Hej dziewuszki
Jestem po wizycie u p. profesor.
W sumie to powiedziała samo, co mój lekarz. Uważa, że kolejne 3 miesiące (!) mam nadal nic nie robić. Nie podoba mi sie to, bo mam wrażenie, że chce ciągnąć to wszystko tak, aby odciągnąć do roku starań. Za 3 m-ce faktycznie mija rok, jak się staramy... I nie rozumiem czemu tak długo miałabym czekać? Po co tak długo czekać? Potwierdziła, że progesteron jest zdecydowanie za niski i norma dla mnie powinna być co najmniej 20. Ale nie dała duphastonu, co dla mnie też jest nielogiczne... Odradzała laparoskopię zwiadowczą, twierdzi że powinnam zrobić hsg pod rentgenem, choć jeśli są zrosty (a jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że są), to nic nie można z nimi zrobić wtedy, trzeba potem i tak ciąć i tak, i jeszcze naświetla się jajniki. Wszędzie znajduję informacje, że to naświetlanie takie szkodliwe jest właśnie. Wczoraj miałam straszny młyn w głowie po tej wizycie. I chyba zostanę jednak u swojego lekarza... Ale mimo, że będę pod jego opieką, to muszę słuchać siebie i swojej intuicji. Wiedzę medyczną mam dużą, moje studia się w tym łączyły, a wcześniej sama musiałam walczyć o diagnozę. Nie mogę wątpić w siebie. I zamist szukać innego lekarza, chyba muszę trzymać się swojego, ale zadawać mu konkretniejsze pytania i pokazać, że sama coś wiem i nnie łykam wszystkiego jak młody pelikan oraz, że chcę odpowiedniego zabezlieczenia w razie ciąży. Bo skoro mam bezowulacyjne cykle wszystkie, to nie znaczy, że takie będą zawsze. Może trafi się znowu jeden szczęśliwy, jak w listopadzie. A niedomoga ciałka żółtego wymaga suplementacji progesteronu. Nie chcę stracić kolejnej ciąży...
Jestem po wizycie u p. profesor.
W sumie to powiedziała samo, co mój lekarz. Uważa, że kolejne 3 miesiące (!) mam nadal nic nie robić. Nie podoba mi sie to, bo mam wrażenie, że chce ciągnąć to wszystko tak, aby odciągnąć do roku starań. Za 3 m-ce faktycznie mija rok, jak się staramy... I nie rozumiem czemu tak długo miałabym czekać? Po co tak długo czekać? Potwierdziła, że progesteron jest zdecydowanie za niski i norma dla mnie powinna być co najmniej 20. Ale nie dała duphastonu, co dla mnie też jest nielogiczne... Odradzała laparoskopię zwiadowczą, twierdzi że powinnam zrobić hsg pod rentgenem, choć jeśli są zrosty (a jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że są), to nic nie można z nimi zrobić wtedy, trzeba potem i tak ciąć i tak, i jeszcze naświetla się jajniki. Wszędzie znajduję informacje, że to naświetlanie takie szkodliwe jest właśnie. Wczoraj miałam straszny młyn w głowie po tej wizycie. I chyba zostanę jednak u swojego lekarza... Ale mimo, że będę pod jego opieką, to muszę słuchać siebie i swojej intuicji. Wiedzę medyczną mam dużą, moje studia się w tym łączyły, a wcześniej sama musiałam walczyć o diagnozę. Nie mogę wątpić w siebie. I zamist szukać innego lekarza, chyba muszę trzymać się swojego, ale zadawać mu konkretniejsze pytania i pokazać, że sama coś wiem i nnie łykam wszystkiego jak młody pelikan oraz, że chcę odpowiedniego zabezlieczenia w razie ciąży. Bo skoro mam bezowulacyjne cykle wszystkie, to nie znaczy, że takie będą zawsze. Może trafi się znowu jeden szczęśliwy, jak w listopadzie. A niedomoga ciałka żółtego wymaga suplementacji progesteronu. Nie chcę stracić kolejnej ciąży...