reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki na Wyspach

agi nadziejii juz nie mam na ten cykl wiem co sie święci bo zobaczyłam już brązowy sluz:-(
ewka na pewno Ci pomogą:-):-) na kiedy planujecie slub?
 
reklama
A ja mam ślub mojej jedynej, młodszej siostrzyczki w czerwcu...Myślałam nawet, żeby zrezygnować ze starań o dzidzię na jakieś 2-3 miesiące....ale jakoś nie potrafiłam....Bardzo chciałabym być na jej ślubie....ale muszę być egoistką...jest coś co znaczy dla mnie wiecej niż wszystko inne razem wzięte....moja mała kaczuszka albo mały kaczorek ....Także staramy się z moim P. nadal...a co przyniesie życie i co Bóg postanowi to się okaże...Bo jeśli udało by mi się w tym cyklu lub następnym to napewno nie pojedziemyb w czerwcu do Polski....
Rozkłada mnie coraz bardziej....:wściekła/y:
ewka gratuluję ślubu.....może i ja kiedyś stanę na ślubnym kobiercu....
wogóle to nasz związek z moim P. to szaleństwo....czy Wy wiecie, że ja przyleciałam do Anglii zaledwie po 10 dniach znajomości żeby z nim zamieszkać....Rzuciłam pracę....i przyleciałam, żeby być z nim....i jest CUDOWNIE...
Opowiem innym razem jak to było bo nie mogę długo siedzieć przed laptopem bo mi oczy łzawią przez to przeziębienie
 
ewka gratuluję ślubu.....może i ja kiedyś stanę na ślubnym kobiercu....
wogóle to nasz związek z moim P. to szaleństwo....czy Wy wiecie, że ja przyleciałam do Anglii zaledwie po 10 dniach znajomości żeby z nim zamieszkać....Rzuciłam pracę....i przyleciałam, żeby być z nim....i jest CUDOWNIE...
Opowiem innym razem jak to było bo nie mogę długo siedzieć przed laptopem bo mi oczy łzawią przez to przeziębienie


