Kurcze dziewczyny ja to chyba się nie będę przyznawać co jem
Waga zawsze była dla mnie łaskawa, problemów z witaminami i innymi nigdy nie miałam więc nie powiem, i wypić się zdarzy i zjeść chipsy
właśnie dziś mamy pracowniczą "Wigilię" więc skoro jeszcze 2 kresek brak to grzanego winka przecież nie odmówię
A co do kawy to by była fatalna wiadomość..
Ja zwłaszcza w drugiej ciąży cały pierwszy trymestr byłam taka mega śpiąca. Pamiętam że przysnęłm nawet na fotelu dentystycznym
i bez kawy w pracy by mi się chyba nie udało przetrwać. Do tego choruje na migreny a z tym też wiąże się łykanie różnych rzeczy. A nie napicie sie kawy w ciągu dnia często kończy się u mnie bólem i umieraniem...
Herbata owszem mile widziana bardzo, a ziółek nienawidzę, próbowałam różne i tylko mięta jest do wypicia dla mnie.
Generalnie uważam że to co jemy ma raczej drugorzędne znaczenie dla zajścia w ciążę i może jeśli ktoś się katuje czymś czego nienawidzi tylko z tego powodu to nie byłabym pewna czy warto. Nie przeczę że lepiej sie zdrowo odżywiać, ale może odmawianie sobie kawy czy kawałka czekolady a potem bycie pół dnia na wku*wie z tego powodu to chyba gra nie warta świeczki bo i chęci na starania mogą ucierpieć
Ale to oczywiście tylko moje zdanie i wiem że dobrze mi się gada bo mam już dzieci i siłą rzeczy ciśnienie powinno być mniejsze.
Jak ja bym mojemu mężowi zaczeła robić awantury o to co ma jeść to szybko by było po sprawie
macie bardzo wyrozumiałych chłopów. Mój nienawidzi jak mu się mówi co ma robić