Witam Staraczki na Wyspach.
Chciałabym do Was dołączyć.
Na wątku którym ostatnio uczęszczałam totalnie się zepsuł. I prawdopodobnie przeze mnie... :-(
Napisałam posta, jak bardzo jest mi żal, że nie jestem w stanie nic zrobić, aby przyśpieszyć moje zajście (drugie ) w ciąże. Napisałam w tym poście o "zdrowej zazdrości" o zaciążonych już dziewczyn. Niestety one odebrały to w sposób osobisty, i stwierdziły że czuję się na tamtym wątku jakby był mój własny, nie liczę się z nikim, i niczym. Że ja mogę pisać o swoich obawach a innych obawy mam w nosie. Nie prawda.
Jestem bardzo bezpośrednia i nigdy nie ściemniam. Można mnie za to kochać albo nienawidzić jak to się mówi ;-)
Może na złym wątku byłam... nie wiem... myślałam że jestem wśród przyjaciół (wśród kilku na pewno). Ale jak kilka dziewczyn napisało, że może nie powinno pisać już, bo są w ciąży, i tak odebrały mojego posta, to było cholernie przykro.
I wiecie co? Założyły nowy wątek po moim wyżaleniu się! Takim sam jak setki innych a myślą że jest jeden jedyny.. porażka totalna...
Jak napisałam że jest mi przykro, dlatego że odebrały mnie toootaaalnie źle, to jeszcze dały w kość na maxa.
Nie wiem? ... może życie w UK czyni człowieka bardziej bezpośredniego i otwartego, może tamten wątek nie był mi pisany?
Wiem że w UK i ogólnie na wyspach człowiek ma inne podejście do życia, jest mniej spięty, mówi co chce, nie ma Pan Pani. Każdy jest sobie równy. "TY"
Jeśli zechcecie mnie przyjąć do swojego grona, tam gdzie wydaje mi się powinnam być od początku... bo i mieszkam na stałe w UK, jestem już mamą i od 8 miesięcy staramy się o drugą niunię... lub niuniaka...
Proszę, jeśli chcecie, przeczytajcie posty z profilu "mamusie jako staraczki po raz drugi" od 2314str, i zdecydujcie czy jesteście w stanie mnie zaakceptować, czy też nie. Cytuję swojego posta. Miałam wtedy fatalny dzień ( Wy mnie zrozumiecie pewnie. - Angielska służba zdrowia, i możliwość szybkiego dostania się do ginekologa to cud nad cudami) i jak napisałam w tym poście, że kiedyś był pewien rytuał, że zaciążone wysyłały fluidki, a teraz że nie dosyć, że tak nie jest, to jest jakoś "martwo" ktoś zaciąży, ktoś się stara - totalna rutyna. Nie wiem co się i gdzie zgubiło po drodze, ale ja o tym napisałam, i zostałam zmieszana z błotem.
Nie chcę być przyjęta do Waszego grona na siłę, jeśli mnie nie będziecie w stanie tolerować. Aczkolwiek miło mi by było, bo na tamten wątek nie wrócę, on umarł śmiercią naturalną. Może odżyje jak moderator dołączy ten nowy utworzony który jest identyczny i niczym się nie różni...
Pozdrawiam, i czekam na odpowiedzi o Was.