No ja pierniczę, przed 5 minutami chciałam chrzestną zlinczować za złe info przez tel!!!! AAAAA!!!
Pojechałam dziś do rodziców, odebrać od mamy wyniki z badań krwi. Wszystko mam w normie, ale mamuśka się nie dowiedziała co w związku z toxoplazmozą bo okazało się że toxo IgG mam wynik dodatni, a toxo IgM ujemny.
I ta się wystraszyła, bo wynik taki wysoki, a bo koty, a bo chomik. I czekając na pociąg zadzwoniłam do ciotki, poczytała mi o tej toxo ale nie o interpretacji wyników! A błąd!
Czyta mi jakie niebezpieczeństwo może nieść toxo, ja zamarłam z w pociągu. Ale nic, spokojnie jechałam, nie denerwowałam się.
Weszłam do domu i skoczyłam od razu do lapa dawaj szukaj jakieś info. Trafiłam na stronę z interpretacją i na forum, gdzie dziewczyna o wyniki pytała..... i co się okazało? Że wyniki są ok i mam przeciwciała, które chronią moje dzieciątko!
Normalnie oddzwoniłam do ciotki i zapowiedziałam jej lincz! Się już uspokoiłam.
Jutro jeszcze ginka mi wytłumaczy wszystko co i jak.... Normalnie jeden wielki nerw.
Siedziałam u mamuśki, brachol przyjechał z wyjazdu służbowego i spał i rodziców w pokoju, potem się obudził, siorka wróciła z pracy. Siedzieliśmy sobie tak w kuchni, jedliśmy czekoladki co mamie dałam na dzień matki i truskawki co siorka kupiła. I tak jemy rozmawiamy i nagle! Czuje jak to moje się rusza niesamowicie, mówię "Oooo przypomniało sobie po dwóch dniach o swoim istnieniu!". I tłukło się to moje przez dobre 10 minut. I tak od tej pory co jakiś czas bardziej lub mniej. Jeszcze rąbnęłam mamuśce stetoskop i będę słuchać
Normalnie idę leczo jeść muszę się kurna odstresować!