jakbym siebie czytala... :-):-) ja przylecialam do uk w czerwcu z kolezanka do pracy... i wtedy widzialam mojego obecnego tz pierwszy raz :-):-):tak::tak: ale nie rozmawialismy tylko z kumpela stwierdzilysmy ze pojdziemy za nim i jego kumplami do tesco bo tam akurat szli... oczywiscie oni widzieli ze my cos kombinujemy ale odposcilysmy bo by sobie jeszcze pomyslal ten moj ze jakies 2 polki chore na mozg za nim chodza :-):-D i w sumie nie widzialam go juz pozniej wcale az do tygodnia przed wylotem do polski... dokladnie tydzien... troszke sobie popijal jak go wtedy spotkalysmy... byl z kolego litwinem ktory z nim mieszkal... i ten litwin zagadal a ze ja w sandro (imei moijego tz) na zaboj od pierwszego wejzenia zakochana to mowie do kumpeli ,,stoj bo litwin zagadal to sie pod tym pretekstem pozna tego przysstojniache(mojego tz')''.... i przykro mi sie na poczatku zrobilo bo on mowie jak mamy na imie... to ja mowie ze sandra a on sie zaczol z tym litwinem smiac... mysle sobie moze obciach takie imie miec albo cos, i ze nie chce mnie... a on mowi ,,a ja sandro'' :-):-D i dlatego sie tak z kumplem smial... zaprosil nas na chwile do niego do domu... posiedzialysmy 5 minut bo z pracy wrocilysmy ok 19 a tu na imprezke trzeba isc :-) wymienilismy sie nr... ja i moja kumpela mialysmy jeden nr i wtedy poznalam sie na tej wydrze.... u mnie z angielskim bardzo slabo bylo i ona mi mowila od razu ,,ja biore tego brzydszego (mojego obecnego tz) a ty jego brata''... powiedziala to specjalnie tak ze niby idzie mi na reke a to w sumie bylo sobie takie ,,zaklepanie'' bo sandro jest przystojniejszy od brata... poszlysmy na impreze ale lipa straszna byla i sandro napisal esa ze jak lipa jest to mozemy przyjsc do niego... poszlysmy... i wtedy magda -ta wydra ,,kumpela'' zauwazyla ze sandro sie usmiecha do mnie i probuje ze mna zagadac itd... sie wydra wkurzyla i powiedziala ze idzie do domu... ale sandro mowil zebym zostala wiec zostalam... pozniej bylo pieklo... prosilam ta wydre pozniej zeby mi esy pomogla od niego tlumaczyc albo zeby mu jakos logicznie odpisac a ona,,jak taka madra jestes to sama sobie pisz''... przykro mi sie zrobilo ze ona taka jest... meczylam sie sama ze slownikiem.. i w sumie ten ostatni tydzien byl najwspanialszy... sandro nic nie ukrywal przede mna, powiedzial i pokazal zdjecia coreczki, zebym wiedziala w co sie pakuje zeby nie bylo niespodzianek... wytlumaczyl powoli co i jak... wrocilam do polski i to byl najgorszy dla mnie czas... pisalismy caly czas, dzwonilismy... i to on, portugalczyk co slowa po polsku nie zna nauczyl mnie angielskiego... to dla niego chcialam sie uczyc... poszlam na studia prawa, pracowalam na policji... zyc nie umierac... a pomimo tego nic mi nie dawalo szczescia... oddalilam sie od wszystkich... nie mialam ochoty wyjsc z domu... tylko marzylam ze jak wroce z pracy zeby sie ciemno zrobilo zeby zasnac, obudzic sie, pojsc do pracy i znow spac zeby dni mijaly szybciej... koszmar... takie zycie w sumie dla niczego, niby ma sie wszytsko a tak naprawde nic... i tak w listopadzie na poczatku kupilam bilet na styczen do mojego... modjelam decyzje-rzucam studia, rzucam prace... jade do mojego... on tak sie dla mnie poswiecil... w sumie jak wyjechalam przestal pic totalnie i tak do dzisiaj... teraz on mi dziekuje ze go uwolnilam od alkoholu... (moj tz problem z alkoholem mial)... w sumie nigdy sie nie zabezpieczalismy... jakos mysleslismy co ma byc to bedzie... on byl pewien uczucia ja tez...
w sumie przyszlosci nie znam, nigdy nie wiem co sie wydazy... jesli mamy byc ze saba razem to bedziemy jesli nie to widocznie tak musialo byc... w kazdym badz razie nie zaluje i zalowac nie bede... ciesze sie ze bede mogla powiedziec w przyszlosci naszemu dziecku ze jest na swiecie bo ja i jego tata oboje tego chcielismy a nie ze jest przez przypadek... nigdy tego nie bede zalowac...

to jest dopiero telenowela ... sie rozpisalam... sorki za zasmiecanie...

Agi78 opowiadaj jak to u ciebie bylo :tak::tak:
 
czesc dziewczyny jak sie miewaja staraczki na wyspach? :-)ja to wogole nie za czesto teraz na forum zagladam, bo mam problem z netem w domu, a w pracy nie zawsze mam czas:zawstydzona/y: jak sie miewaja przyszle mamy? Sandra, Bajeczka? Sa jakies nowe fasolki?

