reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Cześć dziewczyny. Jestem tu nowa. Poroniłam w marcu, w 11 tc, poronienie zatrzymane, zabieg, groźba powtórnego łyżeczkowania z racji komplikacji przy pierwszym zabiegu, na szczęście wszystko się wyczyściło. Staramy się od czerwca- jak narazie bez efektów. W diagnostyce mutacja mthfr 677 hetero i pai1 4g hetero, celiakia, astma. Za dwa dni powinnam rodzić- powoli dopada mnie straszna nostalgia, załamanie. Trzymam się przy ludziach, w samotności wysiadam. Przyjmuje w trakcie staran prenatal uno, folian 400, acard 75. Jak radzicie sobie z data porodu do którego wiadomo, że nigdy nie dojdzie?
 
reklama
Cześć dziewczyny. Jestem tu nowa. Poroniłam w marcu, w 11 tc, poronienie zatrzymane, zabieg, groźba powtórnego łyżeczkowania z racji komplikacji przy pierwszym zabiegu, na szczęście wszystko się wyczyściło. Staramy się od czerwca- jak narazie bez efektów. W diagnostyce mutacja mthfr 677 hetero i pai1 4g hetero, celiakia, astma. Za dwa dni powinnam rodzić- powoli dopada mnie straszna nostalgia, załamanie. Trzymam się przy ludziach, w samotności wysiadam. Przyjmuje w trakcie staran prenatal uno, folian 400, acard 75. Jak radzicie sobie z data porodu do którego wiadomo, że nigdy nie dojdzie?
Bardzo mi przykro z powodu poronienia. Ja przeżyłam to dwa razy. W styczniu 2019 i potem w czerwcu 2019. Wiem jak to boli, chociaż ja straciłam ciąże w 10 i 8 tc. Obecnie zaczynam 8 tc mojej trzeciej ciąży. Więc głowa do góry. Trzeba odpocząć, każdy organizm inaczej się regeneruje. Jest dużo historii jak moich, że pierwsza ciąża (o którą staraliśmy się 2 lata) odblokowała potem jakoś organizm i szybciej zachodzę. A jest spoto historii w których przeczytasz, że dziewczyny długo czekają. Ciężko jest coś poradzić. Ja w sierpniu przeżyłam teretycznego porodu mojego pierwszego straconego dziecka. Myślałam, że będzie gorzej. Ale nie było tak strasznie. Chociaż w między czasie urodziło się w mojej rodzinie 7 dzieciaków :) także los potrafi być przewrotny !
Sama mam PAI-1 i teraz po poronieniach jestem na szczęście na heparynie. Dobrze, że bierzesz acard i prenatal uno z metylowanymi kwasami. Może teraz tylko chodzi o psychikę ? może warto iść do lekarza?
 
Ku pokrzepieniu serc. Z serii: ktoś zawsze ma gorzej.
W tej historii to Ja mam gorzej.
W sierpniu mogliśmy zacząć się starać z mężem o dziecko. Mąż wyszedł ze szpitala po operacji. Ja dostałam zielone światło po leczeniu biologicznym. Ginekolog powiedział że cykl jest bezowulacyjny.. no kurde mać załamałam się. Popłakałam. I żyło się dalej. W ciągu 42dniowego cyklu seks był 3x, mieliśmy inne zajęcia. A starania odłożyłam na bok do września. 30.08 testy wyszły pozytywne. Strach i niedowierzanie. 5.09 poroniłam. I tak się to ciągnie do dzisiaj. Dziś wizyta u ginekologa była kontrolna a wczoraj zrobiłam betę i wynik mnie zabił, że 109 wzrosła do 692. No i znowu płacz i dramat. Myślałam że czeka mnie szpital i lyzeczkowanie. Ba!! Ja nawet się już na zabieg prywatnie zapisalam. Ale na wizycie lekarz powiedział że się wszystko ładnie oczyściło. Jeszcze obficie krwawię ale on tam zupełnie nic nie widzi. I opcji jest kilka.
1. Błąd w laboratorium
2. Ciąża pozamaciczna która usytuowała się w jamie brzucha bo nie ma jej w narządach rodnych. Ale nie widać jakiegoś płynu który zazwyczaj jest za ścianą macicy
3. Zaraz po pierwszym poronieniu zaszłam w kolejną ciążę. Jednak miałam leki na rozruch krwawienia to ta druga ciąża się teraz roni, czy też porania. Nie wiem..
Mam robić betę co 48h i przyjść we wtorek będziemy myśleć co dalej.

