reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

natka_90, Właśnie przeczytałam Twój post, chciałam się zapytać czy bierzesz acard od początku ciąży? Miałaś robione jakies badania, że musisz go brać czy to tak profilaktycznie. Pytam ponieważ, po moim przedwczesnym porodzie mam brać acard, czekam narazie na wyniki, które mają potwierdzić lub wykluczyć zakrzepice. Pozdrawiam.
Trzymam kciuki za Was wszystkie.
Pozdrawiam
 
reklama
Karolaaaa acard biorę od pierwszej wizyty potwierdzającej ciążę. Miałam robione tylko podstawowe czynniki krzepliwości, wyszły na granicy normy (choć niby mimo wszystko w normie), ale kiedyś miałam podejrzenie zakrzepicy, miałam straszne bóle nóg i puchnięcie. Mimo to doppler nie potwierdził zakrzepicy. Acard ginekolog zalecił mi ze względu na to plus to że przed obumarciem ciąży miałam jeszcze dwie ciąże biochemiczne.
 
Aha dziękuję za informację... Ja mam brać ten acard na rozrzedzenie krwi, nawet jesłi by mi nic nie wyszło z badań krwi... więc biorę sobie już...poczytałam własnie, że napewno nie zaszkodzi a moze pomóc... u mnie lekarz podejrzewa też ale pewności nie ma... No nic narazie biore tabletke acardu na dobe...Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie :)
 
Taka mała dawka nie zaszkodzi, ja też miałam wątpliwości na początku ale dziewczyny tutaj na wątku mnie przekonały, często jest zalecany po poronieniach.
 
Właśnie tak poczytałam o tym i sie troche uspokoiłam... Ja nie miałam poronienia a urodziłam w 25 tyg, przez szyjkę - rozwarcie... Ale widzę po Tobie i innych dziewczynach, że nie ma co się poddawać, że wcale nie musi się to wszystko żle kończyć w następnych ciążach... jestem pełna nadziei ale i lęku ale to nieuniknione wiem.
 
natka na IP nie jadę bo wiem już z doświadczenia,że jak nie ma gorączki,krew się ciurkiem nie leje to każą wrócić do domu i umówić się ze swoim lekarzem:crazy:,szukałam też prywatnie lekarza ale tu takich gabinetów po prostu nie ma,że na życzenie za opłatą zrobią co sobie zażyczę,znalazłam tylko polskiego gin. ale ma ceny z kosmosu i pierwszy wolny termin 17 stycznia:/
Cholera nawet o chorobowe trzeba się prosić i wyolbrzymiać problem bo lekarz mówi,że nie ma przeciwwskazań żebym pracowała gdzie w PL po takich stratach kazałby leżeć od pierwszych dni ciąży.

Przepraszam,że tak się dziś nad sobą użalam ale dziś mam gorszy dzień.
 
Ostatnia edycja:
Ania my normalnie narzekamy na polską służbę zdrowia a w innych krajach też różowo nie jest... mam w takim razie nadzieję że uda Ci się jutro uprosić o wcześniejsze usg, żebyś nie musiała się już tak stresować:-) a co do gorszego dnia-każda z nas je miewa- głowa do góry :-) musimy wierzyć że limit nieszczęść wszystkie już wyczerpałyśmy i teraz musi już być tylko dobrze :-)

Karolaaaa tutaj jest wiele dziewczyn które szczęśliwie donosiły ciążę mimo wielu wcześniejszych niepowodzeń, to naprawdę daje nadzieję :-)
 
Natka - w tKim razie lez i pachnij... niech dzidzia rosnie zdrowo

Ania - a GP nie da ci skierowania do szpitala na scan? U mnie za kazdym razem tak bylo... i mialam scan w tym samym dniu, najdalej w nastepnym.

Karolaaa - to prawda ze na tym watku jest duuzo nadzieji... i duzo dowodow na to, ze w koncu sie udaje;)

A my od 11 do 17 w szpitalu... i co? Niestety... to cos co zostalo musi zostac usuniete, bo jest zbyt dobrze przytwierdzone zebym mogla sama sie oczyscic...;( tego obawialam sie najbardziej...
W niedziele o 15 mam sie stawic na oddziale. Podadza antybiotyk dozylnie, a w poniedzialek czeka mnie zabieg...
Lenka bedzie ze mna z racji tego ze karmie, a po butli wymiotuje...zreszta tutaj bardzo dbaja o matki karmiace piersia...moze to i lepiej, bo bede troche nia zajeta...
Strasznie sie boje...

Czy ktoras tak miala? Jak to sie odbywa? Tak jak lyzeczkowanie po poronieniu? Tego tez nie mialam... czy bede usypiana i musze byc na czczo? Teraz cale swieta bede o tym myslec...
 
carollina nie martw się,na pewno zostaniesz dobrze znieczulona,mi się wydaje,że to takie same łyżeczkowanie jak po poronieniu,ja miałam i nie byłam usypiana,dostałam znieczulenie miejscowe ale dało rade i nie bolało prawie wcale,zabieg trwał ok.15 min.po zabiegu 10 min. odpoczęłam na fotelu i poszłam do domu. Wszystko będzie dobrze &&&&
 
Ostatnia edycja:
reklama
carolina - ja miałam zabieg dwa razy.. pierwszy po porodzie Zuzi.. ale szyjka była rozwarta na full.. jak to przy porodzie i bez znieczulenia byłam łyżeczkowana bo nie urodzilo się całe łożysko jakis fragment się oderwał i został... bolało trochę przy szyjce bo popękałam i w ogóle obolała byłam... a drugi zabieg po porodzie Haneczki ale byłam usyiana więc totalnie nic nie pamietam.... myślę, ze powinni Cię uśpić chyba... trzymaj się kochana... wiem że stres jest zawsze w takich sytuacjach.

a moja Zuza znowu chora... już mi ręce opadają!!! już 5 tygodni się ciągnie... kaszel przez 3 tyg później gorączka z bólem ucha i antybiotyk... no i kaszel non stop... jak już lepiej było przez 3 dni to znowu gil do pasa i stan podgorączkowy....... :crazy: masakra jakaś!!!!!! dziewczyny - mamusie starszaków... też tak miałyście jak dzieci poszły do p-la pierwszy rok?? bo już nie wiem czy to normalne czy nie....
 
Do góry