reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staramy się, wspieramy i o życiu rozmawiamy!:)

reklama
Ja nie pomogę z temp bo dopiero tez zaczynam na razie miałam 36,9 potem 37,1 a teraz drugi dzień z rzędu równe 37 cały czas i tez nie wiem czy to już po owu czy jak :p
 
Mi wypadnie na około 22 grudnia więc dołączam do Was :) pozytyw jest tego taki, że będziemy mogły napić się winka itd bez zamartwiania, że może zaszkodzi :)
 
Tydzień temu rozmawiałam z koleżanka która stwierdziła że w tym miesiącu ma wszystko gdzieś nie robi testów nic nie sprawdza zajmuje się pracą bo dostała awans i głowę zajęła praca bo jej znajoma powiedziała że dopiero jak odpuściła to się udało i dzisiaj mi wysłała dwie kreski na teście. I mnie olsnilo że co mi da to sprawdzanie testami owu skoro sprawdzam i nie działa co mi da badanie szyjki i śluzu skoro sprawdzam i nie działa co mi da codziennie myślenie co z tą owu a tydzień przed okresem udało się czy się nie udało ? Znalazłam swój prywatny wieszak na mój mózg i chociaż mój okres jeszcze nie przyszedł ale jest to kwestia weekendu mam nadzieję bo ten cykl był dość dziwny w tym ten niski progesteron. Przemyślałam sobie kilka spraw i doszłam do wniosku że zamiast cieszyć się tym co mam to ja popadam z każdym miesiącem w jakąś rozterkę życiową czy jest ze mną ok i czy to że się nie udaje to się zaraz okaże że spadną na mnie wszystkie plagi egipskie ( tutaj biorę pod uwagę mój wieczny życiowy pesymizm które no niestety się nie pozbędę bo to już wada wrodzona ;) ).
Sama sobie dowalam i sama siebie zagnebiam czarnymi myślami. Wiem że nie tędy droga a i tak to robię. Kobieca natura jest tak pokręcona a chęć posiadania dziecka czy kolejnego dziecka jest tak wielka że o niczym innym nie da się myśleć.
Doszłam w końcu do tego że mnie to męczy i strasznie przeginam. Więc stworzyłam swój plan ( najpierw ureguluje tarczycę bo coś czuję że wyniki we wtorek mnie nie ucieszą po 2 miesiącach brania hormonu, po drugie zmienię swoją dietę tak aby zmniejszyć stan zapalny w tarczycy przy okazji pozbędę się zbędnych kilogramów a dopiero jak hormony będą cacy wybiorę się na monitoring upewnię się czy wszystko gra - z monitoringiem daje sobie czas do marca ).
Dlaczego nie da się odpuścić i wyluzować? Sama mam przykład po sobie że zaszłam w miesiącu kiedy w owualcje miałam silne zatrucie pokarmowe i miałam podejrzenie salmonelli więc przestraszyłam się że nie mogę zajść w tym miesiącu jeśli mi wyjdzie że mam salmonellę a akurat zaszłam.
W zasadzie nie wiem po co wam to piszę chyba po to żeby się usprawiedliwić że moje podejście było fatalne.
Zastanawia mnie też to forum bardzo lubię to miejsce bo jesteście super dziewczyny nigdy nie trafiłam na tak zgrana grupę ludzi którzy piszą ze sobą codziennie a jednak wchodzenie tutaj ciągle przypomina mi jeden temat - starania ciąża owulacja... i jak oderwać mysli? Postanowiłam że w grudniu nabiore dystansu do tego miejsca nie zrezygnuje z niego całkowicie bo strasznie się z wami zżyłam a jeszcze teraz napiszę co u mnie w.sprawie tarczycy bo wiem że niektóre was interesuje ten temat :)
I te moje wylewki emocjonalne to nie wina nadchodzącego okresu tylko olśnienia że robię sama sobie pod górkę ;)
 
Tydzień temu rozmawiałam z koleżanka która stwierdziła że w tym miesiącu ma wszystko gdzieś nie robi testów nic nie sprawdza zajmuje się pracą bo dostała awans i głowę zajęła praca bo jej znajoma powiedziała że dopiero jak odpuściła to się udało i dzisiaj mi wysłała dwie kreski na teście. I mnie olsnilo że co mi da to sprawdzanie testami owu skoro sprawdzam i nie działa co mi da badanie szyjki i śluzu skoro sprawdzam i nie działa co mi da codziennie myślenie co z tą owu a tydzień przed okresem udało się czy się nie udało ? Znalazłam swój prywatny wieszak na mój mózg i chociaż mój okres jeszcze nie przyszedł ale jest to kwestia weekendu mam nadzieję bo ten cykl był dość dziwny w tym ten niski progesteron. Przemyślałam sobie kilka spraw i doszłam do wniosku że zamiast cieszyć się tym co mam to ja popadam z każdym miesiącem w jakąś rozterkę życiową czy jest ze mną ok i czy to że się nie udaje to się zaraz okaże że spadną na mnie wszystkie plagi egipskie ( tutaj biorę pod uwagę mój wieczny życiowy pesymizm które no niestety się nie pozbędę bo to już wada wrodzona ;) ).
Sama sobie dowalam i sama siebie zagnebiam czarnymi myślami. Wiem że nie tędy droga a i tak to robię. Kobieca natura jest tak pokręcona a chęć posiadania dziecka czy kolejnego dziecka jest tak wielka że o niczym innym nie da się myśleć.
Doszłam w końcu do tego że mnie to męczy i strasznie przeginam. Więc stworzyłam swój plan ( najpierw ureguluje tarczycę bo coś czuję że wyniki we wtorek mnie nie ucieszą po 2 miesiącach brania hormonu, po drugie zmienię swoją dietę tak aby zmniejszyć stan zapalny w tarczycy przy okazji pozbędę się zbędnych kilogramów a dopiero jak hormony będą cacy wybiorę się na monitoring upewnię się czy wszystko gra - z monitoringiem daje sobie czas do marca ).
Dlaczego nie da się odpuścić i wyluzować? Sama mam przykład po sobie że zaszłam w miesiącu kiedy w owualcje miałam silne zatrucie pokarmowe i miałam podejrzenie salmonelli więc przestraszyłam się że nie mogę zajść w tym miesiącu jeśli mi wyjdzie że mam salmonellę a akurat zaszłam.
W zasadzie nie wiem po co wam to piszę chyba po to żeby się usprawiedliwić że moje podejście było fatalne.
Zastanawia mnie też to forum bardzo lubię to miejsce bo jesteście super dziewczyny nigdy nie trafiłam na tak zgrana grupę ludzi którzy piszą ze sobą codziennie a jednak wchodzenie tutaj ciągle przypomina mi jeden temat - starania ciąża owulacja... i jak oderwać mysli? Postanowiłam że w grudniu nabiore dystansu do tego miejsca nie zrezygnuje z niego całkowicie bo strasznie się z wami zżyłam a jeszcze teraz napiszę co u mnie w.sprawie tarczycy bo wiem że niektóre was interesuje ten temat :)
I te moje wylewki emocjonalne to nie wina nadchodzącego okresu tylko olśnienia że robię sama sobie pod górkę ;)
Masz racje ja tez sie sprobuje zdystansowac do forum chociaz was wszystkie laseczki bardzo lubie:))
 
