reklama
Akuku
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2009
- Postów
- 11 053
limonka a moze na ebayu w uk poszukaj.
jaki masz rozmiar ?? ale jaki chcesz zwykly materialowy do karmienia, bo wiem ze sa tez z fiszbinami.
ja wczoraj wieczorem o kulach chodzilam...masakra, dzis juz tak biodra nie bola.
kamilka odpoczywaj.
anabelka wspolczuje mdlosci. ja nie naciagalam napletka w uk sie tego nie robi...Alex sobie sam kiedys naciagnal ale wiadomo on zrobi tak zeby go nie zabolalo... w kazdym razie ja tam nie grzebie, moja mama moim braciom tez nie naciagala.
spalam w jocy i dalej spac mi sie chce. chyba wykozystam czas kiedy dzieci sa w szkole. obiad m zrobil, bo rosol robi najlepszy .hehe
posprzatne w miare mam, choc mialam w planach ogarna lazienke, odkurzyc i doprasowac kikka rzeczy mk zostalo z wczoraj.
ale najwyzej zrobie to popoludniu albo jutro.
jaki masz rozmiar ?? ale jaki chcesz zwykly materialowy do karmienia, bo wiem ze sa tez z fiszbinami.
ja wczoraj wieczorem o kulach chodzilam...masakra, dzis juz tak biodra nie bola.
kamilka odpoczywaj.
anabelka wspolczuje mdlosci. ja nie naciagalam napletka w uk sie tego nie robi...Alex sobie sam kiedys naciagnal ale wiadomo on zrobi tak zeby go nie zabolalo... w kazdym razie ja tam nie grzebie, moja mama moim braciom tez nie naciagala.
spalam w jocy i dalej spac mi sie chce. chyba wykozystam czas kiedy dzieci sa w szkole. obiad m zrobil, bo rosol robi najlepszy .hehe
posprzatne w miare mam, choc mialam w planach ogarna lazienke, odkurzyc i doprasowac kikka rzeczy mk zostalo z wczoraj.
ale najwyzej zrobie to popoludniu albo jutro.
krowkabordo
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Październik 2010
- Postów
- 1 172
Kasoku- piekne zdjęcia i piękni Wy!
karola1986-21
Dream it. Wish it. Do it.
ten mój cykl jest taki porąbany przez te nerwy i stres...
co do mojego męża to pojechał do niej na kawę jak wracał z kursu, powiedział mi o tym, bo stwierdził, że nie robi nic złego i nic nie ma do ukrycia przede mną i że kiedyś obiecał, że pojedzie i pojechał, specjalnie z domu by nie jechał a wtedy wracał z kursu.
wypił kawę, pogadali chwilę i wrócił do domu, acha i jeszcze mu dała rogaliki, żeby zabrał dla mnie...
najpierw chciałam zrobić mega awanturę ale to by nic nie pomogło bo już zauważyłam, że czym bardziej ja oskarżam o potencjalną zdradę to on najpierw próbuje mi tłumaczyć ale do mnie to nie dociera i w końcu on zamyka się i odsuwa się ode mnie jeszcze bardziej.
pogadałam z mamą, kazała mi nie panikować, owszem trzymać rękę na pulsie, obserwować jak to się dalej będzie rozwijało ale nie robić co chwile awantur.
bo krzykiem, awanturami, wmawianiem mu, że na pewno robi coś złego sprawę, że nie będzie chciał wracać do domu, bo po co ma wracać do wiecznie obrażonej żony, która mu nie ufa. Bo nawet jeśli on nie ma zamiaru kręcić z tą Martyną to takim zachowaniem sama popchnę go w jej ramiona, po co ma siedzieć z wredną żoną jak może sobie iść na piwo do dziewczyny, która jest miła, uśmiechnięta i się nim zachwyca.
powinnam dostrzegać drobne gesty z jego strony (to, że np. zrobił mi śniadanie, przywiózł kawę do pracy itp) bo jeśli zamiast pochwalić go będę go krytykować albo rzucać chamskie teksty w stylu- Martynie lepiej kawę zawieź, zniechęcę go po co się będzie starał, jeśli ja i tak tego nie docenię?
muszę mieć oczy otwarte ale jednoczesnie muszę zachowywać się tak by dobrze czuł się z moim towarzystwie i nie szukał towarzystwa poza domem.