Oto Ja. Królowa przypału i dramatu..
 
Fakt, wszystkie mamy tu przerabane. Jakoś boję się tej daty, podświadomie czuję, że nie będzie do końca dobrze, a może tylko sobie wmawiam. Wokół same ciaże, proste, wręcz ksiażkowe, bez problemów, a my tu musimy czekać na cud. No cóż chyba tylko pozostaje wiara, że ten cud nadejdzie. Enej- bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że to bład w laboratorium. Mnie taki spotkał- gdy trafiłam do szpitala zbadali betę, wg. Nich było 267, stwierdzili że poronienie zatrzymane, skierowali na ponowna betę i zabieg, niestety po trzech dobach beta wynosiła ponad 3 tysiace ale dla mojego aniołka było już za późno. Mam nadzieję, że u Ciebie to tylko bład w lab.
 
Dziewczyny 30 września minie 3 lata odkąd dowiedziałam się, że mojej kruszynce przestało bić serduszko. Był okropny płacz, ból, kilkanaście tabletek na poronienie, a na samym końcu łyżeczkowanie.
Wiem, że była to córeczka. Mój mały Aniołek, który zawsze będzie w moim sercu. Oficjalnie jest zarejestrowana w urzędzie i widnieje jako moje pierwsze dziecko...
A dziś mam 2 letnią córeczkę, która niedawno obchodziła urodziny i druga 8 mięsieczną córeczkę.
Oficjalniec jestem mamą trójki dzieci.
Wiem jedno, że po burzy zawsze wychodzi słońce. U jednych wczesniej, a u innych trochę pozniej. Ale nie warto tracić nadziei.

Kazda z nas jest inna ale każda pragnie tego samego. Być mama.
 
Ku pokrzepieniu serc. Z serii: ktoś zawsze ma gorzej.
W tej historii to Ja mam gorzej.
W sierpniu mogliśmy zacząć się starać z mężem o dziecko. Mąż wyszedł ze szpitala po operacji. Ja dostałam zielone światło po leczeniu biologicznym. Ginekolog powiedział że cykl jest bezowulacyjny.. no kurde mać załamałam się. Popłakałam. I żyło się dalej. W ciągu 42dniowego cyklu seks był 3x, mieliśmy inne zajęcia. A starania odłożyłam na bok do września. 30.08 testy wyszły pozytywne. Strach i niedowierzanie. 5.09 poroniłam. I tak się to ciągnie do dzisiaj. Dziś wizyta u ginekologa była kontrolna a wczoraj zrobiłam betę i wynik mnie zabił, że 109 wzrosła do 692. No i znowu płacz i dramat. Myślałam że czeka mnie szpital i lyzeczkowanie. Ba!! Ja nawet się już na zabieg prywatnie zapisalam. Ale na wizycie lekarz powiedział że się wszystko ładnie oczyściło. Jeszcze obficie krwawię ale on tam zupełnie nic nie widzi. I opcji jest kilka.
1. Błąd w laboratorium
2. Ciąża pozamaciczna która usytuowała się w jamie brzucha bo nie ma jej w narządach rodnych. Ale nie widać jakiegoś płynu który zazwyczaj jest za ścianą macicy
3. Zaraz po pierwszym poronieniu zaszłam w kolejną ciążę. Jednak miałam leki na rozruch krwawienia to ta druga ciąża się teraz roni, czy też porania. Nie wiem..
Mam robić betę co 48h i przyjść we wtorek będziemy myśleć co dalej.

