawiać o kolejnej ciąży, chociaż posiadanie dzidziusia to moje największe marzenie.

To jest sytuacja, której nie można sobie wyobrazić, nie mówiąc o jej przeżyciu... Bardzo, ale to bardzo Ci współczuje. Przeżyłaś tragedie, teraz musisz być silna. Dla siebie, na przyszłość.
Kiedy mnie spotkało poronienie, moja „przyjaciółka” powiedziała mi, żebym nie przesadzała, bo w 6tc to jeszcze nie dziecko. Hm, nie jesteśmy już przyjaciółkami... Pisze o tym, bo często nasi partnerzy, rodzina, osoby nam bliskie nie zdają sobie do końca sprawy co czuje kobieta, która traci dziecko....
Takie sytuacje nie powinny się nigdy nikomu zdarzyć.
Przytulam mocno
 
Do góry