trudno, pomimo, że mnie skręca z zazdrości, muszę mu zaufać, że nic złego nie robi i nie zrobi.
czym bardziej będę chciała ukrócić mu smycz tym bardziej on będzie chciał się zerwać z tej smyczy.
trudno, jeśli na prawdę będzie chciał mnie zdradzić to zrobi to, nie będę miała na to wpływu, ale przynajmniej będę miała czyste sumienie, że starałam się, żeby było dobrze, że swoim zachowaniem nie zrażałam go do siebie i sama nie popychałam w ramiona innej.
jeśli on rzeczywiście nie ma złych zamiarów a ja nieustannie będę mu powtarzać, że na pewno ma jakieś złe zamiary, na pewno ona na niego leci, na pewno on dał się omotać i na bank mnie zdradzi to sama na własne życzenie zafunduję sobie coś co się nazywa "samospełniająca się przepowiednia"
:-(
zapisałam sobie to wszystko co powiedziała mi mama i jak czuję, że zazdrość i wściekłość zaczyna we mnie narastać i czuję, że zaraz wybuchnę, zmieszam go z błotem i zrobię awanturę stulecia to otwieram notes i czytam sobie to wszystko i zaczynam myśleć racjonalnie, bo niestety moją wadą jest to, że za bardzo daję ponieść się emocjom, działam bardzo impulsywnie :-(
tak więc, nie zabiłam męża, nie zabiłam tej Martyny, na razie czekam co będzie dalej. Trudno, pojechał na tą kawę, moim zdaniem zrobił źle ale trudno, stało się, mógł mi o tym nie powiedzieć, mógł to ukryć ale tego nie zrobił. Zjadł te rogaliki od niej, powiedział, że niezłe ale dodał, że ja robię lepsze. Niby nic ale powinnam to docenić. Muszę patrzeć na to wszystko i pamiętać, że szklanka jest do połowy pełna bo inaczej oszaleję, zaplaczę się w te moje wszystkie domysły, podejrzenia, zgnębię siebie i jego, popadnę w jakąś nerwicę, depresję i sama na własne życzenie zniszczę swoje małżeństwo.
jezu ale się wywnętrzyłam...
jeśli macie dla mnie jeszcze jakieś rady to piszcie, nie wiem, może pomyślicie, że jestem naiwna, że nie powinnam mu wierzyć ale to co robiłam do tej pory (płacz, awantury, zarzuty) sprawiły, że ani ja nie mogłam patrzeć na niego ani on na mnie, zamiast być lepiej to było co raz gorzej :-(
zatem pora zmienić taktykę.
co do mojego męża to pojechał do niej na kawę jak wracał z kursu, powiedział mi o tym, bo stwierdził, że nie robi nic złego i nic nie ma do ukrycia przede mną i że kiedyś obiecał, że pojedzie i pojechał, specjalnie z domu by nie jechał a wtedy wracał z kursu.
wypił kawę, pogadali chwilę i wrócił do domu, acha i jeszcze mu dała rogaliki, żeby zabrał dla mnie...
najpierw chciałam zrobić mega awanturę ale to by nic nie pomogło bo już zauważyłam, że czym bardziej ja oskarżam o potencjalną zdradę to on najpierw próbuje mi tłumaczyć ale do mnie to nie dociera i w końcu on zamyka się i odsuwa się ode mnie jeszcze bardziej.
pogadałam z mamą, kazała mi nie panikować, owszem trzymać rękę na pulsie, obserwować jak to się dalej będzie rozwijało ale nie robić co chwile awantur.
bo krzykiem, awanturami, wmawianiem mu, że na pewno robi coś złego sprawę, że nie będzie chciał wracać do domu, bo po co ma wracać do wiecznie obrażonej żony, która mu nie ufa. Bo nawet jeśli on nie ma zamiaru kręcić z tą Martyną to takim zachowaniem sama popchnę go w jej ramiona, po co ma siedzieć z wredną żoną jak może sobie iść na piwo do dziewczyny, która jest miła, uśmiechnięta i się nim zachwyca.
powinnam dostrzegać drobne gesty z jego strony (to, że np. zrobił mi śniadanie, przywiózł kawę do pracy itp) bo jeśli zamiast pochwalić go będę go krytykować albo rzucać chamskie teksty w stylu- Martynie lepiej kawę zawieź, zniechęcę go po co się będzie starał, jeśli ja i tak tego nie docenię?
muszę mieć oczy otwarte ale jednoczesnie muszę zachowywać się tak by dobrze czuł się z moim towarzystwie i nie szukał towarzystwa poza domem.
trudno, pomimo, że mnie skręca z zazdrości, muszę mu zaufać, że nic złego nie robi i nie zrobi.

