reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Starania po raz pierwszy :)

reklama
Witajcie!
Przyszlam sie pochwalic ze dzis kupilam prezent dla meza-buciki jak tescior bedzie pozytywny :-D
Pyscku a kiedy masz termin @? Ja tez mam zamiar jutro wykonac pierwszy test, zobaczymy czy cos pokaze.
 
Bel :D to trzymam kciuki za pozytyw :) ja jutro też testuję więc obie testujące :p hihi obyśmy przyszły na forum i obie oznajmiły że mamy II krechy :) tyle,że mój test może jeszcze dokładnie nie wykazać bo za wcześnie ... ale powtórkę zrobię w poniedziałek lub wtorek :)
 
Pyscek ja za Ciebie rowniez trzymam kciuki, ale ja rowniez sie nie napalam na jutro bo termin @ mam na poniedzialek. Testy mam w sumie 4 wiec bede testowac co drugi dzien :-)
 
No więc zacznijmy od początku... 16 stycznia wieczorem po tym jak CHYBA odeszła mi część wód pojechałam na IP sprawdzić czy cos sie dzieję... tych nerwów skurczy dostałam... tam położna powiedziała ze jedziemy na porodówkę od razu bo nie da się sprawdzić czy wody odchodzą czy nie.... zrobiła mi USG i tam NIBY tych wód za dużo nie jest, ale wystarczająca ilość... nie widać zeby się dalej sączyły, więc powiedziałam ze wracam do domu, skoro jest dobrze bo ja tydzien temu ze szpitala wyszłam... jak dowiedziała się o tym lekarz przyszła na dokładniejsze badania... zbadała rozwarcie - 2cm... Ktg skurcze porodowe, według niej poród rozpoczęty więc TRZEBA na porodówkę jechać!

Na porodówce znowu to samo, podłączyli mnie do KTG i z meżem siedziałam w tej porodowej sali. Skurcze wychodziły prawidłowe porodowe, ale rozwarcie nie postępowało... czop jedynie cały odszedł (czyli tamto by była tylko część) bo brudziłam. leżałam tak do 3 w nocy... a skurcze zaczeły słabnąć... lekarz powiedział ze jakbym była w 37 tygodniu skonczonym to by mi podali kroplówkę na wywołanie... a tak nie mogą... widząc ze akcja "umiera" mój wrócił do domu bo na 5 miał do pracy a mnie przywieźli z bólami na patologię....

tam dostałam papaweryne z nospą w zastrzyku i nic nie pomogło... przemęczyłam się do 9... wtedy też był obchód i mój lekarz prowadzący powiedział ze nie będą mi pordu zatrzymywać, ale też i nie będa podawać leków bo ciąża jest już w takim stadium ze nie ma zagrożenia. Inny lekarz zabrał mnie na USG. Mały ma ponad 2.5kg szyjka drożna rozwarta na palec. (to jest też śmieszne... każdy kto mnie badał mówił inaczej) i powiedział ze on by jeszcze o ten tydzień powalczył i że poda mi fenoterol w pompie... a ja odmówiłam... powiedziałam ze mogą ciąże ratować okej, ale nie fenoterolem bo nie po to jedni mi go odstawiaj zeby ktoś inny podawał... po tym leku oboje z małym źle sie czujemy, skacze puls i nie wierzę ze jest on dobry na zdrowie małego. Lekarz był niepocieszony ale zaproponował alternatywną terapię siarczanem magnezu. Zgodziłam się i podali mi dwie pompy. Ale bez skutku...skucze jak były tak są... nawet na ktg było to bardzo ładnie widać... ręką mnie rozbolała od tej pompy i poprosiłam o jej odłączenie... Przyszedł lekarz (jeszcze inny) i namawiał mnie na fenoterol. W miedzy czasie rozmawiałam z jedną z położnych o swoich wątpliwościach co do tego leku. W 100% mnie poparła, powiedziała ze dla lekarzy jest wygodniej nafaszerować kobiete lekami zeby nie brać odpowiedzialności... i ze nawet witamina C w dużej dawce szkodzi a ja tego fenoterolu już się nałykałam... i że to już mój trzeci pobyt w szpitalu... wytłumaczyła nam nasze prawa i ja znowu odmówiłam fenoterolu i powiedziałam ze albo rodzę albo samo sie zatrzyma... koniec trucia mnie i małego! Bo to nie pomaga, a ja i tak za parę dni będę miała tą samą sytuację... Po prostu czułam ze muszę się bronić przed tym lekiem... lekarz wyszedł i wchodząc do swojego gabinetu powiedział do kogoś "Ty wiesz jaka porąbana baba? Leków nie chce!" .............. to wszytko słyszał mój mąż... który powiedział mu "żeby następnym razem jak chce wygłosić jakąś opinie to niech najpierw sprawdzi czy nikt tego nie słyszy" Normalny człowiek by przeprosił a on tylko burkną pod nosem...
Ta sama położna wytłumaczyła mi jak wyglądają i ile trawaja prawdziwe skurcze porodowe i kiedy mam je zgłaszać. Poleżałam troszkę i skurcze się nasiliły. Niby były rzadsze (co 7-6min) ale NAPRAWDĘ mocno bolały... pomęczyłam się 3 godziny i lekarz (ten sam co powiedział i mnie "porąbana baba") zbadał mi szyjkę. Rozwarcie nieznacznie postąpiło.... ale to wciąż mało i odesłał mnie do dali...

