Niech ten dzień się skończy... Daniel zwymiotowal, sofe mam do prania ale to nic, ważne że mu trochę przeszło... Już nie wiedziałam czy dzwonić po karetkę czy z nim jechać na pogotowie, ale nosił się herbaty i syropu i kaszel trochę zelzal. A ja pewnie mam nocke z głowy bo będę nasluchiwac czy wszystko w porządku. Eh dzieci... Matkę aż serce boli jak im się coś dzieje :-(
Lisica duzo sily zycze. Oby juz wszystko bylo dobrze.