czym bardziej będę chciała ukrócić mu smycz tym bardziej on będzie chciał się zerwać z tej smyczy.
trudno, jeśli na prawdę będzie chciał mnie zdradzić to zrobi to, nie będę miała na to wpływu, ale przynajmniej będę miała czyste sumienie, że starałam się, żeby było dobrze, że swoim zachowaniem nie zrażałam go do siebie i sama nie popychałam w ramiona innej.
jeśli on rzeczywiście nie ma złych zamiarów a ja nieustannie będę mu powtarzać, że na pewno ma jakieś złe zamiary, na pewno ona na niego leci, na pewno on dał się omotać i na bank mnie zdradzi to sama na własne życzenie zafunduję sobie coś co się nazywa "samospełniająca się przepowiednia"

zapisałam sobie to wszystko co powiedziała mi mama i jak czuję, że zazdrość i wściekłość zaczyna we mnie narastać i czuję, że zaraz wybuchnę, zmieszam go z błotem i zrobię awanturę stulecia to otwieram notes i czytam sobie to wszystko i zaczynam myśleć racjonalnie, bo niestety moją wadą jest to, że za bardzo daję ponieść się emocjom, działam bardzo impulsywnie :-(
tak więc, nie zabiłam męża, nie zabiłam tej Martyny, na razie czekam co będzie dalej. Trudno, pojechał na tą kawę, moim zdaniem zrobił źle ale trudno, stało się, mógł mi o tym nie powiedzieć, mógł to ukryć ale tego nie zrobił. Zjadł te rogaliki od niej, powiedział, że niezłe ale dodał, że ja robię lepsze. Niby nic ale powinnam to docenić. Muszę patrzeć na to wszystko i pamiętać, że szklanka jest do połowy pełna bo inaczej oszaleję, zaplaczę się w te moje wszystkie domysły, podejrzenia, zgnębię siebie i jego, popadnę w jakąś nerwicę, depresję i sama na własne życzenie zniszczę swoje małżeństwo.
jezu ale się wywnętrzyłam...

jeśli macie dla mnie jeszcze jakieś rady to piszcie, nie wiem, może pomyślicie, że jestem naiwna, że nie powinnam mu wierzyć ale to co robiłam do tej pory (płacz, awantury, zarzuty) sprawiły, że ani ja nie mogłam patrzeć na niego ani on na mnie, zamiast być lepiej to było co raz gorzej :-(
zatem pora zmienić taktykę.