Pozdrawiam Was kochanienkie :-D
 
Ostatnia edycja:
U nas to było trochę inaczej....Zaczęło się tak, że moja najlepsza koleżanka wyjechała do Anglii...najpierw wyjechał jej mąż a po pól roku ona pojechała do niego wtedy z 7 miesięcznym synkiem....Przez te pół roku w Polsce bardzo się z tą moją koleżanka zżyłyśmy, spędzałyśmy każdy dzień razem (powiem tylko że dzieliło nas jedno piętro wtedy), razem wychowywałyśmy jej synka...a potem ona wyjechała do Anglii...Zrobiło się tak jakoś pusto....Ja wtedy z nikim nie byłam (zresztą już od dłuższego czasu) więc samotność trochę mi doskwierała...Skupiłam sie na pracy nie wiem czemu, lubiłam ja ale była bardzo odpowiedzialna i stresująca na dodatek za marną kasę....Kazdy moj dzien wygladal tak samo ...od rana do poznego wieczora praca, powrot do domu , spac...aby nastepnego dnia znowu wszystko wyglądało tak samo...Zrobiłam sie jakas taka opryskliwa, wkurzająca....Nie chciałam widzieć znajomych, chudłam w oczach bo zapominiałam o tym, że człowiek powinien coś jeść....Przestałam być uśmiechniętą , cieszącą się życiem i ciągle żartującą osobą....Przez ten czas moja koleżanka cały czas nakłaniała mnie do przyjazdu do Anglii...Ja sobie tego nie wyobrażałam wieć ciągle mówiłam NIE...Ale ona była uparta....i postanowiła mi znależć "kawalera":laugh2:....Zaczeła mi opowiadać o pewnym chłopaku, któreo poznali w Anglii, jaki to jest wspaniały, cudowny...po prostu ideał....szczerze mówiąc nie za bardzo ja słuchałam....Najważniejsze że zdaniem mojej koleżanki wprost stworzony dla mnie...Po pewnym czasie zaczęlo mnie to wkurzać...Każda nasza rozmowa zaczynała sie od niego...W koncu powiedziałam że jak nie zaprzestanie tych swat nie będę z nia gadać...Uspokoiła się....ale wtedy zaczął działać jej mąż....Mój biedny P. codziennie wysłuchiwał o zaletach i moich atutach....W końcu na siłę został mu "wepchany w łapy" mój nr GG...Mąż mojej koleżanki niczym kat nad skazańcem stał nad moim P. dopóki ten nie wysłał do mnie Uśmiechniętej Buźki...Po otrzymaniu tej tajemniczej wiadomości i sprawdzeniu w GG któż jest jej nadawcą postanowiłam nic z tym nie robić - żadnej odpowiedzi....Po 2 tygodniach milczenia moja przyjaciółka zadzwoniła z wyrzutem (mówię Wam jaka to upierdliwa bestyja), jak to, a czemu , masz w tej chwili odpowiedzieć i takie tam podobne.... Ja na to twardo NIE i tak walczyłam przez tydzień z nia...Pech ( teraz juz szczeście) wtedy chciał że w nastepnym tygodniu moja przyjaciółka wraz z rodzina przylatywała na urlop do Polski...Moja siostra przepowiadała mi że czeka mnie ciężka przeprawa...dzień w dzień ,twarza w twarz i tylko jeden temat -P....I tak w panice tego samego wieczoru po prawie miesiącu ciszy wysłałam bez przemyslenia również usmiechnięta buzke mojemu P.....Tego wieczora gadaliśmy do 2 nad ranem przez GG...Okazało sie że mamy to samo poczucie humoru, kończylismy zdania za siebie...te same poglądy na wiele spraw...Potem potoczyło się tak...Przez jakieś 2 miesiące gadaliśmy za pomocą GG, skypa ( nie włączająć kamerki, wiedzieliśmy jak wyglądamy ze zdjęc wciskanych nam przez moja koleżankę), i telefon (zakochałam się w jego głosie)...A potem ja pojechałam na wakacje do Anglii to mojej koleżanki (bilet miałam zabukowany zanim zaczęłam rozmawiać z moim P.) ...Gdy Go zobaczyłam wiedziałam już że bedzie mój....Po dwóch miesiącach mogłam go przytulic, moja koleżanka "wynajęła" nam pokój u siebie w domu...Już pierwszej nocy spaliśmy razem (tzn. chodzi mi że spaliśmy obok siebie,przez cały pobyt do niczego nie doszło, :zawstydzona/y::-Dchoć zasypialiśmy i budziliśmy sie obok siebie prawie każdej nocy)...Przez te dni troche sie denerwowałam że on mnie mnie pyta co dalej...Wydawało mi sie oczywistym że powinnam przyjechać do Anglii ale on mnie nie pytał...z drugiej strony ja wciąż nie wiedziałam co mu bym odpoweidziała...Chciałam być z nim ale nigdy nie chciałam wyjechać do Anglii...Ale ostatniej nocy spytał mnie a wtedy wszystkie wątpliwości i niechęć do Anglii zniknęły...Powiedziałam Mu że znam odpowiedzieć ale powiem mu jak wróce do Polski....Po powrocie do kraju jeszcze na lotnisku oznajmiłam rodzine że wyjeżdzam a 2 miesiące pozniej leciałam z porotem do Anglii ...Moi znajomi byli zdziwieni Ty sie zdecydowałaś wyjechać ot tak , bez robienia listy z zza i przeciw, bez 5 tysięcy analiz i gdybania a co bedzie jesli...Ale ja byłam pewna tego jak niczego innego w moim życiu...Przy P. odżyłam, zaczęłam się cieszyć życiem ( już wtedy gdy tylko gadaliśmy za pomoća komputera)...i tak jest do dziś a to już jest 2,5 roku...Rok temu wcisnął mi mój ukochany pierścionek na palec ze stwierdzeniem "Kochanie chciałbym sobie Ciebie zabukować"...:-D
Ot to cała nasz historia...Miło było przeżyć to jeszcze raz...więc lecę do mojego P. przytulić się...
icon7.gif
Wiecie on naprawdę odmienił moje życie, więc chciałabym mu dać to co kobieta może dać najcenniejszego swojemu mężczyźnie -NASZE DZIECKO, o którym on tak bardzo marzy....
 
