malgonia1
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Sierpień 2012
- Postów
- 853
Hej Babeczki!
U mnie szpital w domu, więc nie miałam jak napisać , a to co udało mi się wystukać na komórce skasowało się. Wrrr...
Ameritum gratulacje!!! Ucałuj i przytul Córunię ode mnie. Koszmar szpitalny przeżyłaś, ale już na szczęście po wszystkim. No widzisz tak to jest , raz trafisz na dobry humor położnych, a raz na taki jak Ty.
Tak sobie myślę, że położne i ginekolodzy położnicy uczestniczą w najważniejszym, najbardziej wyjątkowym momencie życia każdej kobiety, każdej rodziny. Kto jak kto, ale oni powinni mieć zawsze wspaniały nastrój , stosowny do chwili, bo to właśnie ich pamięta się do końca życia i wspomina. Z jednej strony to piękny zawód, jest się świadkiem wielkiego szczęścia, ale z drugiej - nie można popaść w rutynę, nie powinni się poddawać złym nastrojom. Wiem, że to tylko ludzie , ale ... No cóż...
Galwaygirl , ale błyskawicznie Ci poszło :-) . Gratuluję! Też ucałuj i przytul Synka ode mnie.
Madziorrku, szkoda mi Ciebie, bo wiem, że byś chciała już mieć Franka w ramionach. Ale skoro tak mu dobrze w brzuszku , a nic się złego nie dzieje, daj mu jeszcze trochę pobyć. Wiem, że to takie siedzenie "na walizkach" denerwuje, ale spróbuj się odprężyć.
Michalinka , piękna betka. Będzie rodzeństwo dla Córeczki. :-) Życzę Ci dużo siły, bo już sobie tak nie poleżysz i nie poleniu****esz jak przy pierwszym dziecku. Na pewno dasz radę a różnica wieku super.
Aniu, z własnego doświadczenia wiem, że zawsze jest coś, żeby przełożyć staranka o dziecko. Nie ma co czekać do stycznia. Jak się uda - będziesz przeszczęśliwa i czy polecisz tym samolotem czy też zostaniesz w domu, nie będzie dla Ciebie ważne, zobaczysz. A jak się nie uda , bo przecież nie udaje się tak od razu ( są wyjątki :-)) , to przynajmniej będziesz mieć już jakieś próby za sobą i świadomość, że nie marnujesz czasu. Ja bym na Twoim miejscu działała od razu.
Martoocha , to się nazywa radość. Śliczna dziewczynka.
A u mnie jak pisałam szpital w domu - ja, mąż, nawet kot kicha. Tylko chorujemy bez gorączki, jakby było coś konkretnego - antybiotyk i po sprawie, dwa dni i po zasadniczej chorobie. A tak, ciągnie się i ciągnie, u mnie drugi tydzień. Byłam w środę u gina. Mam tak potworny kaszel, że obawiałam się, że zaszkodzi Dzidzi albo szyjka nie wytrzyma. Na szczęście wszystko pozamykane, a Dzidzia ma się dobrze. Waży już 2kg! Kawał Chłopaka! Oczywiście tradycyjnie dwie rączki na buźce i nie dał się sfotografować. Nawet cukierka zjadłam, żeby trochę pofikał , a tu nic - udaje że śpi, a jak wyszłam z gabinetu nastąpiło cudowne przebudzenie :-). No i termin planowanego cesarskiego cięcia mam na 16 grudnia, nie wcześniej. Żeby wcześniej się tylko nie zaczęło skurczami. Tak więc jeszcze trochę czasu musimy wytrzymać, nie wiem gdzie jeszcze 1,5 kg ma się zmieścić w tym moim brzuchu, bo już mam wrażenie jakby mi skóra miała pęknąć. Nie wspomnę o trudności w poruszaniu się, spaniu, ubieraniu itd.
U mnie szpital w domu, więc nie miałam jak napisać , a to co udało mi się wystukać na komórce skasowało się. Wrrr...
Ameritum gratulacje!!! Ucałuj i przytul Córunię ode mnie. Koszmar szpitalny przeżyłaś, ale już na szczęście po wszystkim. No widzisz tak to jest , raz trafisz na dobry humor położnych, a raz na taki jak Ty.
Tak sobie myślę, że położne i ginekolodzy położnicy uczestniczą w najważniejszym, najbardziej wyjątkowym momencie życia każdej kobiety, każdej rodziny. Kto jak kto, ale oni powinni mieć zawsze wspaniały nastrój , stosowny do chwili, bo to właśnie ich pamięta się do końca życia i wspomina. Z jednej strony to piękny zawód, jest się świadkiem wielkiego szczęścia, ale z drugiej - nie można popaść w rutynę, nie powinni się poddawać złym nastrojom. Wiem, że to tylko ludzie , ale ... No cóż...
Galwaygirl , ale błyskawicznie Ci poszło :-) . Gratuluję! Też ucałuj i przytul Synka ode mnie.
Madziorrku, szkoda mi Ciebie, bo wiem, że byś chciała już mieć Franka w ramionach. Ale skoro tak mu dobrze w brzuszku , a nic się złego nie dzieje, daj mu jeszcze trochę pobyć. Wiem, że to takie siedzenie "na walizkach" denerwuje, ale spróbuj się odprężyć.
Michalinka , piękna betka. Będzie rodzeństwo dla Córeczki. :-) Życzę Ci dużo siły, bo już sobie tak nie poleżysz i nie poleniu****esz jak przy pierwszym dziecku. Na pewno dasz radę a różnica wieku super.
Aniu, z własnego doświadczenia wiem, że zawsze jest coś, żeby przełożyć staranka o dziecko. Nie ma co czekać do stycznia. Jak się uda - będziesz przeszczęśliwa i czy polecisz tym samolotem czy też zostaniesz w domu, nie będzie dla Ciebie ważne, zobaczysz. A jak się nie uda , bo przecież nie udaje się tak od razu ( są wyjątki :-)) , to przynajmniej będziesz mieć już jakieś próby za sobą i świadomość, że nie marnujesz czasu. Ja bym na Twoim miejscu działała od razu.
Martoocha , to się nazywa radość. Śliczna dziewczynka.
A u mnie jak pisałam szpital w domu - ja, mąż, nawet kot kicha. Tylko chorujemy bez gorączki, jakby było coś konkretnego - antybiotyk i po sprawie, dwa dni i po zasadniczej chorobie. A tak, ciągnie się i ciągnie, u mnie drugi tydzień. Byłam w środę u gina. Mam tak potworny kaszel, że obawiałam się, że zaszkodzi Dzidzi albo szyjka nie wytrzyma. Na szczęście wszystko pozamykane, a Dzidzia ma się dobrze. Waży już 2kg! Kawał Chłopaka! Oczywiście tradycyjnie dwie rączki na buźce i nie dał się sfotografować. Nawet cukierka zjadłam, żeby trochę pofikał , a tu nic - udaje że śpi, a jak wyszłam z gabinetu nastąpiło cudowne przebudzenie :-). No i termin planowanego cesarskiego cięcia mam na 16 grudnia, nie wcześniej. Żeby wcześniej się tylko nie zaczęło skurczami. Tak więc jeszcze trochę czasu musimy wytrzymać, nie wiem gdzie jeszcze 1,5 kg ma się zmieścić w tym moim brzuchu, bo już mam wrażenie jakby mi skóra miała pęknąć. Nie wspomnę o trudności w poruszaniu się, spaniu, ubieraniu itd.