Ostatnia edycja:
anabelka
Fanka BB :)
kasoku piękne zdjęcia :-) wyglądasz rewelacyjnie :-)
karola co do tego jak masz się zachowywać i jak postępować nikt z Nas Ci konkretnie nie doradzi,bo Was tak dobrze nie znamy,nie znamy Twojego męża i nie wiadomo o co mu chodzi w tym wszystkim,wg mnie nie powinien w ogóle z nią się umawiać itp.bo ma Ciebie.Kłótnie w związkach były,są i będą to norma,nie da się bez małych kłótni.Starania o dziecko też spowodowały zapewne że masz ochotę wybuchnąć,nerwy staraczki,ja z moim przestałam się kłócić po zajściu hehe a tak drażniło mnie nawet jego 2 piwo z rzędu hehe :-) powinniście sobie to wyjaśnić,on powinien wyjaśnić dlaczego zadaje Ci ból,bo domyślam się że Cię to rani,ale faceci jak faceci nie każdy niestety jest wylewny.Instrukcja jest jedna,nie krzycz,nie rób wyrzutów,jeśli coś nie pasuje powiedz a nie dopiekaj -w sensie że na każdym kroku będziesz gadać o tej jakiejś tam :-) bo przestanie Ciebie rozpieszczać.Mój mi nawet śniadania nie zrobi
:-)
Dziewczynki byłam na usg,z badania palpacyjnego macica duża jak na ponad 8 tydzień,wg usg 8t3d a dzidziuś ma 1,93cm i piękne bijące serduszko,nawet je posłuchałam,ech pięknie :-) termin porodu wg usg 18 kwietnia
karola co do tego jak masz się zachowywać i jak postępować nikt z Nas Ci konkretnie nie doradzi,bo Was tak dobrze nie znamy,nie znamy Twojego męża i nie wiadomo o co mu chodzi w tym wszystkim,wg mnie nie powinien w ogóle z nią się umawiać itp.bo ma Ciebie.Kłótnie w związkach były,są i będą to norma,nie da się bez małych kłótni.Starania o dziecko też spowodowały zapewne że masz ochotę wybuchnąć,nerwy staraczki,ja z moim przestałam się kłócić po zajściu hehe a tak drażniło mnie nawet jego 2 piwo z rzędu hehe :-) powinniście sobie to wyjaśnić,on powinien wyjaśnić dlaczego zadaje Ci ból,bo domyślam się że Cię to rani,ale faceci jak faceci nie każdy niestety jest wylewny.Instrukcja jest jedna,nie krzycz,nie rób wyrzutów,jeśli coś nie pasuje powiedz a nie dopiekaj -w sensie że na każdym kroku będziesz gadać o tej jakiejś tam :-) bo przestanie Ciebie rozpieszczać.Mój mi nawet śniadania nie zrobi

Dziewczynki byłam na usg,z badania palpacyjnego macica duża jak na ponad 8 tydzień,wg usg 8t3d a dzidziuś ma 1,93cm i piękne bijące serduszko,nawet je posłuchałam,ech pięknie :-) termin porodu wg usg 18 kwietnia
Ostatnia edycja:
Kasoku - sliczne zdjecia!!!!
Akuku - Ty na prawde uwazaj na siebie
zebys nie skonczyla na koncowce ciazy na kulach
Kamilko - skraca ci sie szyjka?? jejciu jak bardzo sie skrocila? uwazaj na siebie
widze, ze te nasze ciaze sa nie sa perfekcjne
Anabelko - jak wizyta u lekarza z synkiem??? i super, ze ciaza tak ladnie sie rozwija
Karola - ehhh.. tak oczywiscie, duzo prawdy w tym co mama mowi itd itd
ale.. jak dla mnie caly czas uwazam ze to ostra przeginka
ja ci mowilam - niech Twoj maz zaprosi Martyne do was - niech przyjdzie, zobaczy, pozna ciebie
skoro to takie 'NIC' dlaczego masz jej nie poznac????
dlaczego ona ma nie poznac ciebie??
w koncu jego znajomi to moga byc tez twoi znajomi tak?
a siksa zobaczy jak mieszkacie, ze jestescie malzenstwem, ze sie staracie o dziecko
czasem takie rzeczy plosza malolaty.. bo nagle nie chodzi o 'nieznany grunt'
nie.. sorry ale nie zrozumiem, moj maz nie chodzi do nowo poznanych dziewczyn... ani ja nie odwiedzam nowo poznanych kolegow
jak on by sie poczul gdybys ty nagle zaczela smsowac z facetem, po nocach i chodzic do niego 'na rogaliki'
?? ja nie mowie ze cie zdradza, owszem zaufanie jest fajne..ale dalej nie rozumiem takiego upierania sie przy nowej znajomosci..
jak dla mnie nie ma 'przyjazni' damsko meskiej - zawsze albo cos bylo albo cos bedzie.. i gdzies cos po ktorejs stronie sie rodzi..
fakt, ze teraz musisz sie starac podwojnie, bo nie krzyczec, nie robic wyrzutow..
moze to wszystko przez staranie sie? moze stres jest po obu stronach i on faktycznie sie ..hm.. odlacza jakos od tego przy tej dziewczynie? nie wiem
nie wiem co powiedziec wiecej
tak jak anabelka pisze - nie znamy twojego meza...
