ma_gdalena
Bartusiowa mama...
- Dołączył(a)
- 7 Marzec 2011
- Postów
- 3 389
A ja przyszłam się troszkę pożalić! :-(
Myślałam, że jak wrócimy z Bartusiem z porodówki to w troje stworzymy jedną, szczęśliwą rodzinkę! Będzie tylko sielanka i tony miłości ale.... dooopaa!!! Od kąd jestem w domu nie było dnia, żebyśmy z mężem żyli w zgodzie! On cały czas gdzieś biega: a to do pieca dołożyć, a to z psem, a to na chwilę do mamy, a to do sklepu itd... a jak przyjdzie to albo idzie spać albo siedzi przed laptopem więc praktycznie tak jakby go nie było... :-( mam już tego dość. Tak to na mnie wpływa, że jak się do mnie odezwie to nie potrafię być dla niego miła i za chwilę już się kłócimy :-( boli mnie to, że mamy takiego cudnego syna a wszystko tak się sypie... :-( jak próbuję z nim rozmawiać, ze móglby spędzać więcej czasu z nami to się oburza, że przecież cały czas z nami jest a to, że jest dziecko to przecież nie znaczy, że on nie może sobie posiedzieć przed komputerem jak człowiek jakby nie mój kochany syn to chyba bym w ciągu 5 min się spakowała i wyniosła do mamy! Mam dość już tej całej sytuacji :-(
Myślałam, że jak wrócimy z Bartusiem z porodówki to w troje stworzymy jedną, szczęśliwą rodzinkę! Będzie tylko sielanka i tony miłości ale.... dooopaa!!! Od kąd jestem w domu nie było dnia, żebyśmy z mężem żyli w zgodzie! On cały czas gdzieś biega: a to do pieca dołożyć, a to z psem, a to na chwilę do mamy, a to do sklepu itd... a jak przyjdzie to albo idzie spać albo siedzi przed laptopem więc praktycznie tak jakby go nie było... :-( mam już tego dość. Tak to na mnie wpływa, że jak się do mnie odezwie to nie potrafię być dla niego miła i za chwilę już się kłócimy :-( boli mnie to, że mamy takiego cudnego syna a wszystko tak się sypie... :-( jak próbuję z nim rozmawiać, ze móglby spędzać więcej czasu z nami to się oburza, że przecież cały czas z nami jest a to, że jest dziecko to przecież nie znaczy, że on nie może sobie posiedzieć przed komputerem jak człowiek jakby nie mój kochany syn to chyba bym w ciągu 5 min się spakowała i wyniosła do mamy! Mam dość już tej całej sytuacji :-(