wow Agi78 ale historia...przeczytalam od dechy do dechy...

szczeze histroyjka jak z filmu, teraz pewnie dziekujesz kolezance ze cie zesfatala z P. a ten P to byl tak sobie w Anglii samotny i czekal na ciebie?:cool2:
 
reklama
Agi78 to jest piekne... :tak::tak::tak: az milo sie czyta :-) tokie romantiko :-):-):-) i wiesz co ci powiem?? przeznaczenia nie oszukasz... uciekalas od tego faceta a jednak jestescie razem :tak::tak: tak musialo byc :-);-) jakie to zycie moze byc i zmieniac sie w ciagu paru dnia, ba czasami w ciagu paru sekund... bo najwazniejesze to byc szczesliwym...
i ta mozliwosc podejmowania decyzji z druga polowka... cudowne... ja mam wiele znajomych co ,,powpadalo'' w bardzo mlodym wieku i sporo z nich niestety nie jest z ojcem dziecka... ja sie ciesze ze decyzje o dziecku podjelismy oboje... w sumie moj tz to mowil o bobasie jeszcze jak bylam w polsce i to mnie tak przekonalo bo nie kazdy facet po 2 miesiacach znajomosci mowi o tak powaznych planach...
dlatego kochane cieszce sie ze staranek bo pozniej bedziecie wspominac je ze lzami w oczach... :tak::tak::tak: ze bylo ciezko bo staranka dlugie ale dziecko jest warte tego...
ja sobie wszystko tak tlumacze... i mam mdlosci i wymioty ale wiem jedno-jest to warte dziecka...
wiele kobiet wspomina porod bardzo zle ale zadna nie mowi ze zaluje...
ja kochane zycze wam zeby te wasze staranka byly jak najkrotsze bo sama wiem jak to jest jak sie czeka, czeka i nic... ale jak sie okaze ze zafasolkujecie to bedzie ogromna niespodzianka... ja sie dowiedzialam o ciazy przed urodzinami i moj mi musial przyzekac ze nic mi nie kupi bo ja nie chcialam nic... bo ja jzu dostalam najwspanialszy prezent na swiecie... i za zadne pieniadze nie mozna tego kupic...
trzymam za was kciuki bardzo bardzo mocno... i pamietajcie ze ja o was nie zapominam i podgladam was kilka razy dziennie nawet jak nic nie pisze... buziaki dla was kochane...

a i tak na szczescie lapcie fluidki ciazowe juz takie ,,odchowane'' troche :-):tak::tak::tak::-)
####################################################################################################################################################################################################################################
 
Do góry