Akuku - Ty na prawde uwazaj na siebie


Kamilko - skraca ci sie szyjka?? jejciu jak bardzo sie skrocila? uwazaj na siebie
widze, ze te nasze ciaze sa nie sa perfekcjne
Anabelko - jak wizyta u lekarza z synkiem??? i super, ze ciaza tak ladnie sie rozwija

Karola - ehhh.. tak oczywiscie, duzo prawdy w tym co mama mowi itd itd
ale.. jak dla mnie caly czas uwazam ze to ostra przeginka

ja ci mowilam - niech Twoj maz zaprosi Martyne do was - niech przyjdzie, zobaczy, pozna ciebie
skoro to takie 'NIC' dlaczego masz jej nie poznac????
dlaczego ona ma nie poznac ciebie??
w koncu jego znajomi to moga byc tez twoi znajomi tak?
a siksa zobaczy jak mieszkacie, ze jestescie malzenstwem, ze sie staracie o dziecko
czasem takie rzeczy plosza malolaty.. bo nagle nie chodzi o 'nieznany grunt'
nie.. sorry ale nie zrozumiem, moj maz nie chodzi do nowo poznanych dziewczyn... ani ja nie odwiedzam nowo poznanych kolegow
jak on by sie poczul gdybys ty nagle zaczela smsowac z facetem, po nocach i chodzic do niego 'na rogaliki'
?? ja nie mowie ze cie zdradza, owszem zaufanie jest fajne..ale dalej nie rozumiem takiego upierania sie przy nowej znajomosci..
jak dla mnie nie ma 'przyjazni' damsko meskiej - zawsze albo cos bylo albo cos bedzie.. i gdzies cos po ktorejs stronie sie rodzi..
fakt, ze teraz musisz sie starac podwojnie, bo nie krzyczec, nie robic wyrzutow..
moze to wszystko przez staranie sie? moze stres jest po obu stronach i on faktycznie sie ..hm.. odlacza jakos od tego przy tej dziewczynie? nie wiem
nie wiem co powiedziec wiecej
tak jak anabelka pisze - nie znamy twojego meza...
Oj Karola tulam mocno i wspolczuje, bo ja bym chyba zabila laske, a tu trzeba spokój zachować i byc usmiechnieta zona żeby sobie chlopa mię zrazić, aj ciezka sprawa, trzymam za Ciebie, mam nafzieje, ze w końcu " martynka " zda prawko i sie odpier...papier.
ja zdycham z powodu przewodu pokarmowego, mam kolki jelitowe, zatwardzenie i zapalony zoladek, Turcja to brudny kraj, jedzenie syfiate,ale morze cieple i pogoda murowana. Zafundowalusmy sobie sesje zdjęciowa, stad te zdjecia, droga jak nie wiem co,ale trochę potargowalam sie.
ja zdycham z powodu przewodu pokarmowego, mam kolki jelitowe, zatwardzenie i zapalony zoladek, Turcja to brudny kraj, jedzenie syfiate,ale morze cieple i pogoda murowana. Zafundowalusmy sobie sesje zdjęciowa, stad te zdjecia, droga jak nie wiem co,ale trochę potargowalam sie.
reklama
Akuku
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2009
- Postów
- 11 053
karola kurcze no dla mnie tez to dziwne, bo ani ja ani moj m nie idziemy do nikogo osobno tzm0n. vhodzi mi o to ze ja do kolegi a on do kolezanki...dlanmnie to ejst dziwne i tak jak tilli uwazam nie ma przyjazni miedzy dwoma plciami, a przynajmniej bardzonzadko sie to zdarza...zreszta poznien ibtak sie okazuje ze jedna strona w drugiej sie kochala i liczyla na cos wiecej.
wiesz skoro on januczy to na tym powinno sie to konczyc... a Ty w tym wszystkim masz najciezsza sytuacje bo musisz udawac ze Cie to nie rusza i byc ta usmiechnieta. ja bym hsiadla i porozmawiala ale bez dogadywania, choc wiem ze czasem wyskakuja same glupie slowa z ust (ja tak dzis mialam i obecnie sie z m do siebie nie odzywamy)
ale szcerze ja to chyba bym mojemu powiedziala zeby sie wyprowadzic do tej laski...
