martoosia04
Fanka BB :)
może nastaw myśli że tworzycie synka w dni gdie dziewczynkę się płodzi to może poójdzie
O nie nie nie! Zbyt ryzykowne! Wolę przyciągać różowe myśli [emoji177]
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
może nastaw myśli że tworzycie synka w dni gdie dziewczynkę się płodzi to może poójdzie
Niestety w Polsce tak jest ze wszystkim, ta dziwna mentalność... Co kraj to obyczaj, co kraj to inne skrajności.
A ja właśnie w drodze do pracy... jak pomyślę znów o tych tłumach w galerii to mi się odechciewa tam w ogole wchodzić.
To jest logiczne, że starania = stres. Starania to nie jest sielanka, boski seks. To wszystko jest zrozumiałe, że stres źle wpływa na jakość spermy i jest jeszcze wiele innych czynników źle wpływających. My się stresujemy złymi wynikami, mężczyźni tak samo. Ale faceci (nie mówię o mężczyznach) nie myślą "O kurcze, mam złe wyniki, masakra, myślałem, że jest ok. No nic trzeba się leczyć, ale czy to przyniesie skutki?" tylko " O nie! Jak to! To nie możliwe! Ja jestem zdrowy! To wyniki są błędne!". Oczywiście trzeba być wyrozumiałym w stosunku również do mężczyzn, bo to dotyczy nie tylko kobiet, dotyczy to pary! Starają się pary, nie jednostki, bynajmniej tak powinno być. W moich wypowiedziach chodzi o te egoistyczne podejścia. I nie ma tutaj wymówek, bo ktoś cierpi głęboko w sobie. Nie jesteśmy dziećmi, dorośli ludzie ze sobą rozmawiają, muszę potrafić rozmawiać o swoich problemach. Jeśli nie potrafią to trzeba zasięgnąć pomocy specjalisty. Bo skąd mamy wiedzieć co myśli facet mówiąc "Daj mi spokój, żadnych badań nie będę robił, jestem zdrowy!" ... Człowiek nie jest stworzony do czytania w myślach, musimy potrafić się komunikować, mówić co nas boli, czego się boimy. Jeśli nie nauczymy się tego, to związki często upadają. Może mężczyzna mówiąc to przytoczone zdanie wyżej, po prostu nie chce się badać, bo nie czuje takiej potrzeby bo nie chce mieć dzieci, ale nie wie jak powiedzieć to swojej partnerce... I potem "bierze konsekwencje na swoje barki" zamiast cieszyć się z pozytywnego testu jak w końcu się uda. Oczywiście są zwroty akcji, gdzie mężczyzna nie chce dzieci ale jak już to dziecko się pojawia to jest zakochany po uszy. Nie można skupiać się nad politowaniem nad mężczyzną, bo on ma problem z nasieniem, nad kobietą też nie można się litować bo to po prostu boli. Trzeba się wspierać i działać razem. Innym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, ale wyrozumienie musi być zdrowe.Niestety ale mamy bardzo nerwowe czasu. Stres wpływa negatywnie nie tylko na nas ale i na naszych facetów. Może nie mówią otwarcie wszystkiego ale starania tez sie mogą na nich negatywnie odbijać. A jak wiadomość jakos spermy obniża się wraz z nerwami. Bo mało wszystkim problemow na codzień to jeszcze "tam" cos nie tak wychodzi.
Łatwo mówić ale trzeba dac sobie w zyciu na luz. Zrozumieć te nasze połówki.
Mój o dziwo nawet padnięty po robocie potrafi o 2 w nocy obudzić czy aby "nie zapomniałam zalać formy bo to ponoć te dni". A w ciagu dnia zdawało mi sie ze ma to w D... ze mowilam o dniach płodnych [emoji16]
My moglibyśmy się już w lutym starać, ale właśnie mój mąż bardzo się boi, boi się, że znowu coś się stanie, boi się, że mi się coś poważnego stanie. Jak on myśli o porodzie to aż blady się robi, a z każdym artykułem o śmierci matki przy porodzie to panika wręcz. Daliśmy sobie czas do czerwca, bo i tak wskazane. No ale właśnie - rozmowa. Gdyby nie powiedział mi dlaczego nie chce się starać na razie to ja bym miała różne myśli w głowie, że nie chce w ogóle dzieci czy coś, i pewnie byłby jeszcze większy stres bo ja bym była smutna on nie by się miotał itd...@Migdalove
Dokladnie. Rozmowa zrozumienie szvzerosc A nie podchody i domysły.
Mój bardziej pod kątem chorób sie boi. Ale nie swoich tylko dziecka.
Ze wszelkie próby ingerencji inne niż naturalne począcie będą miały wpływ na dzidzie. Stara się zawsze obrócić jakos w żart wszystko zeby mnie nie dolowac jakby się cale nie udało.
Jakby co to zostaje ostatecznie adopcja o ktorej w pierwszy dzień starań rozmawialiśmy. Miłości mamy sporo do podziału