Witam się już jako mamusia Tomusia
Hmmm więc zacznę od gratulacji dla
Aniołka- super że będzie córcia
Chociaż powiem Wam, że przeszła mi faza na "nie chcę syna", uważam że cudnie mieć parkę (ależ ja zmieniam zdanie hehe).
Wasila cóż za takt, no faktycznie nic tylko Ci współczuć. Między mną a siostrą jest 2,5 roku różnicy, i to super mieć rodzeństwo z małą różnicą wieku. Ja nie zdecydowałabym się tak szybko jak Ty czy Vinga na dziecko, ale to dlatego, że Nela była strasznie absorbująca i chyba z 24 h pomocą bym dała radę z dwójką, ale jeśli byłaby grzeczniejszym dzieckiem, to jak najbardziej.
Resztę dziewczyn serdecznie pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa :***
No to teraz gwóźdź programu, opisuję jak się zaczęło i jak to było
Ok. 4:30 poszłam siku. Coś tam mnie ćmiło w podbrzuszu, ale na lajcie, więc idę spać dalej. Za chwilę troszkę mocniej mnie zabolało, później znowu. Budzę M. i mówię że chyba rodzę, ale sama nie wierzyłam, bo od dłuższego czasu mnie tak bolało. Po chwili mocniej boli, więc mówię że jedziemy, bo z Nelą tak samo się zaczęło, no i ok. 5 M. zadzwonił do rodziców że przywieziemy Nelkę. Na spokojnie wyciągnął torby, ja poszłam się umyć i sprawdzić stan owłosienia na dole
No i po 5:30 wsiedliśmy do auta, zawieźliśmy Nelę do teściów i do szpitala. Na IP weszliśmy przed 6, tam już skurcze troszkę mocniejsze, przyszedł pan z wózkiem, ja mówię że idę na piechotę. No to do windy, do pokoju badań, tam już przyjmowałam skurcze na kolanach bo zaczęło mocniej boleć, zajrzałam na bieliznę a tam czop mi odszedł. Przyszła pani doktor, ja na fotel, a ona że rozwarcie na 7-8 cm!!!! Myślę sobie- no to zaraz się zacznie jazda
Przebrałam się w koszulę i na porodówkę, tam pod ktg, leżę sobie, położne spisują wywiad, no i chlup wody mi odeszły ok 6:20. I zaczęło boleć z krzyża.....
M. wycierał mi pot z czoła, cały czas przypominał o oddychaniu (chwała za szkołę rodzenia!!) i jak zaczęło mi się dziecko przesuwać w dół to już darłam się jak głupia, ojjj strasznie się darłam, ale mimo to oddychałam. Jedna położna mówi że spokojnie, bo jeszcze mamy czas, a inna że przecież ja zaraz urodzę- ja też to czułam. Bolało strasznie, ale po chwili mogłam zacząć przeć, no i pięknie mi szło- na jednym skurczu darłam się, robiłam wdech dla siebie, dla dziecka, i tak parłam po 3 razy
Główka wyszła na 2 razy, później reszta- ale dziwne to było jak położna już go odsysała, a reszta ciałka była we mnie.
I tak o 6:55 urodziłam Tomeczka
Czas i przebieg porodu identyczny jak z Nelą, ale ten poród był super w porównaniu z Neli.
Mam 2 szwy na zewnątrz, jak mnie lekarz zszył to poleżałam na porodówce z 2 godziny i poszłam na salę. Położna która mnie prowadziła była ze mnie strasznie dumna
O 12:30 poszłam pod prysznic, ogólnie moja mobilność super w porównaniu do poprzedniego razu. Wyszliśmy 01.11, czyli 2 dni po porodzie.
Młody ładnie cycka ciągnie, sutki mam poranione ale daję radę. Dziś była położna, młody ma żółtaczkę, moja rana ładnie się goi. W czwartek planuję iść na spacer.
Jedyne co to strasznie płaczliwa jestem. I teściowa mnie wkur... Chwile po porodzie są strasznie intymne, a ona przyszła na porodówkę zaraz po porodzie i siedziała ciągle z nami i na sali, w sumie chyba ponad 2 godziny. Rozumiem że to jej wnuk, ale kurde, ten czas był dla NASZEJ TRÓJKI. Jak karmię małego to ona prawie na kolana mi włazi i tetrę odsuwa żeby patrzeć na niego i MOJE cycki. Boję się, że będę ją miała codziennie na głowie. Moja mama widziała małego 3 razy, nie narzuca się, a ona jest strasznie wyrywna.
Kłócę się strasznie z M., codziennie wyję po kilka razy, dziś prawie z domu wyszłam. Wieczorem chcę z nim porozmawiać, ale czuję że skończy się kolejną awanturą...