reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Starania od jesieni 2013

reklama
Widzę, że ciekawy temat poruszyłyście. Ja też chciałabym mieć psiaka ale u mnie główną przeszkodą jest to, że nas cały dzień nie ma w domu (od 7 do 18). Moim zdaniem szkoda pas, żeby cały dzień siedział sam w mieszkaniu.

Moja szwagierka ma jorka i przelewa na nią niespełnione pragnienie posiadania córki. Kokardki i kolorowe ubranka to pikuś. Ale jak widzę tego psa ze spineczką z cyrkoniami i obrożą również naszpikowaną świecidełkami to aż mnie skręca.
Ale ona ogólnie jest straszną tandeciarką. Żadne ubranie jakie kupiła dla mojej córki nie nadawało się nawet do wyciągnięcia z worka i powieszenia w szafie. Plastik fantastik i pełno świecidełek. Kiedyś kupiła mojej 4 letniej córce sukienkę a la mała kurewka. MASAKRA.
 
Szukałam fajnych życzeń na necie i puściłam sobie kolędy no i się pobeczałam ze wzruszenia ,a jak sobie kiedyś przed snem wyobrażałam jak to będzie jak w Wigilię powiemy ,że się spodziewamy dziecka to od samego myślenia o tym mi łzy poleciały ,zależy jaki będę miała nastrój akurat albo będę się śmiać albo płakać , moja szwagierka to na bank będzie płakać ,a ja razem z nią normalnie znowu mnie bierze , Święta zawsze mnie wzruszały ,a teraz szczególnie ;) jak się czekało 6 lat na coś to normalnie nieraz aż nie wierzę ,że to się dzieje ,zawsze miałam pod górkę i myślałam ,że zawsze tak będzie ....

Co do piesków to ja miałam kundelka w bloku i on na starość już miał problemy z chodzeniem , sąsiadka ma owczarka i ledwo chodzi też w bloku na parterze mieszkają , a w bloku obok labradora mają na 4 piętrze ja bym nie mogła tak psa męczyć , kręgosłup by mu wysiadł i bym patrzyła jak cierpi potem nie ma opcji jeśli już to mały piesek.
 
Kobietka nie dziwie się, że się wzruszasz, pięknie tak móc to ogłosić w święta, sama taka wiadomość jest wzruszająca, a w święta to już całkiem, tak magicznie:))

Ritta właśnie też tak myślę, że pies nie powinien być cały dzień sam w domu, to nie jest zabawka i trzeba mu poświęcać dużo czasu:) O matko..:szok: Moi znajomi mają pekińczyka i też go traktują jak swoje dziecko, mój się wkurza jak do nich chodzimy, bo nie cierpi tego psa(w sumie to przez nich, że tak go traktują). Jak pojechaliśmy z nimi kiedyś nad jezioro to pies co chwilę biegał koło naszego koca i co chwilę musiałam wytrzepywać, bo był cały z piasku, że się nie dało na nim leżeć, a właścicielka się tylko śmiała, albo zrobiła jej legowisko, żeby miała cień tak, że nasze twarzy były, że tak powiem przy samej jej dupie, to też musieliśmy my się z kocem przenieść, bo przecież ona nie mogła parasolki w inne miejsce przesunąć, tak żeby pies nikomu nie przeszkadzał;/ Ta koleżanka to też taka tandeciara i psa ubiera w czapeczki i jakieś fikuśne ciuszki w panterke.. Z tym, że oni nie mają problemu z dzieckiem, dopiero niedługo będą brać ślub i planują starania dopiero w lecie.
 
Też nie rozumiem ubierania piesków , no może poza tymi ,które praktycznie nie mają na tyle długiej sierści aby zimą je ogrzała z tym żeby psu założyć coś w mrozy duże na dwór to jeszcze się zgodzę ,ale ubieranki , przebieranki i takie tam nie mieści mi się w głowie , taki pies musi się czuć jak idiota za przeproszeniem , ja lubię kundelki , mój mąż bardziej za rasowymi np buldoga francuskiego wymyślił taki pies kosztuje 1500zł u nas i podobno nie może jeść byle czego , moja ciocia miała huskiego ładny był i fajny ,ale on miał nawyk ciągnięcia czego się da , nawet właściciela ciągnął za sobą , wył w nocy i jadł też tylko pewne produkty , teraz na wsi mają takiego małego szczeniaczka fajny jest taki pocieszny i na prawdę maleńki , teraz jak tak patrzę na te pieski na wsi np to one mają w sumie chyba lepiej cały dzień mogą biegać sobie ile chcą ,a na noc mają w szopie takie stare fotele wyłożone starymi poduchami na zimę i jest im ciepło , teraz jak się pojedzie to nawet ich nie widać na podwórku bo się pochowają.
Słyszałam o przypadku ,że młode małżeństwo przyjechało do rodziców i oświadczyło ,że zostaną dziadkami oni się ucieszyli itd ,a potem oni powiedzieli ,że kupili pieska i to będzie ich wnuczek no co najmniej dziwne dla mnie jest coś takiego.
 
Amaliee ale w życiu dużego psa do bloku! Przecież to uciążliwe i dla niego i dla domowników. Gdzie ten pies się wyszaleje? Duże psy potrzebują ruchu. W blokowiskach rzadko jest plac gdzie pies może pobiegać, a w mieszkaniu kręci się z kąta w kąt...
 
Wybieganie się wybieganiem ,u nas też są niedaleko wielkie łąki nad rzeką i tam sobie pieski biegają ,ale jeśli mój mały kundelek nie mógł schodzić po schodach i wchodzić tylko trzeba było go nosić to co czuje wielki pies sąsiadka wilczycę już nosi ,ale ma szczęście ,że tylko na parter jak taki pies kilka razy nadzień schodzi i wchodzi to myślę ,że go to męczy , ja kiedyś byłam psiarom totalną , wszystkie psy na wsi u babci głaskałam , koty do domu znosiłam ,ba nawet jednemu psu do budy wlazłam ,a on wyszedł i się położył obok, aż któregoś razu byłam jak to często bywało u cioci na wsi i mieli psa na łańcuchu , on mi zawsze podawał łapę , głaskałam go i bawiłam się z nim od małego no i pewnego razu poszłam do niego i powiedziałam podaj łapę on mi ją podał cieszył się ,jak się odwróciłam to rzucił mi się na plecy ja się wyczołgałam jakoś z jego zasięgu i co najlepsze patrzyły na to moje kuzynki i kuzyn stali jak słupy soli ,a byli ode mnie starsi zamiast kogoś z dorosłych zawołać ogólnie jak nieraz sobie przypomnę jak mnie traktowali to aż mi się przykro na nowo robi ja byłam z miasta jako jedyna z rodzinki ze strony mego taty i traktowali mnie jak dopust Boży , straszyli , uważali ,że jak coś w gospodarstwie zdechło nie wiem kurczak , kaczuszka, królik to ,że ja to zabiłam , po drugie uważali ,że ja jako jedynaczka jestem gorsza ,ale ja zawsze dzieliłam się z innymi dziećmi i lubiłam się z nimi bawić , jak tata dostawał paczki dla dziecka pracy to dzieliłam z rodzicami na inne dzieci z rodziny tą paczkę bo nam się nie przelewało.
 
Lisica - a ja jestem taka ,że mimo wszystko chciałam mieć poprawne relacje potem bo to jednak rodzina, i jak jedna z tych kuzynek poroniła jakoś rok po moim poronieniu to jej napisałam ,że współczuję i ,że bardzo mi przykro itd , a potem sobie uświadomiłam ,że jak ja poroniłam w sierpniu ,a we wrześniu było w wesele w rodzinie z tej właśnie strony to poszłam na ślub, złożyłam życzenia ,ale na wesele nie miałam ochoty iść chyba nikt by nie miał ochoty tym bardziej ,że ja jeszcze trochę krwawiłam , mój tata się oburzył ,że jak ja mogę nie iść na wesele jego rodziny i ,że mam mu wytłumaczyć czemu , wszyscy wiedzieli co się stało i nikt nie zadzwonił nie zapytał jak się czuję czy coś , a jak potem pojechałam do ciotki to były komentarze ,że mnie nie było na weselu itd itp nie miałam ochoty się bawić po czymś takim ,ale ja taka jestem o mnie nikt nie myśli ,a ja od zawsze o wszystkich myślałam i to mnie zgubiło.
 
reklama
Ja juz sie przestalam przejmowac moja rodzina i co o mnie gadaja. Mam ich gleboko gdzies.


no ja odkąd podupadłam na zdrowiu też sobie obiecałam ,że zlewkę mam totalną i co się okazało ?Że jak ja ich olałam to oni potem pytali kiedy zajrzymy , że nie przyjeżdżamy itd itp , a ja uważam ,że skoro oni bywają u nas w mieście pracują tutaj niektórzy itd to też mogą zajrzeć jeśli mają ochotę nikt ich nie wygoni ,ale nie zaglądają widzę ich w Święto zmarłych i chyba tylko wtedy bo na cmentarzu ich spotykam , dla chcącego nic trudnego ja im w tyłki wchodzić nie zamierzam i tyle.Na weselu które ostatnio było nie poszłam bo po co żeby marudzili ? W przyszłym roku kroi się kolejne i też nie wiem czy pójdę.

 
Do góry