Oto Ja. Królowa przypału i dramatu..
Kochana nie załamuj się jaka królowa dramatu.. poprostu żyjemy w takich czasach że dużo jest komplikacji . Ja nawet dziś słyszałam że siostra koleżanki poroniła...
Pisze dlatego że miałam podobna sytuację od 23 DC plamilam już wiedziałam że jestem w ciąży czułam to.. to była 3 ciąża.. od razu do lekarza leki i leżenie.. beta rosła powoli lekarz nie wiedział pęcherzyka.. ale beta rosła... No i pojawił się płyn z zatoce Daglasa.. wyrok ciąża pozamaciczna pęknięty jajowód.. krwotok operacja...

A dziś sytuacja wygląda tak o 1 dziecko staraliśmy się rok później 3 poronienia w tym ciąża pozamaciczna.. mam pco (wcale nie mam okresu) do tego przeciwciała i do tego za duża krzepliwość... Więc brałam clo na owulację później zastrzyk z pregnylu +luteinę+ecorton+clexane+acard i mam upragniona parkę[emoji7]a teraz szok!!! W wakacje bez niczego bez leków bez starań zaszłam po raz szósty! (Ciąża do 7tc rozwijała się sama bez pomocy!!! Lekarz mówi że cud) dziś jestem w 22 tc[emoji3]

Więc da się!! Nie traćcie nadzieii!!! Kopniaczek w dupkę od mojego cudu(22tc) dla smutasów trzeba walczyć dalej!!
IMG_20190920_154909.jpeg
 
Cześć dziewczyny. Jestem tu nowa. Poroniłam w marcu, w 11 tc, poronienie zatrzymane, zabieg, groźba powtórnego łyżeczkowania z racji komplikacji przy pierwszym zabiegu, na szczęście wszystko się wyczyściło. Staramy się od czerwca- jak narazie bez efektów. W diagnostyce mutacja mthfr 677 hetero i pai1 4g hetero, celiakia, astma. Za dwa dni powinnam rodzić- powoli dopada mnie straszna nostalgia, załamanie. Trzymam się przy ludziach, w samotności wysiadam. Przyjmuje w trakcie staran prenatal uno, folian 400, acard 75. Jak radzicie sobie z data porodu do którego wiadomo, że nigdy nie dojdzie?
Panicznie się tego boje. Nie wyobrażam sobie jak to będzie jeśli by się nie udało mi zajść do tego czasu. Ja termin miałam na styczeń 2020.
 
Panicznie się tego boje. Nie wyobrażam sobie jak to będzie jeśli by się nie udało mi zajść do tego czasu. Ja termin miałam na styczeń 2020.
Szczerze mówiac myślałam, że będzi gorzej. Fakt, dorwała mnie jakaś nostalgia ale nie było tak źle jak się tego spodziewałam. U mnie w tym dniu pojawiła się miesiaczka także los faktycznie trochę sobie ze mna pogrywa, z drugiej strony może trochę bardziej odpuszczę, tzn nie będę już miała tak strasznego parcia na ciażę. Wszyscy twierdza, że trzeba odpuścić i się uda ale dziewczyny- jak odpuścić skoro każda z Nas pragnie dziecka najbardziej na świecie?
 
reklama
U mnie skrzepy wypadały do trzeciego cyklu po łyżeczkowaniu, na szczęście watróbka tylko w pierwszym cyklu. Pamietam że gin mówiła, że jeśli będzie wypadała przez dłuższy czas to konieczne sa dodatkowe badania i kolejne łyżeczkowanie tym razem z histeroskopia czy jakoś tak ( z kamerka). Także jak długo to się utrzymuje to może idź do lekarza, a jeśli on bagatelizuje to może do innego?
 
Ostatnia edycja:
Do góry