Hej babeczki,
u mnie weekend pod znakiem mrówek bleeeeeeeeeeeee, zadomowiły sie w kuchni paskudy jedne
Daria uczy się jeździć na rowerku, tzn. uczy się na razie kierować (na pedałowanie czas przyjdzie trochę później;-)) i wczoraj zaliczyła juz upadek
- nic poważnego na szczęście no ale płacz był.........
Oprócz tego złapała katarek, mam nadzieję, że tylko na nim sie skończy
Aaaaaaa i jeszcze zamowiłam jej nowy fotelik samochodowy do samochodu mojego taty (bo w ciągu dnia jest z nimi jak ja jestem w pracy i często jeżdżą gdzieś na zakupy). Przesyłka przyszła dzisiaj a że sprzedawca dołożył 10 gratisów to uciechy było mnóstwo
, babcia sie śmiała, że dzieciak praktycznie do pudełka wskoczył
, wszystko chciała zobaczyć naraz
uuuuuu, tulimy
, a to Twoje święto? Jak tak, to wszystkiego naj, naj!!!
Witamy i życzymy powodzenia!!!!
Migotko, dla Ciebie tez przytulaki
Tak strasznie mi przykro
calla :---(, teraz musi sie udać
fajnie, że wyjazd się udał :-)
no to my przytulamy wirtualnie
, pomysl sobie, ze może to i lepiej bo tak to byłabyś sama w tych pierwszych miesiącach kiedy samopoczucie jest kiepskie i bliska osoba bardzo się przydaje
, jak wróci mąż to wznowicie staranka
a z tego co wiem na wakacje kilka osób je planuje (w tym ja, mam nadzieję) więc będzie nam raźniej razem :-)
Głowa do góry
Julitka, ja też od dwóch dni na proszkach przeciwbólowych - to chyba pogoda, nie?
Ja jestem żywym przykładem, że zajście w ciążę udaje się w sytuacji gdy sobie odpuszczasz (tzn, wiadomo nie całkowicie bo to nierealne, ale trzeba przestać trafiać w "te" dni, mierzyć tempkę itp., itd. tylko pójść "na żywioł" - u mnie się sprawdziło
)