Tydzień temu rozmawiałam z koleżanka która stwierdziła że w tym miesiącu ma wszystko gdzieś nie robi testów nic nie sprawdza zajmuje się pracą bo dostała awans i głowę zajęła praca bo jej znajoma powiedziała że dopiero jak odpuściła to się udało i dzisiaj mi wysłała dwie kreski na teście. I mnie olsnilo że co mi da to sprawdzanie testami owu skoro sprawdzam i nie działa co mi da badanie szyjki i śluzu skoro sprawdzam i nie działa co mi da codziennie myślenie co z tą owu a tydzień przed okresem udało się czy się nie udało ? Znalazłam swój prywatny wieszak na mój mózg i chociaż mój okres jeszcze nie przyszedł ale jest to kwestia weekendu mam nadzieję bo ten cykl był dość dziwny w tym ten niski progesteron. Przemyślałam sobie kilka spraw i doszłam do wniosku że zamiast cieszyć się tym co mam to ja popadam z każdym miesiącem w jakąś rozterkę życiową czy jest ze mną ok i czy to że się nie udaje to się zaraz okaże że spadną na mnie wszystkie plagi egipskie ( tutaj biorę pod uwagę mój wieczny życiowy pesymizm które no niestety się nie pozbędę bo to już wada wrodzona ;) ).
Sama sobie dowalam i sama siebie zagnebiam czarnymi myślami. Wiem że nie tędy droga a i tak to robię. Kobieca natura jest tak pokręcona a chęć posiadania dziecka czy kolejnego dziecka jest tak wielka że o niczym innym nie da się myśleć.
Doszłam w końcu do tego że mnie to męczy i strasznie przeginam. Więc stworzyłam swój plan ( najpierw ureguluje tarczycę bo coś czuję że wyniki we wtorek mnie nie ucieszą po 2 miesiącach brania hormonu, po drugie zmienię swoją dietę tak aby zmniejszyć stan zapalny w tarczycy przy okazji pozbędę się zbędnych kilogramów a dopiero jak hormony będą cacy wybiorę się na monitoring upewnię się czy wszystko gra - z monitoringiem daje sobie czas do marca ).
Dlaczego nie da się odpuścić i wyluzować? Sama mam przykład po sobie że zaszłam w miesiącu kiedy w owualcje miałam silne zatrucie pokarmowe i miałam podejrzenie salmonelli więc przestraszyłam się że nie mogę zajść w tym miesiącu jeśli mi wyjdzie że mam salmonellę a akurat zaszłam.
W zasadzie nie wiem po co wam to piszę chyba po to żeby się usprawiedliwić że moje podejście było fatalne.
Zastanawia mnie też to forum bardzo lubię to miejsce bo jesteście super dziewczyny nigdy nie trafiłam na tak zgrana grupę ludzi którzy piszą ze sobą codziennie a jednak wchodzenie tutaj ciągle przypomina mi jeden temat - starania ciąża owulacja... i jak oderwać mysli? Postanowiłam że w grudniu nabiore dystansu do tego miejsca nie zrezygnuje z niego całkowicie bo strasznie się z wami zżyłam a jeszcze teraz napiszę co u mnie w.sprawie tarczycy bo wiem że niektóre was interesuje ten temat :)
I te moje wylewki emocjonalne to nie wina nadchodzącego okresu tylko olśnienia że robię sama sobie pod górkę ;)
Ja Cię bardzo polubiłam i mam nadzieję, że będziesz jak najczęściej pisać co u Ciebie :) Mam nadzieję, że Tobie się uda <3 <3 <3 Rozumiem Cię bo właśnie forum mi przypomina "ten temat", że jak tu wchodzę to czuję ucisk w płucach.. staram się zbastować :) ale uzależniłam się od forum i na razie zostaję choć ostatnio mam bardzo dużo pracy i coraz rzadziej mam czas aby tu zajrzeć :(
 
reklama
Do góry