Hejka kochane wy moje ;-) Nie odzywałam się parę dni,bo masa problemów mi się na głowę zwaliła,non stop kłótnie z P.,w dodatku młoda wyjątkowo niegrzeczna i po prostu cały czas łaziłam wściekła jak osa,nawet nie miałam głowy do pisania...
Nie nadrobię pewnie teraz tylu stron
,więc jak któraś ma ochotę,to proszę o szybkie info o ewentualnych zmianach,tj.jeśli któraś zapyliła.:-) Ja mam dzisiaj owulkę (tzn.tak wynika z kalendarza
),więc w sumie jak tylko P. z kursu wróci,to biorę się za niego zanim zaśnie.
A co do mojego egzaminu..echh...no właśnie od tego zaczęła się moja wścieklizna,boo... ja myślałam,że to w innym mieście jest,pojechałam tam,okazało się,że jednak u mnie,niby na mnie czekali,ale dojechanie z powrotem pociągiem w ciągu 20 min było rzeczą awykonalną.Oczywiście przyjechałam 45 min spóźniona,pan mnie wygonił i kazał dzwonić o nowy termin,a potem od znajomej się dowiedziałam,że mogłam to pisać,tylko z inną grupą tego samego dnia
Myślałam,że mnie krew zaleje na miejscu. Troszkę chaotycznie to napisałam,ale nadal mnie to boli...No cóż,czasu nie cofnę,czekam na nowy termin.Grr.No,koniec marudzenia,musiałam się wyżalić.
No więc czekam na wieści i nowinki od was.:-)