nie wiem moze on chce zebys ty byla zazdrosna ?? moze caly czas chce Ci dopiec za ten Twoj wyjazd i imrezy samemu...nie wiem, ale na pewno musicie to przegadac, bo jestescie w zwiazku i kazdy z was musi sie starac by wam obydwojgu bylo dobrze, macie dojsc do kompromisu a nie ze Ty ustepujesz... jak chce sie z nia spotkac, ok ale z Toba. i wlasnie daj mu przykald ze sam by nie byl zadowolony jak Ty bys poznala jakiegos nowego np. stazyste czy kogos w szkole, mlody, atrakcyjny wyluzowany itd...i zaczela sie z nim spotykac na herbatke. bo jeszcze gdyby to byla jakas przyjazn ze starych lat...
tilli no postaram sie na porodowke dojsc o wlasnych nogach..a jak nie to rekach ...
ja sie z m poklucilam o *******e, z mojej winy..ahh do dupy, a najbardziej sie wkurzam ze dzieci na tym cierpia, bo akurat byly w domu...ahh ten moj niewyparzony jezor, palne zanim pomysle,.. jezuuu ja chce jakis reset mozgu...
kasoku zdjecia sliczne, ajj a z tym zoladkiem to nie fajnie.
anabelka super maluszek rosnie i serduszko juz bije w rytmie cza cza hehe.
bylis y ogladac wozek dosyc tani zadbany i ogolnie ok...ale 3 kolowy, co mnie nie przekonuje... i kilka malusienkich wad i nie wzielismy choc 3 w 1 za 100f to tanjo...ale mam jeszcze czas i moze znajde cos na. o powiem wow.. hoc wiem ze z moimi wymaganiami nie ma wozka kdealnego. ahh taka sienzrobilam ze ostatnio malo co mi sie podoba...przy 3 dziecku ciexko mi sie na cos zdecydowac.
dobra ja zmykam przed tv i do spanka
wiesz skoro on januczy to na tym powinno sie to konczyc... a Ty w tym wszystkim masz najciezsza sytuacje bo musisz udawac ze Cie to nie rusza i byc ta usmiechnieta. ja bym hsiadla i porozmawiala ale bez dogadywania, choc wiem ze czasem wyskakuja same glupie slowa z ust (ja tak dzis mialam i obecnie sie z m do siebie nie odzywamy)
ale szcerze ja to chyba bym mojemu powiedziala zeby sie wyprowadzic do tej laski...
nie wiem moze on chce zebys ty byla zazdrosna ?? moze caly czas chce Ci dopiec za ten Twoj wyjazd i imrezy samemu...nie wiem, ale na pewno musicie to przegadac, bo jestescie w zwiazku i kazdy z was musi sie starac by wam obydwojgu bylo dobrze, macie dojsc do kompromisu a nie ze Ty ustepujesz... jak chce sie z nia spotkac, ok ale z Toba. i wlasnie daj mu przykald ze sam by nie byl zadowolony jak Ty bys poznala jakiegos nowego np. stazyste czy kogos w szkole, mlody, atrakcyjny wyluzowany itd...i zaczela sie z nim spotykac na herbatke. bo jeszcze gdyby to byla jakas przyjazn ze starych lat...
tilli no postaram sie na porodowke dojsc o wlasnych nogach..a jak nie to rekach ...
ja sie z m poklucilam o *******e, z mojej winy..ahh do dupy, a najbardziej sie wkurzam ze dzieci na tym cierpia, bo akurat byly w domu...ahh ten moj niewyparzony jezor, palne zanim pomysle,.. jezuuu ja chce jakis reset mozgu...
kasoku zdjecia sliczne, ajj a z tym zoladkiem to nie fajnie.
anabelka super maluszek rosnie i serduszko juz bije w rytmie cza cza hehe.
bylis y ogladac wozek dosyc tani zadbany i ogolnie ok...ale 3 kolowy, co mnie nie przekonuje... i kilka malusienkich wad i nie wzielismy choc 3 w 1 za 100f to tanjo...ale mam jeszcze czas i moze znajde cos na. o powiem wow.. hoc wiem ze z moimi wymaganiami nie ma wozka kdealnego. ahh taka sienzrobilam ze ostatnio malo co mi sie podoba...przy 3 dziecku ciexko mi sie na cos zdecydowac.
dobra ja zmykam przed tv i do spanka
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 141
- Wyświetleń
- 10 tys
Podziel się: