zięki dziewczyny za ciepłe przyjęcie.
Dużo piszecie i dzięki temu mogę was trochę poznać.Ja niestety poza pracą mało korzystam z kompa i netu bo wole spedzac czas z mężusiem,więc pewnie nie bede tak aktywna jak wy .
Cos o mnie hmm....
Jesteśmy z męzusiem już 8 lat razem i w końcu postanowiliśmy powiększyć nasza mała rodzinkę.
W zasadzie mieliśmy juz taką szanse prawie dwa lata temu.Tak niespodziewania z zaskoczenia pojawiły się dwie kreseczki.Ja szczerze powiedziawszy byłam trochę przerażona i nie za bardzo umiałam się odnależc w tej sytuacji,chciałam zmieniac pracę i takie tam rzeczy.Mężuś się cieszył za nas dwoje i stwierdziłam że ja pewnie tez zacznę.Ale nie było mi dane bo doszło do poronienia zatrzymanego i tylko udało mi się zobaczyc kilku tygodniowa fasolkę ,której serduszko nie zaczęło nigdy bić.Skończyło sie tym ,że wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem ciąży pozamacicznej,kilka dni badań i na końcu czyszczenie macicy pod narkoza co nie należało do przyjemnych.Wtedy nie umiałam się do tego odnieśc emocjonalnie ale minęło kilka miesięcy i dopiero do mnie doszło co się stało,pojawił się żal i tęsknota za tym co straciłam.Musiałam dac sobie czas.
No i tak od wakacji wraz z kolejnymi ciażami i bobasami naszych znajomych i my również pomyśleliśmy o dzieciątku.No i chciałam jeszcze zmienic pracę i takie tam dlatego doszło do poważnej rozmowy w śieta i postanowilismy od stycznia cos powoli zadziałać.
Męzus styczen prawie cały przechorował wiec ani okazji do myslenia i zbliżen nie było za wiele,cos tam około owulacyjnie podziałaliśmy ale nie żywiłam większych nadzei że cos się uda i troche odpuscilismy ten styczen.
Nadzieja pojawiła sie w dniu spodziewanej @.Jak zwykle coś mnie tam bolał brzucho i głowa,więc sie nie nastawiłam,ale jak jeden dzien nie było nic nawet plamien i przedstartu to dało mi to do myslenia.I wtedy pojawiła sie nadzieja,pierwszy tescik z jasna kreseczka i juz poleciało.bolące piersi,podwyższona tempka i kolejne dwa dni a ja byłam pewna ze jednak przypadek zadziałał i sie udało.
kolejny test jednak wyszedł negatywnie i to mnie zdziwiło.nawet sie na wczoraj umówiłam juz do gina żeby potwierdzic a tu @ rano mnie zaskoczyła i jakiego szoku doznałam. Pojawił się żal i taki ogólny dól i postanowiłam u was pocieszenia poszukać.Myslę niestety że to była nieudana próba zakotwiczenia jajeczka i samoistne poronienia którego efektem była 5 dni spózniona @,która nigdy mi sie nie spozniała.Nawet ból brzucha który nadal się utrzymuje jak nigdy przy @ jest podobny do tego po poronieniu sprzed 2 lat.Ale co tam co było to było nie ma się co przerażac,trzeba działać.
To chyba tyle na dzien dobry.
Generalie mam nadzieje ze nam wszystkim szybko sie uda skutecznie zaciążyć.
Ja uważam luty za nasz generalny start i zobaczymy co przyniesie ten cykl....miejmy nadzieję że dwie kreseczki.
Co do @ to kolejna wg moich 28 dniowych regularnych cykli powinna być 11 marca i oby nie przyszła
buziaki i dobrej nocki dziewczyny
Dużo piszecie i dzięki temu mogę was trochę poznać.Ja niestety poza pracą mało korzystam z kompa i netu bo wole spedzac czas z mężusiem,więc pewnie nie bede tak aktywna jak wy .
Cos o mnie hmm....
Jesteśmy z męzusiem już 8 lat razem i w końcu postanowiliśmy powiększyć nasza mała rodzinkę.
W zasadzie mieliśmy juz taką szanse prawie dwa lata temu.Tak niespodziewania z zaskoczenia pojawiły się dwie kreseczki.Ja szczerze powiedziawszy byłam trochę przerażona i nie za bardzo umiałam się odnależc w tej sytuacji,chciałam zmieniac pracę i takie tam rzeczy.Mężuś się cieszył za nas dwoje i stwierdziłam że ja pewnie tez zacznę.Ale nie było mi dane bo doszło do poronienia zatrzymanego i tylko udało mi się zobaczyc kilku tygodniowa fasolkę ,której serduszko nie zaczęło nigdy bić.Skończyło sie tym ,że wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem ciąży pozamacicznej,kilka dni badań i na końcu czyszczenie macicy pod narkoza co nie należało do przyjemnych.Wtedy nie umiałam się do tego odnieśc emocjonalnie ale minęło kilka miesięcy i dopiero do mnie doszło co się stało,pojawił się żal i tęsknota za tym co straciłam.Musiałam dac sobie czas.
No i tak od wakacji wraz z kolejnymi ciażami i bobasami naszych znajomych i my również pomyśleliśmy o dzieciątku.No i chciałam jeszcze zmienic pracę i takie tam dlatego doszło do poważnej rozmowy w śieta i postanowilismy od stycznia cos powoli zadziałać.
Męzus styczen prawie cały przechorował wiec ani okazji do myslenia i zbliżen nie było za wiele,cos tam około owulacyjnie podziałaliśmy ale nie żywiłam większych nadzei że cos się uda i troche odpuscilismy ten styczen.
Nadzieja pojawiła sie w dniu spodziewanej @.Jak zwykle coś mnie tam bolał brzucho i głowa,więc sie nie nastawiłam,ale jak jeden dzien nie było nic nawet plamien i przedstartu to dało mi to do myslenia.I wtedy pojawiła sie nadzieja,pierwszy tescik z jasna kreseczka i juz poleciało.bolące piersi,podwyższona tempka i kolejne dwa dni a ja byłam pewna ze jednak przypadek zadziałał i sie udało.
kolejny test jednak wyszedł negatywnie i to mnie zdziwiło.nawet sie na wczoraj umówiłam juz do gina żeby potwierdzic a tu @ rano mnie zaskoczyła i jakiego szoku doznałam. Pojawił się żal i taki ogólny dól i postanowiłam u was pocieszenia poszukać.Myslę niestety że to była nieudana próba zakotwiczenia jajeczka i samoistne poronienia którego efektem była 5 dni spózniona @,która nigdy mi sie nie spozniała.Nawet ból brzucha który nadal się utrzymuje jak nigdy przy @ jest podobny do tego po poronieniu sprzed 2 lat.Ale co tam co było to było nie ma się co przerażac,trzeba działać.
To chyba tyle na dzien dobry.
Generalie mam nadzieje ze nam wszystkim szybko sie uda skutecznie zaciążyć.
Ja uważam luty za nasz generalny start i zobaczymy co przyniesie ten cykl....miejmy nadzieję że dwie kreseczki.
Co do @ to kolejna wg moich 28 dniowych regularnych cykli powinna być 11 marca i oby nie przyszła
buziaki i dobrej nocki dziewczyny