W łóżku już było mi wszytko jedno... czułam się fatalnie, bolało... płakałam bo czułam się bezsilna... I tu chciałabym bardzo podziękować za wasze wsparcie!!! Jesteście niesamowite!!! :* Nawet nie wiem kiedy, ale z tego całego żalu, i zmęczenia po prostu urwał mi się film... Obudziłam się rano... skurcze takie jakieś byle jakie... niby je czuje ale nie bolą mocno no i są nieregularne... poszłam się umyć i przebrać a po powrocie zaraz był obchód jednego z lekarzy wraz ze studentami (tego który robił mi Usg i który dał mi ten siarczan magnezu jak odmówiłam fenoterolu) i mówi do mnie "Że wypisujemy Panią do domu, skoro nie pasuję pani nasz sposób leczenia... a na poród może pani czekać w domu." wkurzyłam się nieco, bo ja nie odmówiłam leczenia a JEDNEGO leku, ale cieszyłam się na myśl o powrocie! jakieś pół godziny później przyszedł mój lekarz prowadzący z innymi lekarzami (to był prawdziwy obchód) i była mowa miedzy nimi, ze trafiłam tu ze skurczami prawidłowymi porodowymi i ze żadne zastosowane leki nie zadziałały (wymienił jakie) i ze akcja sama się uciszyła NA RAZIE więc puszczają mnie do domu bo nie wiedzą ile to potrwa a po co mam sie tu męczyć?" NIC nie wspomniał o odmowie fenoterolu. Profesor jak zwykle dodał mi otuchy (świetny człowiek) i wyszli. Ja sie spakowałam i czekałam na wypis i męża.

Zaraz potem przyszedł mój lekarz prowadzący żeby pogadać ze mną i jeszcze drugą dziewczyną na temat zaleceń po wypisie. i powiedział mi ze BARDZO DOBRZE ZROBIŁAM odmawiając tego fenoterolu... że on jako mój lekarz prowadzący nie wyraziłby na to zgody... (bo to lekarze dyżurki chcieli mi go wcisnąć) powiedział ze w żadnym kraju prócz polski nie podaje się go dłuzej niż 7 dni bo ma dużo skutków ubocznych i czesto powoduje wady serca u dzieci, ZWŁASZCZA w takim dojrzałym okresie ciąży jak u mnie." - to tak w uproszczeniu bo dosć długo się nad tym rozwodził... powiedział również ze dla mojego Konrada o wiele lepiej jest się teraz urodzić niż być potraktowanym tą chemią bo w tej chwili nie ma już zagrożenia i ten lek stwarza więcej "zagrożeń" niż sam poród i życie poza brzuszkiem

Nawet nie wiecie jaka ja byłam z siebie dumna... po prostu czułam że nie mogę się na to zgodzić...


No to chyba na tyle, jestem w domu, skurcze mam ale nie bolą mocno... mały fika... więc czekamy...
 
reklama
Belka skoro masz termin @ na poniedziałek, to nie rób jutro testu bo jest za wcześnie. Test wyjdzie ujemny, ty się zasmucisz, a to na bank pozytywnie na ciąże nie wpłynie jeśli coś w brzuszku siedzi. Zrób test w poniedziałek i wtedy sprawdzisz co się pod sercem ciekawego mieści ;-)

Pyscek, Ty jesteś 1,5 tygodnia po terminie @ i jeszcze nie testowałaś? wow ja bym nie wytrzymała do tego czasu
 
Do góry